Wyrok na diesle w Polsce z nową datą. Zostało niewiele czasu
W Rządowym Centrum Legislacji pojawił się zaktualizowany projekt rozporządzenia Ministra Cyfryzacji dotyczący zakresu danych udostępnianych w postaci elektronicznej z centralnej ewidencji pojazdów. Chodzi o zapowiadane w ostatnim czasie uzupełnienie CEPiK-u o normy emisji spalin. Przepisy zakładające możliwość zdalnego sprawdzenia przez kierowców, jaką normę emisji spalin spełnia ich pojazd, mają wejść w życie 21 sierpnia.
Pierwotne plany zakładały, że rozporządzenie wejdzie w życie z dniem 30 lipca ale przeciągające się konsultacje międzyresortowe i opiniowanie projektu wymusiło na resorcie cyfryzacji korektę tego terminu. W najbliższych dniach można się też spodziewać aktualizacji - rozpatrywanego równocześnie - projektu rozporządzenia Ministra Cyfryzacji w sprawie katalogu danych gromadzonych w centralnej ewidencji pojazdów, które również, według pierwotnych założeń, obowiązywać miało od 30 lipca bieżącego roku.
Sam projekt rozporządzenia dotyczącego udostępnianych w postaci elektronicznej danych ma jedynie charakter wykonawczy i - w zdecydowanej większości - dotyczy uporządkowania obowiązujących przepisów. Nowelizuje ono przepisy z 2017 roku (rozporządzenie Ministra Cyfryzacji z dnia 8 listopada 2017 r. w sprawie zakresu danych udostępnianych w postaci elektronicznej z centralnej ewidencji pojazdów), w których ostały się jeszcze zapisy mówiące o nieobowiązujących już karcie pojazdu i nalepce kontrolnej. Trudno jednak pominąć nowy zapis w paragrafie 3, w którym - po pkt 17 - dodany został pkt 17a w brzmieniu: "poziom emisji zanieczyszczeń (normy EURO)".
Nie oznacza to jednak, że począwszy od dnia 21 sierpnia bieżącego roku każdy kierowca będzie mógł sprawdzić online poziom emisji spalin swojego pojazdu. Daty uruchomienia takich funkcjonalności czy to w aplikacji mObywatel, czy też na państwowych stronach gov.pl (np. historiapojazdu.gov.pl) określone zostaną w osobnych komunikatach, gdy resort cyfryzacji stworzy odpowiednie funkcjonalności.
Kierowców zdecydowanie bardziej interesować powinno jednak - szykowane przez resort cyfryzacji - rozporządzenie w sprawie katalogu danych gromadzonych w centralnej ewidencji pojazdów. Jak już informowaliśmy - zakłada ono, że Centralna Ewidencja Pojazdów, w ekspresowym tempie, uzupełniona zostanie o normy emisji spalin, które zbierane są w państwowej bazie dopiero od listopada 2017 roku.
Za automatyczne uzupełnienie danych odpowiadać ma specjalny algorytm, którzy przypisze odpowiednią normę EURO do wszystkich samochodów, które nie posiadają takiego wpisu w CEPiK-u. Ministerstwo nie chwali się, w jaki sposób działać będzie ów algorytm, co rodzi uzasadnione obawy co do jego skuteczności.
Problem jest o tyle skomplikowany, że ten sam model z konkretnego rocznika - przynajmniej w teorii - spełniać może przecież trzy różne normy EURO:
- aktualną (wymaganą zakresem czasowym dla konkretnej normy Euro),
- poprzednią (dla pojazdów z tzw. końcowej partii produkcyjnej),
- przyszłą (np. dla pojazdów po "liftingu technicznym", często wykorzystujących jednostki napędowe nowej generacji).
W uzasadnieniu projektu czytamy, że:
Sugeruje to, że w razie pomyłki systemu, właściciela auta czekać będzie przynajmniej jedna nieplanowana wizyta w wydziale komunikacji.
Takie wnioski znalazły się też w uwagach zgłoszonych do projektu. Czytamy w nich np., że:
Resort cyfryzacji odpiera te zarzuty twierdząc, że dzięki proponowanemu rozwiązaniu, jeśli właściciel pojazdu do tej pory nie miał uwidocznionej normy EURO w ewidencji, nie będzie musiał podejmować dodatkowych kroków, żeby ustalić czy jego pojazd spełnia odpowiednie normy.
Przypominamy, ze dane o normie emisji spalin mają być dostępne w serwisie Historia Pojazdu, a także w sekcji mPojazd w aplikacji mObywatel. Resort potwierdza jednak, że w przypadku rozbieżności ze stanem faktycznym właściciel auta będzie mógł "zgłosić do starosty wniosek o zmianę stanu faktycznego niepowodującą zmian w dowodzie rejestracyjnym".
Ekspresowe tempo prac nad rozporządzeniami Ministra Cyfryzacji wynika z terminów dotyczących wprowadzenia w Polsce obowiązkowych (zapisy Krajowego Planu Odbudowy) stref czystego transportu dla miast powyżej 100 tys. mieszkańców z przekroczoną średnioroczną emisji NOx. Tego rodzaju przekroczenia w 2022 roku odnotowano w:
- Warszawie,
- Krakowie,
- Katowicach,
- Wrocławiu.
Oznacza to, że w każdym z tych miast wyznaczenie strefy czystego transportu jest więcej niż pewne. Pomysł automatycznego uzupełnienia norm emisji spalin w CEP to m.in. efekt starań gmin, które - w myśl nowego projektu - zyskają możliwość instalowania na swoim terenie urządzeń do automatycznego rozpoznawania tablic rejestracyjnych. Dzięki temu - przynajmniej teoretycznie - kierowcy wjeżdżający do strefy nie będą mieli obowiązku naklejenia na szybę specjalnej nalepki informującej o rodzaju zasilania i roczniku pojazdu. System automatycznie skomunikuje się z centralną ewidencją pojazdów i sprawdzi, czy dane auto ma prawo poruszać się w obrębie danej strefy.
Udostępnienie danych o normach emisji spalin wszystkim kierowcom nie przez przypadek określane jest w mediach mianem "wyroku na stare diesle". Oznacza bowiem wprowadzenie w Polsce mechanizmów, które od kilku lat rządzą rynkiem wtórnym w takich krajach jak np. Niemcy. To właśnie wprowadzenie tzw. "umweltzone", czyli lokalnych odpowiedników stref czystego transportu, spowodowało masowe pozbywanie się niemieckich kierowców starszych aut z silnikami wysokoprężnymi, z których wiele trafiło właśnie na polskie drogi.
Dość przypomnieć, że wymogi dla strefy czystego transportu w Krakowie, która obowiązywać będzie od połowy przyszłego roku na całym obszarze granic administracyjnych miasta, określają, że już za niespełna trzy lata - w 2026 roku - do strefy wjechać będą mogły auta z silnikami wysokoprężnymi spełniającymi normę od EURO 5 w górę. Oznacza to, że do Krakowa nie wjedzie zdecydowana większość samochodów z silnikami diesla wyprodukowanych przed 2010 rokiem.
Biorąc pod uwagę fakt, że średni wiek samochodu osobowego w aktualizowanej części Centralnej Ewidencji Pojazdów wynosi około 15,5 roku, wymogi stawiane przez Kraków dieslom uznać można za bardzo wyśrubowane.