Chiny grożą odwetem za unijne cła. Najbardziej zaboli Niemców
Chiny przygotowują się na ewentualny odwet za unijne cła dotyczące samochodów elektrycznych. Ministerstwo Handlu zorganizowało spotkania z przedstawicielami producentów samochodów czy branżowych stowarzyszeń. Omawiane miało być wprowadzenie wyższych ceł na auta z dużymi silnikami spalinowymi importowanymi do Państwa Środka.
Spis treści:
Cła na samochody z Chin. Pekin grozi odwetem
Ministerstwo Handlu zorganizowało spotkania z przedstawicielami stowarzyszeń zrzeszających producentów samochodów. W wydanym oświadczeniu, na które powołuje się agencja Reuters, wskazano, że przedstawiciele resortu prowadzili rozmowy z zaproszonymi gośćmi na temat podniesienia ceł na auta z silnikami spalinowymi "o dużej pojemności skokowej". Jest to swego rodzaju ostrzeżenie przed chińskim odwetem na unijne cła. Warto jednak zaznaczyć, że Chiny wszczęły już działania, które mają być odpowiedzią na sprawę ceł. Pekin rozpoczął śledztwo dotyczące subsydiów na produkty mleczne z krajów wspólnoty.
Jakie cła na chińskie samochody?
W październiku państwa wspólnoty mają głosować nad wprowadzeniem dodatkowych ceł na pojazdy elektryczne wyprodukowane w Chinach. 20 sierpnia Komisja Europejska opublikowała nowy projekt dotyczący nałożenia karnych ceł na producentów samochodów elektrycznych importowanych na rynki Europy z Chin. Stwierdzono w nim, że kary nie będą naliczane wstecznie, tak jak to pierwotnie planowano. Wprowadzono również pewne korekty względem zaproponowanych w lipcu wysokości ceł. W przypadku chińskich producentów ostatecznie proponowane w projekcie stawki karnych ceł mają wynosić:
Warto jednak pamiętać, że są to "dodatkowe" karne cła. Doliczane będą one do obowiązującej dziś stawki w wysokości 10 proc. Jeśli państwa członkowskie zaakceptują treść projektu, specjalne rozporządzenie wejdzie w życie od początku listopada.
Niemieccy producenci przeciwni cłom. Boją się chińskiego odwetu
Chiny już od dawna zapowiadają, że wprowadzenie unijnych ceł będzie wiązało się z odwetem. Najbardziej obawiają się go niemieccy producenci. Dla nich chiński rynek jest niezwykle ważny. Przykładem jest choćby sprzedaż Grupy Volkswagen - aż 1/3 stanowiło właśnie Państwo Środka. Z kolei cztery na dziesięć wyprodukowanych w ubiegłym roku Audi trafiło do nabywców z Chin. Swój sprzeciw od dawna deklarują szefowie Mercedesa, BMW i Volkswagena. Krytycznie do unijnych ceł odniósł się również jakiś czas temu kanclerz Niemiec, Olaf Scholz.