Rząd szykuje nowe przepisy o fotoradarach. Kierowcy już się nie wywiną
System kontroli kierowców w Polsce przechodzi rewolucję. Ministerstwo Infrastruktury przygotowuje nowelizację przepisów, która ma radykalnie zwiększyć skuteczność ściągania kar za wykroczenia zarejestrowane przez urządzenia automatycznego nadzoru ruchu drogowego.
Obecna sytuacja jest daleka od ideału. Z danych Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym (CANARD) wynika, że w ubiegłym roku zarejestrowano niemal 1,2 miliona wykroczeń, jednak tylko niespełna połowa z nich zakończyła się nałożeniem kary na kierowcę. Minister Stanisław Bukowiec podczas inauguracji kampanii społecznej “Zwolnij, bo się przejedziesz” otwarcie przyznał, że skuteczność egzekucji kar wynosi zaledwie 50-60 proc. , co jest wynikiem wysoce niesatysfakcjonującym.
Ile mandatów z fotoradarów?
Najwyższą efektywność wykazują stacjonarne fotoradary - w ich przypadku 53 proc. zarejestrowanych wykroczeń kończy się mandatem. Nieco gorzej wypada system rejestrujący przejazd na czerwonym świetle, gdzie ukaranych zostaje 49,6 proc. sprawców. Natomiast najsłabsze rezultaty notują kamery odcinkowego pomiaru prędkości (OPP), gdzie tylko 38 proc. naruszeń kończy się konsekwencjami. Ta ostatnia statystyka może być jednak zniekształcona, ponieważ wiele systemów OPP zainstalowano pod koniec roku, więc procesowanie wykroczeń mogło przesunąć się na rok następny.
Dlaczego tak wielu kierowców unika odpowiedzialności? Powodów jest kilka. Jednym z głównych problemów jest kwestia identyfikacji pojazdów zarejestrowanych poza Unią Europejską, szczególnie zza wschodniej granicy. Polskie organy nadzoru mają ograniczone możliwości weryfikacji tożsamości takich kierowców z powodu braku skutecznej wymiany informacji z państwami spoza UE.
Jak uniknąć mandatu z fotoradaru? W Polsce działa metoda “na Ukraińca”
Niektórzy polscy właściciele pojazdów stosują tzw. “metodę na Ukraińca”, wskazując jako rzekomych kierowców osoby zza wschodniej granicy, które często nigdy nie prowadziły danego pojazdu ani nawet nie przebywają w Polsce. W efekcie setki tysięcy zdjęć z fotoradarów nie przekładają się na kary.
Ministerstwo Infrastruktury zamierza położyć kres tej bezkarności i szykuje zmiany. Kluczową ma być wprowadzenie zasady “odwrócenia ciężaru dowodu”, powszechnie stosowanej w krajach Europy Zachodniej. Po wejściu w życie nowych przepisów to właściciel pojazdu będzie odpowiedzialny za wykroczenie, chyba że udowodni swoją niewinność. Jeśli nie wskaże faktycznego sprawcy, poniesie konsekwencje w postaci punktów karnych i mandatu proporcjonalnego do wagi wykroczenia.
Inspektorzy CANARD proponują również, aby zamiast mandatów dla sprawców wykroczeń nakładać kary administracyjne na właścicieli pojazdów. Takie rozwiązanie umożliwiłoby egzekwowanie kar nawet podczas przekraczania granicy przez dany pojazd, co znacząco zwiększyłoby skuteczność ściągania należności od zagranicznych kierowców.
Zobacz również:
- Fotoradar-rekordzista. W rok zarobił na remont szkoły i basenu
- Myślał, że sposób z Facebooka zadziała na fotoradar. Policjant miał ubaw
- Kierowca BMW pokazywał środkowy palec fotoradarom. 119 punktów i deportacja Ukraińca
- W Niemczech kierowcy mogą się zdziwić. Chodzi o fotoradary
- Pięć najdroższych zdjęć w Polsce. Rekordzista przekroczył prędkość o 134 km/h
- Fotoradar-rekordzista uszkodzony przez wandali. Kosił kierowców równo z ziemią
W przypadku samochodów służbowych odpowiedzialność spadnie na pracodawcę, jeśli nie wskaże konkretnego pracownika-kierowcy. Z kolei gdy mandat trafi do firmy leasingowej, wskaże ona leasingobiorcę i najprawdopodobniej obciąży go nie tylko kwotą mandatu, ale również dodatkowymi kosztami z tytułu obsługi sprawy.
Warto przypomnieć, że CANARD powstało z założeniem stosowania szybkich kar administracyjnych, jednak dotychczasowe rządy nie decydowały się na takie rozwiązanie, preferując długotrwałą procedurę wykroczeniową. Nowe podejście ma zrealizować pierwotne założenia systemu automatycznego nadzoru nad ruchem drogowym.
