Słyszą "uszczelka pod głowicą" i wyciągają portfele. Wystarczyło robić jedną rzecz
To jedno z tych zdań, których żaden kierowca nie chce usłyszeć w warsztacie. Przepalona uszczelka pod głowicą oznacza rachunek na poziomie 2-3 tys. zł i kilka dni bez samochodu. Mechanicy zgodnie twierdzą, że większości takich awarii można było uniknąć. Wystarczyłoby pilnować jednej, prostej rzeczy - temperatury silnika.

Spis treści:
Problem nie tkwi w samej uszczelce - ta kosztuje stosunkowo niewiele, bo 200-800 zł w zależności od modelu. Największy koszt stanowi robocizna, bo żeby się do niej dostać, mechanik musi rozebrać pół silnika. Zdjąć kolektor dolotowy i wydechowy, odkręcić głowicę, a to wymaga przestrzegania fabrycznej kolejności dokręcania śrub z dokładnością co do niutonometra.
Sam demontaż to dopiero początek. Powierzchnie głowicy i bloku trzeba dokładnie oczyścić, sprawdzić płaskość (często wymaga to frezowania), wymienić wszystkie płyny. W międzyczasie może się okazać, że głowica jest pokrzywiona od przegrzania albo śruby są naciągnięte. Wtedy rachunek rośnie jeszcze bardziej
W dodatku niektórzy mechanicy kręcą nosem na tego typu naprawy. To żmudne, czasochłonne zajęcie. Źle dokręcona głowica to ponowna awaria po kilku tysiącach kilometrów. Dlatego stawki za robociznę wahają się od 1-2 tys. zł. Do tego dochodzą płyny - olej, płyn chłodniczy, czasem też nowe śruby głowicy. W sumie wychodzi 2,5-3, tys. zł za całość (a czasem nieco więcej).
Jeśli silnik zdążył się przegrzać, mogą być pokrzywione wały, zatarte tłoki, uszkodzona pompa wody. Wtedy mówimy już nie o tysiącach, a o konieczności kapitalnego remontu za 10-15 tys. zł. Albo o kasacji auta.
Jak rozpoznać początek problemów z uszczelką?
Uszczelka rzadko pęka od razu. Zazwyczaj daje znaki ostrzegawcze, które kierowcy ignorują tygodniami. Pierwszym sygnałem bywa delikatny biały dym z rury wydechowej. To płyn chłodniczy przedostający się do komory spalania.
Kolejny objaw to ubytki płynu chłodniczego. Płyn ucieka do środka silnika, gdzie się spala. Stąd ten charakterystyczny, słodki zapach spalin. Mechanicy opowiadają, że połowa klientów z przepaloną uszczelką przyznaje się do ignorowania objawów. Tymczasem wczesna interwencja mogła ograniczyć się do wymiany płynu, sprawdzenia układu chłodzenia, może drobnej naprawy.
Co zabija uszczelkę pod głowicą?
W 90 proc. przypadków winowajcą jest przegrzanie. Uszczelka to wielowarstwowa struktura z metalu i materiałów kompozytowych, zaprojektowana na konkretną temperaturę pracy. Gdy silnik się przegrzewa, metal rozszerza się nierównomiernie, uszczelka traci właściwości, powstają mikroszczeliny. I koło się zamyka - przez szczeliny ucieka płyn, silnik grzeje się jeszcze bardziej.
Ale skąd te przegrzania? Tu wracamy do tytułowej "jednej rzeczy". Kierowcy nie sprawdzają poziomu płynu chłodniczego. Nie wymieniają go zgodnie z zaleceniami (co 2-4 lata). Ignorują drobne wycieki. Jeżdżą na zatkanych chłodnicach, z niesprawnym termostatem, ze skorodowaną pompą wody. Każdy z tych elementów kosztuje grosze w porównaniu z uszczelką.
Jak często sprawdzać płyn chłodniczy?
Mechanicy są zgodni - raz w miesiącu i przed każdą dłuższą podróżą. Poziom płynu sprawdza się na zimnym silniku, powinien być między znacznikami MIN i MAX. Jeśli regularnie trzeba go dolewać, należy szukać przyczyny. To może być nieszczelny przewód za 50 zł, pęknięty zbiorniczek za 200 zł, dziurawa chłodnica za 500 zł.
Kolor płynu też ma znaczenie. Świeży jest jaskrawy - zielony, różowy, niebieski. Stary robi się mętny, brązowy, czasem ma osad. To znak, że pora na wymianę. Koszt? 100-200 zł z robocizną.
W całej historii o uszczelce ważny jest także termostat. To element, który reguluje temperaturę silnika. Gdy się zawiesi w pozycji zamkniętej, silnik się przegrzewa. Gdy w otwartej - nie osiąga temperatury roboczej, co też szkodzi uszczelce. Wymiana co 60-100 tys. km to standard, którego nikt nie przestrzega.
Chłodnica to kolejny zaniedbywany element. Zatkana owadami, liśćmi, brudem nie odprowadza ciepła. Silnik pracuje na wyższej temperaturze, a uszczelka cierpi. Przeciekająca chłodnica to stały ubytek płynu i ryzyko przegrzania. Mechanik może ją przeczyścić za około 100 ł, wymiana to koszt 300-1 tys. zł.
Czy warto stosować dodatki uszczelniające do silnika?
Jedyny dodatek, który ma sens, to płyn do płukania układu chłodzenia. Usuwa kamień i osady, poprawia przepływ. Stosowany profilaktycznie co 2-3 lata może przedłużyć życie całego układu. Koszt? 30-50 zł plus godzina roboty.
Nowoczesne silniki osiągają temperaturę roboczą szybko, ale pierwsze 5-10 minut to czas, gdy uszczelka pracuje w najtrudniejszych warunkach. Gwałtowne dodawanie gazu na zimnym silniku nie jest więc zalecane. Lepiej jechać spokojnie, aż wskaźnik temperatury ruszy z miejsca.