Ceny hamują sprzedaż elektroaut. A rząd zmniejsza dopłaty
Wysokie ceny aut elektrycznych w porównaniu do podobnej klasy pojazdów z napędem spalinowym są jedną z głównych barier rozwoju elektromobilności w Polsce - wskazał dyrektor generalny Związku Polskiego Leasingu (ZPL) Andrzej Sugajski.
Jak zaznaczył, drugą przeszkodą jest ograniczony zasięg takich przejazdów.
"Ten dystans cenowy sukcesywnie się skraca i pod koniec ubiegłego roku Ministerstwo Energii szacowało, że już w latach 2022-2023 nastąpi zrównanie cen pojazdów w tym zakresie. Do tego jednak czasu, aby cena nie była, tak jak dotychczas, jednym z głównych czynników hamujących rozwój rynku samochodów elektrycznych, rząd podjął decyzję o przyznaniu dopłat do zakupu nowych pojazdów elektrycznych" - wskazał.
Przypomniał, że dopłatą miałyby być objęte zarówno zakupy dokonywane przez konsumentów, jak i przedsiębiorców. Wskazał, że w obu przypadkach opublikowane w ub. roku rozporządzenia wskazują, że dopłatami będzie objętych 30 proc. tzw. kosztów kwalifikowanych, a dopłatami nie będą mogły być objęte samochody osobowe, których cena nabycia przekracza 125 tys. zł brutto.
Według Sugajskiego to ostatnie ograniczenie przypomina trochę limity, jakie ustalono dla potrzeb amortyzacji samochodów osobowych przez przedsiębiorców, jednak wówczas autorzy projektu kierując się aktualnymi wówczas cenami samochodów elektrycznych, określili tego typu limit na poziomie 225 tys. zł. "W ciągu 12 miesięcy, jakie upłynęły od tamtego czasu, ceny samochodów elektrycznych znacznie nie spadły, zatem tą drogą trudno szukać byłoby uzasadnienia dla określenia limitu na poziomie aż o 100 tys. zł niższym" - wskazał.
W opinii eksperta wyłączenie z dopłat samochodów w leasingu może mieć istotnie negatywny wpływ na efektywne wykorzystanie środków gromadzonych w Funduszu Niskoemisyjnego Transportu (FNT).
Jak zaznaczył, głównym odbiorcą nowych samochodów na polskim rynku są przedsiębiorcy, także tych z napędem elektrycznym. W 2019 roku zarejestrowali oni 6 tys. 930 elektrycznych samochodów osobowych, przy czym liczba ta obejmuje nie tylko auta stricte elektryczne, ale i hybrydy plug-in. Samych aut elektrycznych jest w Polsce dramatycznie mało - w sumie około 5100.
Fundusz Niskoemisyjnego Transportu, z którego mają być wypłacane środki, powstał w lipcu 2018 r. Jest on dedykowany niskoemisyjnemu transportowi oraz paliwom alternatywnym. Zasilany jest m.in. z tzw. opłaty emisyjnej doliczanej do benzyn i oleju napędowego. FNT na początku 2020 r. dysponował 320 mln zł, na koniec jego stan ma wynosić 380 mln zł, a wydatki na realizację zadań to 313 mln zł.
Zgodnie z rozporządzeniem wydanym w 2019 roku przez ministra energii dofinansowanie wynieść miało 30 proc. ceny zakupu elektryka, jednak nie więcej niż 37,5 tys. zł, a cena samochodu nie może przekroczyć 125 tys. zł. Ponieważ jednak rząd "zapomniał" o kwestiach podatkowych, program który miał ruszyć jeszcze w zeszłym roku, nie ruszył do dziś. Co więcej, już wiadomo, że podano wyżej kwoty to... tylko propaganda.
Jak powiedział niedawno wiceminister klimatu Ireneusz Zyska, dopłaty do zakupu e-aut z Funduszu Niskoemisyjnego Transportu będą mniejsze. Dodał, że poziom kilkunastu lub kilkudziesięciu tysięcy złotych dopłaty do e-auta jest zbyt wysoki.
Związek Polskiego Leasingu (ZPL) to organizacja reprezentująca 90 proc. rynku leasingu w Polsce, skupia 29 firm.