Rosyjski producent w tarapatach. Czarne chmury nad kultowymi zaprzęgami
Z kryzysem zmaga się nie tylko branża samochodowa, ale także motocyklowa. Chociaż sytuacja wielkiej czwórki, a także coraz śmielej rozpychającej się na Starym Kontynencie konkurencji z Chin wydaje się niezagrożona, to z problemami borykają się ci, którym lata temu przepowiadano sukces, ale utknęli za żelazną kurtyną. Ural przechodzi największe załamanie w historii.

W skrócie
- Ural mierzy się z największym kryzysem w swojej historii po wprowadzeniu sankcji i spadającej sprzedaży na Zachodzie.
- Producent wstrzymał eksport klasycznych modeli oraz przeniósł produkcję do Kazachstanu, aby obejść ograniczenia.
- Planem na ratunek jest współpraca z Chińczykami nad nową, innowacyjną platformą Ural Neo 500.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Rynek nie lubi stagnacji, a przeświadczenie o sukcesie oraz gwarancji nieustannego dominowania własnego rynku jest jak podgryzanie własnego ogona. Chociaż w oficjalnym komunikacie marki Ural pojawiła się informacja, że sytuacja jest niezagrożona, to przekazane dane nie napawają optymizmem i potwierdzają, że sytuacja jest realnie niebezpieczna. Produkcja tych modeli, które sprzedawane są na rynku europejskim i amerykańskim, staje się nieopłacalna, dlatego znikają z oferty eksportowej.
Ural wstrzymuje produkcję modeli eksportowych. W poprawie sytuacji rosyjskiej marki pomogą Chińczycy
Utrzymanie produkcji dotychczasowych modeli przeznaczonych na eksport przestaje być rentowne. Powodem takiej sytuacji są nie tylko stale rosnące koszty, ale przede wszystkim skutki sankcji, które zostały nałożone na Rosję po ataku na Ukrainę. Chociaż marka swoją decyzję tłumaczy zawirowaniami gospodarczymi, logistycznymi i politycznymi, to z pewnością głównym powodem jest również drastycznie spadająca sprzedaż w USA i Europie.
Znajdujące się aktualnie w gamie modele eksportowe muszą zatem z niej zniknąć, jednakże Ural zapowiada, że niebawem zadebiutuje zupełnie nowa konstrukcja, która - co ciekawe - powstanie przy współpracy z Chińczykami. Mowa o Ural Neo 500, która będzie znacznie nowocześniejsza i lżejsza, tym samym zrywając z łatką producenta posiadającego w swojej gamie motocykle przypominające cechami swoich protoplastów.

Rosyjski producent motocykli odczuł nałożone sankcje. Produkcję przeniósł do Kazachstanu
Po inwazji Rosji na Ukrainę niezbędne było drastyczne przeorganizowanie produkcji oraz przeniesienie jej do Kazachstanu, aby dalsza sprzedaż na Stary Kontynent oraz do USA była możliwa. To był jedyny sposób, aby obejść nałożone sankcje i zapewnić możliwość dalszego eksportu, jednakże zakład w Irbicie działa nadal w bardzo ograniczonym zakresie. Chociaż na krótki moment udało się utrzymać Urala przy życiu, to pojawiły się potężne zawirowania z logistyką, rosnącymi kosztami i zbyt małym zainteresowaniem.
Gwoździem do trumny okazały się cła w Stanach Zjednoczonych, które od lat były największym rynkiem zbytu dla Urala. Producent wprost przyznaje, że utrzymanie dotychczasowego modelu biznesowego jest kompletnie nierentowne i niezbędne jest wprowadzenie diametralnych zmian. Produkcja klasycznych, ciężkich, topornych i przestarzałych modeli została wstrzymana, a obecnie fabryka skupia się na produkcji na rodzimy rynek.
Chińczycy na pomoc Uralowi. Nowa platforma zrywa z kultowym charakterem
Warto zaznaczyć, że Ural nie zasłynął z innowacyjnej konstrukcji, a historia marki rozpoczęła się od skopiowania podczas II Wojny Światowej BMW R71. Radziecka armia potrzebowała ciężkiego motocykla z wózkiem bocznym, więc najłatwiejszym i najprostszym sposobem było stworzenie własnego modelu w oparciu o bawarski motocykl - sama historia dotycząca pozyskania lub przekazania dokumentacji technicznej to jednak temat na zupełnie inny artykuł.
Ural nie zamierza się jednak poddawać i ratunkiem dla narastającego kryzysu ma być pomocna dłoń z Chin. Nowa platforma - Ural Neo 500 - nadal pozostaje konstrukcją z wózkiem bocznym, jednakże będzie znacznie lżejsza, bardziej zaawansowana i przede wszystkim tańsza w produkcji. Przedstawiciele marki twierdzą, że tym sposobem nie tylko uda się zażegnać kryzys, ale także przyciągnąć do salonów nowych klientów, którzy dotychczas nie brali pod uwagę Urala ze względu na przestarzałą konstrukcję, wagę i toporność.









