Volkswagen zajechał drogę, Seat się rozbił. Ruszył proces ws. głośnej kolizji na S7
Rozpoczął się proces ws. głośnej kolizji, do której doszło w sierpniu na drodze ekspresowej S7. Kierowca Seata Ibizy uderzył w bariery ochronne, a jako powód utraty panowania nad samochodem podał niebezpieczną jazdę kierowcy Volkswagena Arteona. Sprawa stała się medialna, bo w internecie pojawiło się nagranie.
Przypomnijmy - do zdarzenia doszło 6 sierpnia na drodze ekspresowej S7, około 10 km od Olsztynka. Ibizą jechała rodzina z małym dzieckiem. Na nagraniu, które pojawiło się w internecie widać, jak Ibiza wyprzedza inny pojazd, a za nią jedzie niebieski Volkswagen Arteon.
Gdy Ibiza kończy manewr wyprzedzani zjeżdża na prawy pas, wówczas wyprzedza ją Arteon. Co stało się dalej? Tego dokładnie na filmie nie widać, ale wiemy to z relacji kierowca Ibizy, który powiedział Interii:
Pewne jest, że między samochodami nie doszło kontaktu, zaś kierowca Ibizy stracił panowanie nad samochodem, który zaczął się obracać i uderzył w bariery energochłonne. Nikomu nic się nie stało, ale Seat został zniszczony.
Kierowca Arteona odjechał, a kierowca Ibizy zaczął nawoływać świadków, by go gonili. Ostatecznie pościg nie ruszył, ale jeden z kierowców zarejestrował całą sytuację kamerą. Nagranie trafiło na policję, która ustaliła, że Arteon należał do firmy leasingowej. Następnie policjanci pozyskali dane leasingobiorców i osób, które mogły być kierowcami.
37-letni mężczyzna i 33-letnia kobieta zostali przesłuchani. Ostatecznie policjanci uznali, że to mężczyzna prowadził samochód. Jarosław W. został obwiniony o spowodowanie kolizji, proces ruszył przed sądem rejonowym w Olsztynie.
Obwiniony mężczyzna nie przyznaje się do winy. Podobnie jak powołana na świadka jego żona, odmówił składania wyjaśnień. Wcześniej zeznał, że to nie on kierował Arteonem 6 sierpnia.
A to może być trudne. Podczas rozprawy sąd przesłuchał kilku świadków, którzy widzieli jak doszło do kolizji na S7. Większość zeznała, że nie zauważyli, ile osób jechało Volkswagenem, ani kto siedział za kierownicą. Tylko jeden ze świadków stwierdził, że Arteonem kierował mężczyzna, a w aucie nie było chyba pasażerów.
Z kolei właściciel Seata zeznał, że bezpośrednio po zdarzeniu jeden z kierowców, którzy zatrzymali się na widok kolizji, powiedział mu, że Volkswagenem kierowała kobieta. Jednak - jak mówił poszkodowany - jego zdaniem w Volkswagenie były dwie osoby - prowadził mężczyzna, a kobieta siedziała na miejscu pasażera. Przyznał on jednocześnie, że nie ma co do tego całkowitej pewności.
Sąd wyznaczył na 2 lutego termin kolejnej rozprawy, podczas której zostanie przesłuchany ostatni świadek i przewidziano końcowe mowy stron.
Za spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym kodeks wykroczeń przewiduje karę grzywny w wysokości do 30 tys. zł. Ponadto sąd może podjąć decyzję o zatrzymaniu prawa jazdy.
***