Volkswagen znów wstrzymał produkcję elektryków. Jest problem

Nad niemieckim koncernem piętrzą się coraz ciemniejsze chmury. Niedawno producent poinformował o kolejnych problemach w kwestii ciągłości produkcji samochodów elektrycznych. Tym razem firma była zmuszona wstrzymać pracę w swojej fabryce w Zwickau. Powodem są niedobory silników.

Niekończące się problemy Volkswagena

Niespełna dwa miesiące temu informowaliśmy o sporych problemach Volkswagena, które skutkowały ograniczeniem produkcji niektórych elektrycznych modeli marki. Przyczyn kłopotów doszukiwano się m.in. w spadającym popycie na samochody bateryjne, których sprzedaż miała zostać osłabiona ze względu na szalejącą w Europie inflację. Eksperci zwracali także uwagę na stopniowe wycofywanie dopłat do zakupu auta bezemisyjnego, a także na rosnącą konkurencji ze strony Tesli i producentów z Chin. W wyniku wyraźnego osłabienia sprzedaży Volkswagen został zmuszony do wstrzymania produkcji w fabrykach w Zwickau i Dreźnie. Jedna z dwóch linii produkcyjnych w fabryce w Zwickau została nawet całkowicie wyłączona.

Reklama

Niemiecki koncern z niedoborem silników

Niestety wszystko wskazuje na to, że to wciąż nie koniec trudności koncernu. Jak donoszą zachodnie media - Volkswagen ponownie musi wstrzymać część swojej produkcji w niemieckim mieście. Tym razem jednak przyczyną problemów są silniki elektryczne, a konkretnie ich niedobór spowodowany niespodziewanymi zakłóceniami w łańcuchu dostaw. Ze względu na powstałe w ten sposób ograniczenia, wstrzymana została produkcja takich modeli, jak ID.4 oraz ID.5, a także modeli spod znaku Audi - Q4 e-tron i Q4 Sportback e-tron. Przestoje mogą potrwać nawet do 1 grudnia i wiązać się z tymczasową przerwą w pracy dla blisko 1000 z 8000 zatrudnionych osób.

Volkswagen chce się ratować ograniczając zatrudnienie

Niemieckie media zauważają, że nad motoryzacyjnym gigantem piętrzą się coraz ciemniejsze chmury. Już teraz sprzedaż samochodów elektrycznych grupy Volkswagen jest niższa o średnio 60 proc. od zakładanej. Brak poprawy sytuacji zmusił niedawno dyrektora generalnego koncernu Oliviera Blume do wdrożenia kontrowersyjnego programu naprawczego. 

Mowa tu o nowym planie strategicznym skupiającym się głównie na cięciach kosztów. Zakłada on m.in. ograniczenie polityki zatrudnienia zewnętrznego do minimum w sześciu fabrykach w Niemczech. Jak podkreślił rzecznik marki - posunięcie to może wspomóc koncern w osiągnięciu docelowego zwrotu ze sprzedaży na zakładanym poziomie 6,5 proc. do 2026 roku.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Volkswagen | produkcja samochodów
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama