Więzienie za przekroczenie prędkości? Ekspert: nowe przepisy to bubel
"Prymitywizm penalny". Tymi słowami niezależny ekspert ds. bezpieczeństwa ruchu drogowego Janusz Popiel nazyywa w rozmowie z Interią projekt zmian w przepisach, który w ocenie rządzących, skutkować ma poprawą bezpieczeństwa na polskich drogach. Prezes Stowarzyszenie Pomocy Poszkodowanym w Wypadkach i Kolizjach Drogowych Alter Ego wskazuje na szereg absurdalnych zapisów, które najwyraźniej umknęły uwadze autorów projektu.

Spis treści:
3 lipca do Sejmu trafił zatwierdzony wcześniej przez Komitet Stały Rady Ministrów rządowy projekt "ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu poprawy bezpieczeństwa ruchu drogowego".
Kontrowersyjny projekt zakłada m.in. możliwość orzekania kar pozbawienia wolności wobec kierowców rażąco przekraczających prędkość czy nakładania dożywotniego zakazu prowadzenia w przypadku łamania wcześniej orzeczonych zakazów.
Żartując – ja myślę tak, że ten aktualny projekt, który trafił do Sejmu pisała sztuczna inteligencja. Nazywam to nie tyko populizmem penalnym, ale wręcz prymitywizmem penalnym
Ekspert przypomina, że reguła 5. Europejskich Reguł Więziennych mówi, że od pierwszego dnia pobytu w zakładzie karnym więzień ma być przygotowywany do wolności.
Tymczasem, już za rządów ministra Ziobry, z kodeksu karnego usunięto dyrektywę wymiaru kary, jaką jest cel wychowawczy. Za to położono nacisk na represję i odpłatę. Aktualny projekt jest kontynuacją polityki penalnej poprzedniego rządu, a dodatkowo napisany został w sposób wyjątkowo nieudolny
Skąd wzięła się tak ostra opinia eksperta, który od przeszło ćwierć wieku zajmuje się pomocą prawną dla poszkodowanych w wypadkach i kolizjach drogowych w Polsce?
Do więzienia za 150 km/h na drodze ekspresowej. Nowe przepisy surowe dla piratów
Jako przykład wadliwie sformułowanego przepisu Popiel podaje np. szykowany artykuł 178C kodeksu karnego - penalizujący kwestie nielegalnych wyścigów czy rażącego przekroczenia prędkości.
W drugim paragrafie czytamy, że karze od 3 do 5 lat pozbawienia wolności podlega ten, "kto prowadzi pojazd mechaniczny w sposób rażąco naruszający zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, zagrażając swoim zachowaniem bezpieczeństwu innej osoby i z prędkością większą od dopuszczalnej:
- 1.O co najmniej połowę na autostradzie i drodze ekspresowej, a jeżeli prędkość została ograniczona znakiem drogowym - co najmniej dwukrotnie,
- 2.Co najmniej dwukrotnie na innej drodze publicznej".
W oparciu o ten artykuł za kratki trafić mogą np. kierowcy, którzy na jednojezdniowej drodze ekspresowej (w Polsce to rzadkość, ale takie odcinki wciąż istnieją), gdzie obowiązuje prędkość 100 km/h, jechać będą z prędkością 150 km/h, ale również ci, którzy pojadą np. 103 km/h w miejscu, gdzie ograniczenie wynosi 50 km/h.
Absurdy nowych przepisów. Ekspert łapie się za głowę
Popiel zwraca jednak uwagę na matematyczny absurd, który najwyraźniej zupełnie umknął twórcom nowych przepisów.
Z przepisu wynika, że do więzienia na 3 miesiące trafić można np. za jazdę autostradą z prędkością 210 km/h (dopuszczalne 140 km/h plus połowa limitu).
