Antoni Macierewicz może stracić prawo jazdy. Sprawą już zajęła się policja
Antoni Macierewicz ma kolejne kłopoty. Były minister został przyłapany na łamaniu przepisów drogowych. Sprawą już zajmuje się stołeczna policja.
Sprawę nagłośnili dziennikarze "Faktu". To oni 31 października rano czekali na Macierewicza pod siedzibą radia WNET. Jak informują, były minister wyszedł z radia spóźniony, wsiadł do Toyoty Corolli i popędził na kolejne spotkanie.
Sęk w tym, że zrobił to ignorując przepisy ruchu drogowego. Już od wyjechania z miejsca postojowego Macierewicz miał rozmawiać przez telefon trzymany przy uchu (500 zł, 12 pkt karnych), następnie wyprzedzić taksówkę na przejściu dla pieszych, na którym ruch nie był kierowany sygnalizacją świetlną (1500 zł, 15 pkt), następnie, wykonując manewr skrętu w lewo, ściął zakręt, przejeżdżając przez podwójną linię ciągłą i wjeżdżając na drogę dla rowerów (200 zł, 5 pkt).
Policja zatrzymała samochód Kaczyńskiego. Mandat i odebrany dowód
Jakby tego było mało, dalej polityk wyprzedzał inne samochody, jadąc buspasem. Wszystkie te wykroczenia dziennikarze udokumentowali za pomocą zdjęć.
Już 2 listopada rano, pirackimi wyczynami Antoniego Macierewicza zainteresował się policja, która opublikowała poniższy komunikat.