Nowe fotoradary już na drogach. Nie kontrolują prędkości, tylko telefony
Korzystanie z telefonu w czasie jazdy to niebezpieczny nawyk wielu kierowców. Mimo wielu kampanii informacyjnych i surowych kar, wciąż jest to spory problem w wielu krajach. Niemieckie władze mają jednak nową metodę na takich kierujących – specjalny fotoradar.

Spis treści:
Wielu kierowców chętnie sięga po telefony, by np. odpisać na ważną wiadomość. Niestety część z nich nawet nie zdaje sobie sprawy, że w wielu krajach Europy jest to czyn zabroniony. Korzystanie z takich urządzeń w czasie jazdy sprawia, że kierowcy odwracają uwagę od drogi, a to z kolei może doprowadzić do wypadku.
Oczywiście nie brakuje różnego rodzaju kampanii informacyjnych i akcji wymierzonych właśnie w zmotoryzowanych dopuszczających się tego wykroczenia - policja za pomocą dronów sprawdza, czy kierowcy oczekujący na zielone światło nie obsługują w tym czasie telefonu trzymając go w dłoni.
Czy fotoradar łapie za telefon? W Niemczech tak
W Niemczech, a dokładniej w landzie Nadrenia-Palatynat zdecydowano się pójść o krok dalej. Jakiś czas temu wprowadzono nowelizację ustawy o policji, która pozwala korzystać funkcjonariuszom z tzw. systemu kamer Monocam, by kontrolować, czy kierowcy obsługują urządzenia mobilne w czasie jazdy.

W efekcie jest to pierwszy niemiecki kraj związkowy, który stworzył podstawy prawne pozwalające na wykorzystanie fotoradarów w tym celu - Niemcy to kraj federalny, co oznacza, że prawo w poszczególnych landach może się różnić. Pierwszy fotoradar Monocam, działający już zgodnie z nowymi przepisami, pojawił się w połowie kwietnia na autostradzie A60 w okolicach Moguncji.
Warto podkreślić, że rozwiązanie było testowane już od 2022 roku, jednak zmiana przepisów była niezbędna z uwagi na fakt, że system Monocam zbiera i przechowuje dane osobowe. Niemieckie prawo jest pod tym względem bardzo restrykcyjne. Warto dodać, że Niemcy wcale nie są pierwsi w korzystaniu z takich fotoradarów. Podobne rozwiązanie działa już w Holandii.
Jak fotoradar sprawdza korzystanie z telefonu?
Sposób działania urządzenia jest podobny do typowego fotoradaru czy odcinkowego pomiaru prędkości. Na wiadukcie ustawia się kamerę i kieruje się ją skośnie w dół. Jej zadaniem jest robienie zdjęcia wnętrza pojazdu przez przednią szybę.
Jeśli system uzna, że dany kierowca korzysta z telefonu, robi zdjęcie. Nie jest jednak tak, że w takiej sytuacji należy z automatu spodziewać się mandatu. Zdjęcia, które zostały ocenione przez sztuczną inteligencję za przypadki przekroczenia prawa są jeszcze analizowane osobiście przez funkcjonariuszy.
Ile za telefon na fotoradarze?
Jeżeli ci uznają, że kierowca ewidentnie korzystał z telefonu, obarczą go mandatem w wysokości 100 euro (blisko 430 zł). Co więcej konto takiego kierowcy zostaje obciążone jednym punktem karnym. Oczywiście kierowcy są wcześniej informowani o fotoradarze za pomocą specjalnych znaków.