Za takim znakiem łatwo stracić prawo jazdy. Lepiej zwolnić

W polskim prawie nie tylko znaki ograniczenia prędkości regulują szybkość z jaką możemy się legalnie poruszać. Jednym z innych oznaczeń, na których widok powinniśmy niezwłocznie zdjąć stopę z pedału gazu jest charakterystyczna czarno-biała tablica D-42.

Znak D-42 to bez wątpienia popularny widok na polskich drogach. Informuje on o tym, że właśnie wjeżdżamy do terenu zabudowanego, a więc do lokalizacji w której może występować wzmożony ruch pojazdów i pieszych. Co to oznacza? Przede wszystkim to, że z automatu obowiązuje nas ograniczenie prędkości do 50 km/h.

Co jednak jeśli się zagapimy i nie dostosujemy prędkości do obowiązujących przepisów? Cóż, w tym ma co liczyć na taryfę ulgową. Policja szalenie poważnie podchodzi do kwestii ograniczenia prędkości w obszarze zabudowanym. Jeśli się do niego nie dostosujemy, grozi nam nie tylko wysoki mandat.

Chociaż przekroczenie prędkości od 41 do 50 km/h w terenie zabudowanym skutkuje wysoką grzywną, warto mieć świadomość, że popełnienie tego samego występku w ciągu dwóch lat będzie kosztować dwa razy więcej - zgodnie z wprowadzoną we wrześniu 2022 roku zasadą recydywy. To jednak wciąż nie koniec. Wystarczy, że kierowca pojedzie o 1 km/h szybciej, a mandat wzrośnie do 1500 zł i 3000 zł w przypadku recydywy. W tym samym przypadku łamiący przepisy straci prawo jazdy na trzy miesiące.

Gdyby tego było mało, na konto takiego kierowcy powędruje aż 13 punktów karnych - a więc połowa dopuszczalnego limitu. Wystarczy zatem jeszcze jeden taki występek w ciągu dwóch lat, żeby całkowicie stracić uprawnienia do kierowania pojazdem.

Korzystając z sytuacji warto także przypomnieć o wysokości mandatów obowiązujących za przekroczenie prędkości. Te, według obecnego taryfikatora wynoszą:

Co ważne - punkty karne kasują się dopiero po dwóch latach od opłacenia mandatu, a powtórne złamanie niektórych przepisów, skutkuje podwojeniem kary.