Ale jeżeli na tej autostradzie prędkość regulowana jest znakiem drogowym, np. ograniczenie prędkości do 110 km/h – to przesłanka o zatrzymaniu prawa jazdy zostaje wypełniona dopiero gdy kierowca przekroczy 220 km/h (110 km/h z ograniczenia x2) – zauważa Popiel.
To absurdalne, bo w takim przypadku nowe prawo stoi w sprzeczności z intencją zarządcy drogi, który ustanawia na danym odcinku dodatkowe ograniczenie prędkości.
Z dokładnie taką sytuacją mamy do czynienia np. na dolnośląskim fragmencie autostrady A4 między Wrocławiem a Legnicą, gdzie na wielu odcinkach, z uwagi na brak wymaganego przepisami pobocza i duże natężenie ruchu, obowiązuje ograniczenie prędkości właśnie do 110 km/h.
Z nowych przepisów wynika więc, że do więzienia trafić może kierowca, który na niebezpiecznym i przeciążonym ruchem odcinku pojedzie 220 km/h - o 10 km/h więcej niż na nowej i szerokiej autostradzie, na której nie ma dodatkowego ograniczenia prędkości.
Wadliwa definicja nielegalnego wyścigu. Sądy będą mieć problem
Popiel wskazuje też na wadliwe brzmienie planowanego w nowych przepisach art. 115 (paragram 26) kodeksu karnego definiujący tzw. "nielegalne wyścigi". W jego pierwszym punkcie czytamy, że nielegalnym wyścigiem pojazdów mechanicznych jest:
rywalizacja kierujących co najmniej dwoma pojazdami w ruchu lądowym z zamiarem pokonania określonego odcinka drogi w jak najkrótszym czasie i z naruszeniem zasad bezpieczeństwa w ruchu lądowym.
Ekspert wskazuje, że przy tak sformułowanym brzmieniu przepisu, sądy mogą mieć ogromne problemy ze stosowaniem sankcji w praktyce.
Wyobraźmy sobie ze na światłach staną obok dwa samochody, panowie uśmiechną się do siebie i zaczną się ścigać. Czy takie zachowanie wypełnia definicję "nielegalnego wyścigu", skoro nie wiadomo, gdzie ten "określony odcinek" się kończy?
Ekspert o polskich przepisach. Wielka Brytania i Francja robią to lepiej
Jako przykład znacznie prostszych i skuteczniejszych rozwiązań prawnych w zakresie bezpieczeństwa ruchu drogowego Popiel wskazuje m.in. Wielką Brytanię, gdzie zamiast rozwodzić się nad sztywnym definiowaniem pojęć "driftowania" czy np. "nielegalnego wyścigu" funkcjonują np. pojęcia "niebezpiecznej jazdy" i "nieuważnej jazdy". Jeśli skutkiem tej pierwszej jest wypadek śmiertelny, kierowcy który dopuścił się "niebezpiecznej jazdy" grozi nawet kara dożywotniego pozbawienia wolności i grzywna w nieograniczonej wysokości.
Dodaje też, że Francuzi 11 lipca tego roku wprowadzili do kodeksu karnego nowy typ przestępstwa, czyli "zabójstwo drogowe". W dziesięciu punktach jasno określili warunki w jakich sąd musi przyjąć, że sąd doszło do popełnienia tego przestępstwa.
Czy pan Frog nie stwarzał realnego zagrożenia dla innych uczestników ruchu drogowego? W mojej ocenie – stwarzał. Tyle, że nie ja o tym decyduję. Jednoznaczne i jasne zapisy w prawie karnym, bez ograniczania niezawisłości sądów, powinny być podstawą zmian w procedurach karnych. Tyle, że te zapisy nie mogą być oparte o "sondaże społeczne", ale wymagają, dokonanych przez fachowców analiz i wskazania obszarów w których zmiany przepisów poprawią nasze bezpieczeństwo w ruchu drogowym. Polityki karne są różne, ale da się do tego podchodzić w sposób rozsądny