Chcesz popłynąć? To wciskaj gaz do dechy

Czy wiecie co to jest aquaplaning? Przeprowadziłem małą ankietę wśród 20 znajomych, przypadkowych kierowców niezwiązanych z branżą motoryzacyjną. Było w tej grupie 10 mężczyzn i tyle samo kobiet. Okazało się, że tylko dwóch panów miało mgliste pojęcie o aquaplaningu, natomiast żadna z pań nie wiedziała w ogóle, co to jest.

Czy można wymagać od kierowcy, by umiał zapobiegać aquaplaningowi, jeśli nie zna tego zjawiska i nikt go o nim nie uczył? Wśród kilku tysięcy pytań egzaminacyjnych na prawo jazdy są tylko dwa na ten temat. Widocznie wysoce kompetentni (niestety tylko we własnym mniemaniu) autorzy testów uznali aquaplaning za problem marginalny. Muszę zatem podkreślić, że do zaistnienia takiego groźnego poślizgu wodnego nie potrzeba wcale szaleńczych prędkości lub ekstremalnego sposobu jazdy. Wystarczy warstwa wody na jezdni, zużyte opony, zbyt duża prędkość i już płyniecie...

Reklama

Na czym polega aquaplaning?

Rowki i nacięcia, które znajdują się na każdej oponie, maja za zadanie nie tylko poprawiać przyczepność opony do nawierzchni, ale przede wszystkim odprowadzać wodę, która może zalegać na jezdni. Opona dociskana ciężarem samochodu do nawierzchni wytłacza poprzez te rowki wodę na boki i do tyłu. Ponadto opona tocząc się po jezdni, na której znajduje się woda, tworzy przed sobą jej spiętrzenie, które powoduje pewien opór.

Warunkiem prawidłowego odprowadzania wody przez oponę jest odpowiednie ciśnienie powietrza w jej wnętrzu i właściwa głębokość bieżnika. Drugą grupą czynników decydujących o możliwości odprowadzania wody jest prędkość pojazdu i głębokość warstwy wody zalegającej na jezdni.

Jeżeli zrozumiecie istotę opisanych wyżej zjawisk, to pojmiecie także, w jaki sposób dochodziło aquaplaningu. Spójrzcie na poniższy rysunek:

Tworzenie się przed oponą spiętrzenia wody wywołuje siłę działającą w kierunku przeciwnym do ruchu pojazdu, czyli hamującą samochód. Wartość tej siły jest proporcjonalna do kwadratu prędkości auta. Na oponę działa też nacisk, czyli siła skierowana pionowo w dół, a wywołana masą całego samochodu. Dopóki opona jest w stanie odprowadzać wodę, nie dzieje się nic złego.

Jeśli jednak bieżnik opony jest  już znacznie zużyty, a więc za płytki lub głębokość wody zalegającej na jezdni jest znaczna, a przy tym prędkość pojazdu duża - może dojść do sytuacji, w której siła oddziaływania spiętrzenia wody przed oponą okaże się większa, niż siła dociskająca oponę do jezdni. Co się wówczas dzieje? Spiętrzenie wody przed oponą zaczyna działać jak klin, który "wbija się" pomiędzy nawierzchnię i oponę. W rezultacie opona (a wraz z nią cały samochód) unosi się i sunie na warstwie wody. Ot i cała tajemnica aquaplaningu.

Obejrzycie również film, które doskonale obrazuje to zjawisko:

Tracisz zupełnie kontrolę nad samochodem

Dlaczego aquaplaning jest taki groźny? Opona przesuwając się na warstwie wody ma praktycznie zerową przyczepność. Auto zamienia się w ponton, lecz co gorsza "sternik" nie może nim kierować. Kiedy samochód znajduje się w stanie aquaplaningu, możecie kręcić sobie kierownicą do woli, a pojazd was nie posłucha. Na nic też zda się hamowanie lub przyspieszanie. Nawet jeśli koło przestanie się obracać albo wręcz przeciwnie, dodacie gazu i zacznie obracać się bardzo szybko, nie zmieni to groźnej sytuacji.

