Na ten samochód Rutkowski czekał prawie rok. Takich bajerów nie ma żaden inny

Krzysztof Rutkowski to fan markowych ubrań i drogich samochodów. Na podjeździe detektywa od lat goszczą nietuzinkowe fury i wszystko wskazuje na to, że w tej kwestii nic się nie zmieni. Celebryta zapowiedział, że niebawem w jego garażu pojawi się nowa bryka - kontrowersyjna, bardzo luksusowa i wyposażona w opcje, jakich nie znajdziemy w innych flagowych limuzynach. Co to za auto? Rozszyfrowaliśmy tę zagadkę!

Krzysztof Rutkowski prowadzi bardzo luksusowe życie. Ubiera się w ekskluzywnych butikach, mieszka w ogromnym domu i jeździ nietuzinkowymi furami. Na podjeździe detektywa można znaleźć komfortowe i szybkie SUV-y, iście sportowe coupe, luksusowe limuzyny, a nawet opancerzony TUR VI z 7-litrowym dieslem pod maską, bazujący na podwoziu Forda F550. 

Krzysztof Rutkowski ma w garażu same drogie auta

Celebryta lubi jeździć autami z trójramienną gwiazdą i tymi z czterema pierścieniami, co często pokazuje na swoich kanałach społecznościowych, pozując na tle bardzo drogich maszyn klasy premium tj. Mercedes-AMG GT S, Audi A8, Mercedes GLE Coupe, Mercedes GLS czy jego najnowszy Mercedes-AMG G 63.

Reklama

Flota detektywa niebawem się powiększy

Krzysztof Rutkowski pochwalił się swoim fanom, że już lada dzień w jego flocie zawita coś nowego. Detektyw nie zdradził, o jakie auto chodzi, ale nam udało się rozszyfrować zagadkę. Numery rejestracyjne nowego pojazdu wystarczyły, by ujawnić, czym teraz będzie jeździć.

Po raz pierwszy celebryta zobaczył to auto blisko rok temu podczas statycznego pokazu w Warszawie. Wiele wskazuje na to, że była to miłość od pierwszego wejrzenia, bowiem już następnego dnia skonfigurował auto pod swoje zamówienie. O jakim aucie mowa?

Na ten samochód Rutkowski czekał prawie rok

Z pomocą wyszukiwarki UFG (Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny), udało nam się ustalić, że nowym autem detektywa z numerami "E7 ZORRO", jest nowe BMW serii 7 (G70). To kawał luksusowego wozu, który jest naszpikowany najnowszymi technologiami. Rozbudowane multimedia, intensywne i głębokie masaże w fotelach czy efektowne oświetlenie kabiny po zmroku, to zaledwie czubek góry lodowej. 

Nowa "siódemka" jest to obecnie jedynym autem na rynku, które pozwala pasażerom tylnego rzędu oglądać filmy na YouTube czy seriale na Netflixie, w rozdzielczości 7680 x 2160 pikseli, na wysuwanym z sufitu, 31-calowym telewizorze. Do sterowania tym wielkim ekranem służą ekrany wbudowane w drzwiach.

Za to auto trzeba zapłacić krocie

Ceny nowego BMW serii 7 (G80) startują w polskich salonach od 525 000 złotych. Tyle trzeba zapłacić za bazowy wariant z 3-litrowym "ropniakiem" pod maską (299 KM). Żwawa i oszczędna jednostka, choć najtańsza, wydaje się najbardziej pasować do tego modelu. Na polskim rynku nowa "siódemka" jest również dostępna dwóch wersjach z wtyczką - słabszej 750e xDrive (od 520 tys. złotych) i mocniejszej M760e xDrive (od 710 tys. złotych). Nowego flagowca można po raz pierwszy zamówić również w pełni elektrycznej wersji i7 xDrive60 (od 650 tys. złotych). Do tych kwot trzeba jeszcze doliczyć ceny opcji, za które w samochodach klasy premium słono się płaci.

  • 740d xDrive, 299 KM (R6, 3-litrowy diesel)
  • 750e xDrive, 490 KM (R6, 3-litrowa benzyna + silnik elektryczny)
  • M760e xDrive, 571 KM (R6, 3-litrowa benzyna + silnik elektryczny)
  • i7 xDrive60, 544 KM (Silniki elektryczne)

***



INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Rutkowski | BMW
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy