Europa chroni swoje fabryki aut. Ważne zmiany w przepisach CO2
Parlament Europejski zdecydował się na ustępstwa wobec producentów samochodów, oficjalnie popierając złagodzenie niektórych regulacji dotyczących emisji CO2. To efekt "dialogu strategicznego na temat przyszłości przemysłu motoryzacyjnego", zainicjowanego w styczniu i prowadzonego z udziałem 22 kluczowych przedstawicieli branży.

Zaledwie dziś rano przypominaliśmy o kwietniowej propozycji Komisji Europejskiej w sprawie unijnych norm emisji dwutlenku węgla. Chodziło o wydłużenie czasu danego producentom samochodowym na dostosowanie się do unijnych celów redukcji emisji CO2 w ramach nowego pakietu CAFE. Aby złagodzić presję cenową i ograniczyć ryzyko znikania niektórych modeli z salonów, koncerny motoryzacyjne miałyby trzy lata zamiast roku na dostosowanie się do unijnych celów.
Parlament poparł zmiany dotyczące emisji CO2
Jak się okazuje, Parlament Europejski w Strasburgu poparł w głosowaniu proponowane zmiany, które mają poprawić sytuację producentów aut. Jest to jednocześnie odpowiedź na rosnącą presję ze strony chińskich oraz amerykańskich producentów aut elektrycznych, a także próba ratowania europejskiego przemysłu motoryzacyjnego. Zgodnie z informacją PAP - propozycja Komisji Europejskiej została przyjęta stosunkiem głosów 458 za, 101 przeciw i 14 wstrzymujących się.
W dobie ekspansji amerykańskich, chińskich samochodów karanie tych, którzy produkują tutaj, w Europie, samochody spalinowe, nie ma najmniejszego sensu. Dlatego też od pierwszych dni zabiegaliśmy i przekonywaliśmy również te największe grupy polityczne, żeby od tego odejść.
Więcej czasu na dostosowanie się do unijnych celów
Unia Europejska systematycznie obniża limity emisji CO2 w sektorze motoryzacyjnym. Obecnie co najmniej 20 proc. sprzedaży większości firm motoryzacyjnych musi stanowić sprzedaż pojazdów elektrycznych. Od stycznia 2025 roku UE postanowiła zaostrzyć dotychczasowe przepisy, wprowadzając kolejny etap pakietu CAFE. Nowe regulacje obniżają dopuszczalny średni poziom emisji do 93,6 g CO2 na kilometr.
Zmiany te sprawiają, że większość samochodów spalinowych, a nawet część hybryd, może nie sprostać zaostrzonym normom emisji. W efekcie producenci byliby zmuszeni do płacenia wysokich kar finansowych, sięgających nawet 95 euro za każdy gram CO2 przekraczający dopuszczalny limit. W przypadku typowego samochodu rodzinnego z silnikiem spalinowym, emitującego 140-150 g/km, kara mogłaby wynieść nawet 5 tysięcy euro, co odpowiada kwocie ponad 20 tys. złotych.
Na karach finansowych straciliby głównie klienci
Nietrudno przewidzieć, że koszty związane z nowymi karami emisji byłyby ostatecznie przerzucone na klientów. Już w 2020 roku, kiedy wprowadzono średni limit emisji na poziomie 95 g CO2/km, rynek zareagował gwałtownym wzrostem cen nowych samochodów oraz zniknięciem wielu popularnych i przystępnych cenowo modeli - szczególnie z segmentów A i B. Choć nie planuje się rezygnacji z samych kar finansowych, dzięki proponowanej zmianie koncerny będą miały czas do 2027 roku na dostosowanie się do nowych limitów emisji.