A zatem w czasie aquaplaningu auto wymyka się całkowicie spod waszej kontroli. Obejrzycie kolejny filmik, który bardzo dobrze tłumaczy to zjawisko. Wprawdzie napisy na nim są w obcym języku, ale naprawdę łatwo się domyślić, o co tu chodzi.

To może spotkać każdego z was

Nie tylko może, ale z pewnością kiedyś spotkało. Tyle tylko, że zapewne o tym nie wiecie. Krótki aquaplaning, który trwa jakąś część sekundy, nie powoduje zazwyczaj niebezpieczeństwa, a kierowca nawet nie wie o tym, że auta przez moment płynęło.

Nie wszyscy jednak maja takie szczęście. Muszę też od razu podkreślić, że do wytworzenia aquaplaningu wcale nie są konieczne ogromne, głębokie kałuże na jezdni. Często słyszy się o wypadkach, w których kierowca "stracił panowanie nad pojazdem". W wielu przypadkach właśnie na skutek aquaplaningu. Popatrzcie, jak to się dzieje:

Nawierzchnia jest mokra. Kierowca nie jedzie z jakąś szaleńczą prędkością, ok. 110-120 km/h. I nagle, zupełnie nieoczekiwanie, auto zaczyna skręcać w prawo, na pobocze, a potem kręci już bączki i na szczęście nie uderza w jakieś drzewo, ale to była tylko kwestia przypadku.

Tu podobna sytuacja. Nagle, nieoczekiwanie samochód staje bokiem, a potem wypada z drogi:

Nie zawsze taki poślizg wodny kończy się tylko wypadnięciem z drogi i pokiereszowaniem samochodu. Bywa tak, że auto staje bokiem do kierunku jazdy i wpada wprost pod nadjeżdżającą z przeciwka ciężarówkę. Tak, jak w tej sytuacji:

Aquaplaning dotyczy nie tylko samochodów, ale także motocykli. W tej sytuacji motocyklista i jadąca z nim dziewczyna popłynęli dosłownie, szorując różnymi częściami ciała po mokrej jezdni:

O 20 km/h wolniej

Czy można przewidzieć aquaplaning? Zawodnicy rajdowi i wyścigowi o wysokich kwalifikacjach są w stanie zorientować się, że auto zaczyna pływać, kiedy podczas jazdy odczuwają, że skręty kierownicą nie powodują zamierzonej reakcji samochodu. Tu widzimy taki właśnie przykład:

Zwróćcie uwagę, że ten kierowca podczas jazdy na prostej kręci kierownicą i w ten sposób sprawdza, czy kierowalność auta jest zachowana. Przeciętny kierowca, nawet jeśli czuje się mistrzem (oczywiście tylko we własnej wyobraźni, co w naszym kraju jest bardzo częste), nie będzie w stanie tego wyczuć. Odradzam też stanowczo dokonywanie takich prób, bo postawicie auto bokiem i stracicie nad nim panowanie.

Jeżeli samochód wyposażony jest w system ESP, to w niektórych sytuacjach podczas jazdy po mokrej nawierzchni może (ale nie musi) zapalać się lampka sygnalizująca za działanie tego systemu. Powinie być to sygnał ostrzegawczy, że dochodzi do poślizgu wodnego.

Pamiętajcie jednak, że ESP nie ratuje przed poślizgiem wodnym. Dopóki samochód płynie po wodzie, system ten nie jest w stanie efektywnie zadziałać i skorygować tor jazdy.

