Karne cła mogą dać UE więcej szkody niż pożytku. Problem dla polskiego biznesu
Komisja Europejska ogłosiła, że wprowadzi dodatkowe cła karne na samochody elektryczne importowane z Chin. Zdaniem Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych może to doprowadzić do bardzo napiętych relacji z Pekinem i poważnie odbić się również na sytuacji firm działających w Polsce.
Znacznie niższe ceny samochodów elektrycznych z Chin wzbudziły podejrzenia, że koncerny z Państwa Środka korzystają z państwowych subwencji, by zalać europejski rynek tanimi samochodami na prąd. W związku z tym ruszyło śledztwo, którego celem było wykazanie, czy dopłaty i benefity oferowane przez chińskie władze są bezpośrednio związane z próbą zaszkodzenia europejskim producentom samochodów elektrycznych.
W marcu natomiast ruszyła rejestracja wszystkich samochodów chińskich, które trafiają na teren Unii, w związku z ewentualnym obłożeniem antysubsydyjnymi cłami wstecznymi. 12 czerwca Komisja Europejska ogłosiła, że zdecydowała się wprowadzić cła na elektryki importowane z Chin. W celu ochrony europejskiego rynku i rodzimych producentów 4 lipca Unia wprowadzi cła wynoszące od 17,4 do 38,1 proc. Ich wysokość zależeć będzie od tego, na ile dany producent będzie chciał współpracować we wspomnianym już, ciągle trwającym, dochodzeniu. Dodane będą one do istniejącego 10-procentowego cła i zostaną naliczone wstecznie do 7 marca.
Chiny od dawna negatywnie odnosiły się do kwestii ewentualnego wprowadzenia ceł przez unijne władze. Rzeczniczka chińskiego ministerstwa spraw zagranicznych, Mao Ning, jakiś czas temu stwierdziła, że Unia stosuje w śledztwie wiele praktyk, które są "nieuzasadnione i niezgodne z przepisami". Chińskie władze zapowiadały, że w przypadku wprowadzenia unijnych ceł karnych odpowiedzą dokładnie w taki sam sposób. Słowa te potwierdza chiński ekspert z Centrum Technologii i Badań Motoryzacyjnych, który w niedawnym wywiadzie wezwał do podniesienia stawki celnej na samochody, które importowane są z Europy.
Niemniej jednak po ogłoszeniu decyzji o wprowadzeniu ceł Pekin zareagował stosunkowo spokojnie. Cui Dongshu, generalny sekretarz Chińskiego Stowarzyszenia Samochodów Osobowych, wyjaśnił, że spodziewano się wprowadzenia ceł oraz tego, że średnia stawka oscylować będzie w granicach 20 proc.
Według Stowarzyszenia Dystrybutorów i Producentów Części Motoryzacyjnych decyzja Unii Europejskiej może doprowadzić do bardzo poważnego pogorszenia relacji Brukseli z Pekinem. Tomasz Bęben, prezes SDCM oraz członek Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Części Motoryzacyjnych, CLEPA, jest zdania, że nałożenie ceł nie stanowi rozwiązania wystarczającego do ochrony konkurencyjności europejskiego przemysłu oraz do tego, by "zapewnić sprawiedliwą transformację w motoryzacji".
Prezes SCDM stwierdził również, że bez takich działań jak uproszczenie procedur czy zachęty dla prywatnych inwestorów Unia nie zrealizuje założonych celów klimatycznych lub "odbędzie się to kosztem europejskiej gospodarki i motoryzacji, a więc i przedsiębiorców działających w Polsce". "Europy, a zwłaszcza przemysłu motoryzacyjnego, w tak przełomowym momencie transformacji, nie stać na brak holistycznej, długoterminowej strategii przemysłowej, która wesprze rodzime firmy w walce z konkurencją spoza UE" - dodał. Stwierdził również, że cła "nie będą niestety stanowiły remedium na wszelkie bolączki branży, ale i państw członkowskich UE związanych z transformacją". Według niego Bruksela może w ten sposób szybko pogorszyć swoją sytuację. "Chiny już zapowiadają, choć w sposób zawoalowany, środki odwetowe, których podobnie jak właśnie ogłoszonych ceł się spodziewam, a to ostatnie czego potrzeba branży po kilku latach wszelkiego rodzaju zawirowań" - komentuje Bęben.
Warto zwrócić uwagę, że swój sprzeciw, jeśli chodzi o wprowadzenie ceł, deklarowali również europejscy politycy. "Izolacja i sztuczne bariery celne ostatecznie sprawiają, że wszystko staje się droższe, a wszyscy biedniejsi" - stwierdził jakiś czas temu niemiecki kanclerz, Olaf Scholz. Co ciekawe, swoje niezadowolenie w związku z decyzją Komisji Europejskiej wyrazili również przedstawiciele europejskich producentów - BMW, Mercedesa, Volkswagena i Stellantisa.