Kupił auto z długiem wyższym niż jego wartość. Ma siedem dni na zapłatę
Zakup używanego samochodu może skończyć się poważnym problemem finansowym, jeśli nie sprawdzi się jego historii. Przekonał się o tym pan Czesław Rosiński z Zgierza, który nabył mercedesa wartego 24 tys. zł. Po niemal roku eksploatacji otrzymał pismo z żądaniem spłaty długu w wysokości blisko 47 tys. zł.

Spis treści:
Okazało się, że na pojeździe ustanowiono zastaw na rzecz ZUS-u. Informacja ta nie była dostępna w CEPiK ani podczas rejestracji w urzędzie. Sprawą zainteresowali się dziennikarze Polsatu z programu Interwencja, którzy spotkali się z panem Czesławem.
Zastaw nie blokuje sprzedaży auta
W polskim prawie zastaw na ruchomości nie uniemożliwia sprzedaży pojazdu. Oznacza to, że samochód z długiem może legalnie zmieniać właścicieli, a zobowiązanie nadal ciąży na aucie, nie na osobie.
Za samochód dałem 24 tysiące zł, a przyszło, że w przeciągu siedmiu dni muszę zapłacić blisko 47 tysięcy. Jestem po zawale, biorę leki i mało kolejnego nie dostałem... Poczułem się oszukany. Nigdy nie spotkałem z zastawami, nie miałem bladego pojęcia, na czym to polega.
Gdy wierzyciel - w tym przypadku Zakład Ubezpieczeń Społecznych - przystępuje do egzekucji, może zająć i zlicytować pojazd, nawet jeśli obecny właściciel nie ma żadnych powiązań z długiem.
Taki model prawny w praktyce przenosi ryzyko na nieświadomego kupującego. Nowy właściciel może zostać wezwany do zapłaty zobowiązania lub stracić pojazd w wyniku licytacji komorniczej.
Braki w systemie informacji o zastawie pojazdu
W momencie zakupu auta nie było żadnych informacji o zadłużeniu widocznych ani w Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców (CEPiK), ani w dokumentach pojazdu. Wydziały komunikacji podczas rejestracji nie mają obowiązku sprawdzania, czy pojazd jest przedmiotem zajęcia. Urzędnicy nie posiadają dostępu do baz danych ZUS, sądów, komorników czy banków, które ustanawiają zastawy. Systemy te nie są ze sobą zintegrowane, co oznacza, że odpowiedzialność za weryfikację spada wyłącznie na kupującego.
Rejestr Zastawów Skarbowych prowadzony przez Ministerstwo Finansów zawiera dane o zastawach na rzecz Skarbu Państwa. Dostęp do niego jest bezpłatny, ale wymaga znajomości numeru VIN pojazdu. W praktyce mało kto korzysta z tej bazy - brak jest kampanii informacyjnych, a świadomość istnienia takiego rejestru wśród kierowców pozostaje bardzo niska.
Możliwości prawne kupującego są ograniczone
Osoba, która nabyła pojazd z zastawem, może skorzystać z prawa do odstąpienia od umowy, jeśli udowodni, że nie została poinformowana o obciążeniu. Czas na złożenie takiego oświadczenia wynosi 12 miesięcy od momentu, gdy kupujący dowiedział się o zastawie. W praktyce jednak procedura ta bywa trudna. Sprzedający może nie przyjąć zwrotu pojazdu, nie odbierać korespondencji lub po prostu unikać odpowiedzialności.
W analizowanym przypadku Mercedes miał już co najmniej ośmiu właścicieli od momentu ustanowienia zastawu w 2011 roku. Ustalenie, kto faktycznie odpowiada za zadłużenie, jest czasochłonne i często nieskuteczne - zwłaszcza gdy dłużnik ma już kilkaset tysięcy złotych zobowiązań i przestał być osiągalny.
Podsumowując, kupujący nie mają narzędzi ani wiedzy, by skutecznie zabezpieczyć się przed ryzykiem zakupu zadłużonego auta. Dostępne bazy danych nie są ze sobą połączone, a obowiązujące przepisy nie zapewniają realnej ochrony dla nabywcy działającego w dobrej wierze.
Tego typu sytuacje będą się powtarzać, dopóki nie zostaną wprowadzone zmiany systemowe - m.in. integracja rejestrów publicznych i obowiązkowe raporty o zadłużeniu pojazdu dostępne przed transakcją. Do tego czasu każdy kupujący samochód z drugiej ręki powinien samodzielnie sprawdzać numer VIN w rejestrze zastawów.