Najlepszą metodą uchronienia się przed aquaplaningiem jest po prostu zredukowanie prędkości. Jeżeli jedziecie drogą, po której normalnie, w warunkach kiedy jest sucha, rozwijalibyście prędkość 120 km/h, to podczas intensywnych opadów deszczu, albo kiedy jezdnia jest mokra, nie przekraczajcie 100 km/h. Zresztą wszystko zależy od grubości bieżnika opon waszego samochodu, a także ciśnienia w ogumieniu. Jeżeli ogumienie jest zużyte, prędkość należy zredukować jeszcze bardziej. Popatrzcie na tę tabelkę:

Pokazana jest tu powierzchnia przylegania opony do nawierzchni w zależności od grubości bieżnika i prędkości. Oczywiste jest, że im mniejsza powierzchnia przylegania, tym mniejsza przyczepność. Jeżeli bieżnik ma grubość zaledwie 1,6 mm, to już przy prędkości 75 km/h przyczepność na mokrej nawierzchni wynosi zaledwie 16%, a przy prędkości 125 km/h 6%. Oznacza to, że jadąc na takich oponach, mamy ogromne szanse wpaść w poślizg wodny, tracąc całkowicie kontrolę nad pojazdem.

Przy okazji zachęcam was do kontroli głębokości bieżnika w bardzo prosty sposób. Wystarczy do tego moneta 2-złotowa. Chwytamy ją tak, aby dwójka na awersie była ustawiona pionowo i wkładamy w rowki opony. W dolnej części monety, pod dwójką,  znajduje się napis "ZŁOTE". Jeżeli po włożeniu monety w rowek bieżnika tego napisu nie widać, to opona znajduje się jeszcze w dobrym stanie. Jeśli natomiast ten napis widzicie, to jak najszybciej zmieńcie opony na nowe.

Jak się ratować

Objawem wystąpienia aquaplaningu może być nieoczekiwany wzrost obrotów silnika, a przede wszystkim brak reakcji pojazdu na ruch kierownicą i na hamowanie. Kierowca może odczuć, że koło kierownicy obraca się bardzo lekko, tak jakby straciło kontakt z kołami samochodu. Z góry muszę powiedzieć, że nie ma recepty na "skasowanie" takiego poślizgu.

Jedynym rozsądnym wyjściem może być przeczekanie go. I tu bardzo ważna uwaga: jeżeli zaczniecie rozpaczliwie kręcić kierownicą, to macie ogromne szanse na to, że w chwili gdy samochód odzyska przyczepność, wylecicie z drogi.

To jest podobne do zasad obowiązujących podczas wykonywania tzw. hopki. Przepraszam, że wracam do tematyki rajdowej, ale myślę iż to jest bardzo trafne porównanie. Podczas hopki wybity w górę na wzniesieniu samochód przez jakiś czas leci w powietrzu, a koła nie mają kontaktu z nawierzchnią. Wyobraźcie sobie, co się stanie jeżeli podczas tego lotu w powietrzu zawodnik skręci koła. Po wylądowaniu, czyli ponownym zetknięciu się kół z nawierzchnią auto wykona raptowny skręt i dzwon będzie raczej murowany.

Tak samo w przypadku aquaplaningu należy unikać skręcania kół. Po prostu czekamy na złapanie przyczepności i przygotowujemy się do tego, że za chwilę zapewne będziemy musieli ratować się przed wypadnięciem z drogi, kolizją z drzewem lub zderzeniem z innym samochodem.

Tak naprawdę trwa to wszystko około 1-2 sekund, więc czasu na rozmyślania i analizowanie sytuacji macie bardzo niewiele. Nasuwa się stąd bardzo prosty wniosek: o wiele łatwiej jest zapobiec aquaplaningowi poprzez znacznie wolniejszą jazdę, niż go doświadczyć i liczyć na szczęście.

Szkoda, że nikt tego nie uczy

Zamieściłem kilka filmików pokazujących aquaplaning właśnie po to, aby was uświadomić, na czym polega to zjawisko i jakie są jego skutki. Bardzo wielu kierowców, którzy padli już ofiarą poślizgu wodnego dostarczając roboty chirurgom albo grabarzom, w ogóle nie wiedziało o istnieniu poślizgu wodnego. Tego nie uczy się niestety na kursach na prawo jazdy. Szkoda również, że wszystkie wspaniałe instytucje i fundacje, które zajmują się podobno bezpieczeństwem ruchu drogowego nie zdobyły się na wyprodukowanie jakiegoś spotu edukacyjnego.

Może osoby zasiadające w tych organizacjach też nie wiedzą co to jest aquaplaning?

Polski kierowca

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy