Nowe radary sprawdzą wydech. Rewolucja na polskich drogach

Franciszek Sterczewski – poseł Koalicji Obywatelskiej – chce, by na polskich drogach pojawił się zupełnie nowy rodzaj fotoradaru. Chodzi o fotoradary akustyczne zwane też kamerami szumowymi, jakie stosowane są obecnie np. na ulicach Berlina.

Poseł Franciszek Sterczewski chce, by na polskich drogach pojawiły się fotoradary akustyczne
Poseł Franciszek Sterczewski chce, by na polskich drogach pojawiły się fotoradary akustyczne123RF/PICSEL

Parlamentarzysta zwrócił się właśnie do Ministerstwa Infrastruktury z interpelacją, w której pyta o możliwość pojawienia się w Polsce tego typu urządzeń. Zwraca przy tym uwagę, że nasilający się w polskich miastach problem ”hałasu impulsowego” – generowanego przez pojazdy ze zmodyfikowanymi układami wydechowymi – ”przerasta możliwości kadrowe i sprzętowe policji".

Fotoradary akustyczne zamiast sonometrów? Problem jest istotny

Problem nadmiernej emisji hałasu przez pojazdy uczestniczące w ruchu drogowym reguluje m.in. art. 60 ust 2 pkt 2 ustawy Prawo o ruchu drogowym. Zabrania on kierującemu używania pojazdu w sposób ”powodujący uciążliwości związane z nadmierną emisją spalin do środowiska lub nadmiernym hałasem”.

Problem staje się szczególnie uciążliwy zwłaszcza w miesiącach letnich, gdy na drogi masowo wyjeżdżają fani jednośladów. Hałas mocno daje się we znaki szczególnie mieszkańcom większych miast i jak zauważa Sterczewski mimo działań policji, z każdym rokiem narasta.

Do mierzenia hałasu generowanego przez pojazdy używane są dziś w Polsce sonometry. Poseł zauważa, że policja dysponuje niewielką liczbą takich urządzeń, a ich wykorzystanie jest sporadyczne, bo ogranicza się do wyrywkowych kontroli drogowych.

Zarówno samorządy, jak i służby porządkowe wskazują, że potencjalnym efektywnym wsparciem dla eliminacji obecności ponadnormatywnie głośnych pojazdów w przestrzeni gęsto zurbanizowanej mogą być sonometry, czyli fotoradary akustyczne
czytamy w interpelacji skierowanej do Ministra Infrastruktury

Jak działa fotoradar akustyczny? Stoją już na ulicach Berlina i Paryża

Sterczewski przekonuje, że Polska powinna czerpać wzorce z takich krajów, jak np. Francja, Niemczy czy Wielka Brytania, gdzie na obszarach gęsto zurbanizowanych stosowane są właśnie fotoradary akustyczne. Jak działają?

Fotoradar akustyczny lub kamera szumowa to w istocie system składający się z aparatu fotograficznego i zestawu mikrofonów. Z reguły by zapewnić jak najdokładniejszy pomiar i poprawną identyfikację pojazdu przekraczającego normy całość montowana jest na slupach sygnalizacji świetlnej. System działa w pełni automatyczne i wbrew potocznej nazwie nie ma nic wspólnego z radarem. Sonometry monitorują natężenie dźwięku na konkretnych fragmentach jezdni i dzięki zaawansowanemu oprogramowaniu potrafią bezbłędnie wskazać źródła niepożądanego dźwięku.

Jeśli jego natężenie przekracza dopuszczalne limity, kamery rejestrują zajście (oprócz zdjęć często wykonywany jest też zapis wideo). W efekcie – w zależności od lokalnych przepisów – właściciel lub kierowca pojazdu karany jest stosownym mandatem.

Fotoradary akustyczne trafią na polskie ulice? Wszystko w rękach ministra

Ministerstwo Infrastruktury nie ustosunkowało się jeszcze do propozycji posła Sterczewskiego, chociaż w obecnym stanie prawnym ich wprowadzenie w życie wydaje się trudne. Paradoksalnie postulaty dotyczące montażu w Polsce fotoradarów akustycznych mogą jednak przyspieszyć prace nad – zapowiadaną już przez resort – nowelizacją przepisów dotyczących fotoradarów. Ich zmiana otwierałaby zupełnie nowe możliwości przed systemem automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym CANARD i pozwoliła wykorzystać funkcjonalności oferowane przez już pracujące w Polsce fotoradary. Jedną z nich jest chociażby możliwość fotografowania pojazdów na ”zbliżaniu” i ”oddalaniu”, czyli – mówiąc najprościej – robienia zdjęć od tyłu.

Obecnie żaden z fotoradarów działających w ramach systemu CANARD nie robi zdjęć od tyłu, bo zgodnie z polskimi przepisami za wykroczenie ukarać można wyłącznie kierowcę a nie właściciela pojazdu. W efekcie CANARD, co do zasady, nie wykorzystuje zdjęć, które – przynajmniej w teorii – nie dają możliwości ustalenia personaliów kierującego. Dzięki temu praktycznie bezkarni pozostają np. łamiący ograniczenia prędkości motocykliści.

I właśnie odwrócenie przepisów w tym zakresie - od kilku tygodni - zapowiadają przedstawiciele Ministerstwa Infrastruktury. Karanie właścicieli pojazdów, a nie kierowców, pozwoliłoby zdecydowanie poprawić skuteczność systemu CANARD, która w zakresie ściągalności mandatów wciąż oscyluje wokół około 50 proc. Nowe przepisy w tym zakresie mogłyby również otworzyć drogę do stosowania w Polsce właśnie fotoradarów akustycznych.

W Polsce jest tylko kilkaset takich aut. Oglądamy największą kolekcję BMW AlpinaSzczepan MroczekINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas