Angela Merkel ostro o kontrolach na granicach. Grozi utratą Schengen
Była kanclerz Niemiec, Angela Merkel, skrytykowała prowadzone obecnie kontrole na granicach naszych zachodnich sąsiadów. Jej zdaniem ich utrzymanie może kosztować Europę nawet utratę strefy Schengen.

W skrócie
- Angela Merkel skrytykowała kontrole graniczne w Niemczech i ostrzegła, że mogą zagrozić istnieniu strefy Schengen.
- Wprowadzone kontrole graniczne mają na celu m.in. walkę z nielegalną migracją.
- Kontrole spotkały się z krytyką różnych środowisk, ale policyjne statystyki pokazują, że liczba nielegalnych wjazdów do kraju spada.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Angela Merkel krytykuje kontrole na granicach
Angela Merkel w czasach, gdy pełniła urząd niemieckiego kanclerza, odgrywała ważną rolę w kształtowaniu polityki migracyjnej Unii Europejskiej. To właśnie ona opowiadała się za otwarciem Starego Kontynentu na migrację. Kontrole graniczne prowadzone przez kolejne rządy były więc w kontrze do prowadzonej przez nią polityki.
Była szefowa niemieckiego rządu pojawiła się na konferencji zorganizowanej przez gazetę "Sudwest Presse". W rozmowie z jej redaktorem naczelnym poruszony został temat kontroli na granicach. Stwierdziła, że popiera ogólnoeuropejskie rozwiązania w tej kwestii i należy jej zdaniem skupić się na ochronie granic zewnętrznych wspólnoty. Według niej w przeciwnym wypadku może to doprowadzić nawet do utraty strefy Schengen, czyli swobody przemieszczania się w całej Unii Europejskiej.
Czy na granicy z Niemcami są kontrole?
Po raz pierwszy Niemcy wprowadzili kontrole na granicy z Austrią, w 2015 roku. Decyzję tę ogłosił ówczesny minister spraw wewnętrznych RFN, Thomas de Maiziere - co warto podkreślić, członek rządu Angeli Merkel. W połowie października 2023 roku z kolei nasi zachodni sąsiedzi, już z nowym rządem (od końca 2021 r. kanclerzem był Olaf Scholz z SPD), wprowadzili kontrole również na granicach z Polską, Czechami i Szwajcarią. Ówczesne niemieckie władze tłumaczyły to m.in. ruchami nielegalnych imigrantów.
Natomiast przed rozpoczęciem Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej w czerwcu 2024 roku zdecydowano się na objęcie kontrolami granic ze wszystkimi sąsiadami. Takie działanie miało na celu zmniejszenie ryzyka ewentualnych zagrożeń w czasie mistrzostw. We wrześniu 2024 r., po mistrzostwach Europy, podjęto decyzję o przedłużeniu kontroli na granicach, a w połowie lutego 2025 r. zrobiono to ponownie, na sześć miesięcy.
Z kolei 6 maja 2025 roku, a więc już po objęciu władzy przez kolejny rząd, kontrole stały się bardziej restrykcyjne. Co ważne, kanclerzem został Fredrich Merz z CDU, czyli tej samej partii, z ramienia której Niemcami rządziła Angela Merkel. Wjazd do naszych zachodnich sąsiadów wiąże się z obowiązkowymi kontrolami dokumentów - wymaga się dokumentu tożsamości, dowodu rejestracyjnego pojazdu oraz ważnej polisy OC. Ponadto niemieccy funkcjonariusze mają prawo do skontrolowania zawartości bagażnika i kabiny pojazdu.
Czy kontrole na granicach Niemiec to dobry pomysł?
Kontrole graniczne są krytykowane nie tylko przez byłą szefową niemieckiego rządu, ale także przez innych polityków. Przykładowo Gabriele Bischoff, wiceprzewodnicząca frakcji Socjaldemokratów w Parlamencie Europejskim powiedziała redakcji "Der Spiegel", że "pierwszymi konsekwencjami kontroli granicznych Dobrindta są korki, frustracja i opóźnienia". Słowa krytyki padają również ze strony związku zawodowego policjantów, według którego brakuje odpowiednich zasobów kadrowych.
Kontrole zachwala z kolei premier Bawarii i lider CSU (bliźniacza partia do CDU, działa tylko w Bawarii), Markus Soder. "Nie ma już możliwości otwarcia granic bez kontroli migracji" - napisał w mediach społecznościowych. Co więcej, dane policyjne pokazują, że takie rozwiązanie się sprawdza. Z danych policji federalnej, na które powołuje się "Die Welt", wynika, że w 2023 r. liczba nielegalnych wjazdów do kraju wyniosła blisko 128 tys., a w 2024 r. niemal 84 tys.