ID.3, ID.4, ID.5, ID.6, ID.Buzz - te już widzieliśmy, choć nie każdego można kupić w Europie. Volkswagen intensywnie pracuje nad poszerzaniem gamy modeli elektrycznych, w końcu od 2033 r. chce produkować wyłącznie takie auta. W planach ma jeszcze mniejsze ID.2 i uSUV-ione ID.2 X, do spółki z podniesionym ID.3, czyli ID.3 X.
Można by dojść do takiego wniosku biorąc pod uwagę fakt, że VW przestał produkować Passata w wersji sedan, zostawiając w gamie wyłącznie kombi. Za to Arteon wciąż jest oferowany w obu wersjach nadwozia i ma się dobrze. A jeśli modele elektryczne mają sukcesywnie wypychać z gamy spalinowe - rozwiązanie nasuwa się samo.
Gabarytami ID.7 to jednak odpowiednik Arteona. Auto ma 4,94 m długości, więc jest o 7 cm dłuższe od Arteona. Góruje nad nim również w kwestii rozstawu osi (2,97 vs. 2,84 m). Elektryczny model jest o 1 cm węższy od spalinowego odpowiednika (1,86 vs. 1,87 m) i 7 cm wyższy (1,53 vs. 1,46 m).
Jeśli jednak chodzi o znaczenie w gamie, ID.7 porównałbym raczej do Phaetona. Ma być największym, najlepiej wyposażonym i najbardziej zaawansowanym technologicznie modelem w gamie. Z rozwiązaniami, których nie widzieliśmy nigdzie indziej. Jakimi? Weźmy chociażby układ klimatyzacji, całkowicie sterowany z poziomu ekranu.
I nie chodzi tylko o ustawianie temperatury, albo wybieranie czy ma wiać na stopy, szybę czy twarz. Chodzi o to, że nawet kratki nawiewów w tym modelu sterowane są za pomocą elektroniki. Możesz wskazać dokładny punkt, na który ma być skierowany nawiew i system zadba o to, by trafiało do niego powietrze. Ba, sam będzie dbał o komfort podróżnych, np. regulując kierunek nawiewu w zależności od pogody. Jeśli np zmienimy kierunek jazdy i z jednej strony do kabiny zaczną intensywnie wpadać promienie słoneczne, sztuczna inteligencja tak pokieruje nadmuchem, żeby "siedzącym na słońcu" nie zrobiło się zbyt ciepło. A jak kierowca powie, że jest mu zimno w dłonie - robot włączy podgrzewanie kierownicy i dodatkowo skieruje strumień powietrza na zmarznięte palce.
Przy okazji oglądania kabiny warto zwrócić uwagę na dysproporcję między wielkością ekranu za kierownicą, a ekranem centralnym. Ten drugi ma aż 15 cali średnicy - tyle, co kiedyś monitory naszych domowych komputerów. Przekątnej tego za kierownicą VW nie podaje, ale to malutki ekranik, elegancko wkomponowany w deskę rozdzielczą.
Swoją drogą, to ciekawy znak czasów. Kiedyś za kierownicą mieliśmy "kapliczkę" z mnogością kontrolek i ikonek informujących kierowcę o tym co się dzieje z autem i co najwyżej niewielki ekran radia i klimatyzacji wkomponowany w środkową część deski kokpitu. Dziś jest dokładnie odwrotnie.
Niestety, egzemplarz, który oglądałem, miał zamknięte drzwi i zaklejone szyby, ale mogłem pooglądać go z zewnątrz.
Volkswagen umyślił sobie, żeby pokazać ID.7, ale tak tylko trochę. Z racji tego, że pokaz dla publiczności zaplanowano na targi elektroniki CES, auto pokryto interaktywnym kamuflażem. Po pierwsze - w kilku miejscach znajdują się kody QR, które odsyłają oglądających na stronę z informacjami o tym pojeździe, a po drugie - auto świeci i zmienia kolory.
To efekt wykorzystania 40 warstw farby, z których część przewodzi prąd, a część nie. Kolor 22 obszarów na nadwoziu można regulować dostarczając prąd do wybranych warstw i wykorzystując efekt elektroluminescencji. Trudno się spodziewać, by rozwiązanie to znalazło zastosowanie w seryjnej produkcji, ale na pojazd demonstracyjny, który zmienia barwy np. w rytm muzyki, to może być strzał w dziesiątkę.
O tym przekonamy się w drugim kwartale tego roku, gdy VW pokaże produkcyjną wersję auta. Patrząc na egzemplarz pokazowy miałem wrażenie, że kształtem bliżej mu do Mercedesa EQS, niż bratniego Audi e-tron GT. Tak jak Audi, VW też jest sedanem, ale linią nadwozia bliżej mu do mercedesowskiego liftbacka.
Tego niemiecki producent nie ukrywał pod kamuflażem. Jedną z pierwszych przekazanych podczas prezentacji informacji był właśnie zasięg na jednym ładowaniu, który ma wynieść do 700 km, mierzonych według normy WLTP. Jak mocne będą silniki napędzające auto (zakładam, że w topowym modelu będą co najmniej dwa) oraz jak duża będzie pojemność akumulatorów - o tym przekonamy się dopiero na wiosnę.
Fanów spalinowego Passata w wersji kombi, bo tylko taka jest obecnie dostępna, możemy uspokoić - model ten donikąd się nie wybiera, a niebawem zobaczymy wersję po liftingu, która zostanie na rynku tak długo, jak będzie to miało ekonomiczny sens.
***