Dramatyczne nagranie z autostrady. Karambol był o włos
Według statystyk jedną z najczęstszych przyczyn wypadków w Polsce jest nadmierna prędkość. Jednak monotonna jazda autostradami ze względnie niewysokimi prędkościami usypia czujność kierowców i również może prowadzić do tragedii.
Gdy wielokrotny rajdowy mistrz świata Sebastian Loeb powiedział, że jazda autostradą z prędkością 180 km/h jest znacznie bardziej bezpieczna niż z prędkością 110 km/h, na jego głowę posypały się gromy.
Niekwestionowany mistrz kierownicy krytycznie odniósł się do pojawiających się we Francji pomysłów obniżenia dopuszczalnej prędkości na autostradach do 110 km/h, a wywiad z nim opublikowało "Le Figaro".
Francuz powiedział, że długa jazda z takimi prędkościami powoduje spadek koncentracji, a on sam ma wręcz tendencję do zasypiania. Natychmiast wylała się na niego fala hejtu ze strony "internetowych ekspertów od wszystkiego".
Tymczasem dowodów na to, że jadący godzinami z niską prędkością kierowcy przestają reagować na zagrożenie nie brakuje. Ostatnio na problem zwrócił uwagę największy francuski koncesjonariusz autostrad, firma Vinci, pod której zarządem jest przeszło 4500 km dróg szybkiego ruchu.
Zorganizowała ona wystawę... samochodów służby drogowej najechanych głównie przez kierowców samochodów ciężarowych, którzy nie mogą jechać szybciej niż 90 km/h.
W internecie opublikowano również dramatyczne nagranie, na których widać, jak dwóch kierowców ciężarówek dosłownie w ostatniej chwili omija stojący na prawym pasie, wyraźnie oznakowany i widoczny z daleka samochód.
Ciężarówkom udało się ominąć stojącą furgonetkę, jednak wymusiły pierwszeństwo na samochodach osobowych na pasach obok. Jeden z kierowców spanikował i zamiast jechać dalej, zatrzymał się na lewym pasie przez co prawdopodobnie został uderzony w tył przez inne auto.
Na nagraniu widać też pracownika służby drogowej, który dostrzegając ratunkowe manewry samochodów ciężarowych i chwiejące się od podmuchów wywołanych przez 40-tonowe zestawy własne auto, trzeźwo salwował się ucieczką poza bariery energochłonne.
Vinci podało, że tylko w ciągu ostatniego tygodnia doszło do trzech najechań na samochody służby drogowej, natomiast średnio do takiego zdarzenia dochodzi raz na tydzień. Powodem zawsze jest nieuwaga, brak koncentracji i senność kierowców.
Oczywiście Francja nie jest wyjątkiem. Do podobnych zdarzeń z udziałem samochodów służby drogowej dochodzi również w Polsce. Czasem kończy się na stratach materialnych, ale czasem dochodzi do tragedii. Tak właśnie było, gdy w lutym kierująca Skodą doprowadziła do wypadku na drodze S12, w którym śmierć poniósł pracownik służby drogowej.