Rząd przypomniał sobie o dopłatach do aut elektrycznych

​W resorcie klimatu finalizowane są obecnie prace dot. ułatwień w zakresie finansowego wsparcia zakupu pojazdów elektrycznych przez osoby fizyczne oraz przedsiębiorstwa - poinformowało w czwartek ministerstwo klimatu.

"W Ministerstwie Klimatu finalizowane są obecnie prace dot. ułatwień w zakresie finansowego wsparcia zakupu pojazdów elektrycznych przez osoby fizyczne oraz przedsiębiorstwa, jak i wsparcia dla budowy stacji ładowania" - czytamy komunikacie.

Według wiceministra klimatu i pełnomocnika rządu ds. OZE Ireneusza Zyski, od kilku lat na całym świecie można zaobserwować dynamiczny rozwój obszaru związanego z elektromobilnością.

"Rozwój elektromobilności to projekt, którego sukces jest uwarunkowany dokonaniem przeobrażeń w wielu sferach. Wymaga on jednak przede wszystkim wykreowania dynamicznego środowiska, w którym poszczególne podmioty będą wzajemnie wspierały swoje działania" - powiedział, cytowany w komunikacie wiceminister klimatu Ireneusz Zyska.

Dodał, że Ministerstwo Klimatu podejmuje liczne działania, mające na celu stworzenie warunków i różnego rodzaju zachęt do jeszcze szybszego rozwoju tego obszaru.

Reklama

"Obecnie, wspólnie z sektorem, dokonujemy ewaluacji działań związanych z elektromobilnością, zarówno w sferze regulacyjnej, jak i w kwestii finansowego wsparcia jej rozwoju" - zaznaczył.

Jak podkreślił Zyska, trwająca sytuacja epidemiczna skutkuje pewnymi opóźnieniami, gdyż działania rządu skupione są na zwalczaniu negatywnych wpływów epidemii COVID-19 na gospodarkę. "Jednak liczymy, że planowane wsparcie będzie stanowiło pozytywny impuls dla szeroko rozumianego sektora motoryzacji. Zmiana systemu i zasad wsparcia powinna ułatwić realizacje celów w zakresie elektromobilności - zaznaczył.

Resort przypomniał, że ustawa z dnia 12 stycznia 2018 r. o elektromobilności i paliwach alternatywnych ma za zadanie stymulować rozwój elektromobilności oraz upowszechnić stosowanie innych paliw alternatywnych w sektorze transportowym w Polsce.

Zdaniem wiceministra ustawa stworzyła podstawy prawne do rozbudowy infrastruktury do ładowania samochodów energią elektryczną lub ich tankowania gazem ziemnym oraz określiła zasady funkcjonowania tego rynku, w tym pozwoliła na określenie wymagań technicznych dla infrastruktury ładowania pojazdów elektrycznych - czytamy.

Wiceminister klimatu dodał, że kolejnym działaniem, które planuje resort, jest rozpoczęcie prac nad projektem zmian w tej ustawie, który w dużym stopniu będzie uwzględniać postulaty sektora. "Priorytety, które chcemy zawrzeć w nowelizacji ustawy, zostały przedstawione w marcu przez ministra klimatu Michała Kurtykę, jako +dziesiątka dla elektromobilności+'" - powiedział.

Jak wyjaśnił planowane zmiany będą obejmować m.in. złagodzenie przepisów dotyczących stref czystego powietrza, wprowadzenie ułatwień w procedurach planowania i projektowania stacji ładowania w budynkach wielorodzinnych, zwolnienie pojazdów niskoemisyjnych z opłat drogowych, ułatwienia w zakresie budowy stacji ładowania oraz wprowadzenie ułatwień dla świadczenia usług w systemie wynajmu krótkoterminowego wynajmu samochodów (usługa współdzielenia, carsharing).

Dopłaty do zakupu pojazdów elektrycznych mają pochodzić z Fundusz Niskoemisyjnego Transportu, z którego mają być wypłacane środki, powstał w lipcu 2018 r. Jest on dedykowany niskoemisyjnemu transportowi oraz paliwom alternatywnym. Zasilany jest m.in. z tzw. opłaty emisyjnej doliczanej do benzyn i oleju napędowego. FNT na początku 2020 r. dysponował 320 mln zł, na koniec jego stan ma wynosić 380 mln zł, a wydatki na realizację zadań to 313 mln zł.

Od redakcji:

Komunikat ministerstwa zawiera sporo pięknych słów. Szkoda, tylko że "pospolitość skrzeczy". Warto przypomnieć stan faktyczny.

Zgodnie z rozporządzeniem wydanym w 2019 roku przez ministra energii dofinansowanie wynieść miało 30 proc. ceny zakupu samochodu elektrycznego, jednak nie więcej niż 37,5 tys. zł, a cena samochodu nie może przekroczyć 125 tys. zł. Jednak już od początku zaczęto robić ewentualnym chętnym problemy. Przede wszystkim dopłata nie miała przysługiwać "z automatu", a więc nie wystarczyło wpłacić u dilera 70 procent wartości auta. Przeciwnie, program zakładał, że najpierw zostanie ogłoszony nabór nabór wniosków przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Dopiero wtedy należało kupić auto, wpłacając całą kwotę i zawnioskować o dopłatę.

Program dopłat miał ruszyć już w zeszłym roku. Nie ruszył nigdy. Najpierw rząd przypomniał sobie, że... zapomniał o kwestiach podatkowych (kupujący musiałby zapłacić podatek od dopłaty), a więc naboru nie ogłoszono, w zamian rozpoczęto prace nad zmianą przepisów. Jeszcze w styczniu wiceminister klimatu Ireneusz Zyska twierdził, że nabór wniosków o dofinansowanie ruszy w lutym. Tyle tylko, że w zredukowanej formie, bowiem w międzyczasie rząd doszedł do wniosku, że 37,5 tys. zł dopłaty to zbyt dużo, przez co może nie wystarczyć dla wszystkich.

To bzdura. Zakładając, że będzie to około 300 mln, pozwoliłoby to na dopłatę w maksymalnej wysokości 37,5 tys. zł do ponad 8 tys. samochodów. Czy to mało? Bynajmniej - obecnie w Polsce zarejestrowanych jest mniej niż 6300 samochodów elektrycznych. Gdyby Polacy faktycznie w tym roku kupili 8 tys. aut elektrycznych, byłby to świetny wynik.

Podsumowując. Program dopłat miał ruszyć pół roku temu. Nie ruszył do dziś, "ale resort klimatu finalizuje prace".

PAP/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy