​Niemieckie auta symbolem solidności? Teraz rządzi... Korea

Światem motoryzacji rządzą stereotypy. Przez dziesięciolecia symbolem solidności były samochody niemieckie.

Ostatnio ich miejsce w świadomości licznych kierowców zajęły auta japońskie, zwłaszcza te produkowane na miejscu, w Kraju Kwitnącej Wiśni.

Tymczasem najnowszy ranking autorstwa J.D. Power, renomowanej, amerykańskiej firmy, od ponad półwiecza zajmującej się badaniem i analizowaniem opinii konsumentów, przeczy owym utrwalonym poglądom. Z opublikowanego właśnie zestawienia wynika, że za wzór jakości mogą uchodzić marki koreańskie, które zajmują trzy czołowe miejsca wspomnianej listy. Zresztą podobnie jak w ubiegłym roku. Zaskoczeni?

Reklama

Polaków, z powszechnie znanych przyczyn w większości skazanych na rynek wtórny, szczególnie interesuje trwałość pojazdów. To, jak się one spisują po 10-15 latach eksploatacji i przejechaniu, powiedzmy, ponad 200 000 kilometrów. J.D. Power wziął jednak pod uwagę inny wskaźnik. Mianowicie przyjrzał się problemom, jakie sprawiają właścicielom samochody nowe, w ciągu pierwszych trzech miesięcy od chwili wyjazdu z salonu. Swoje oceny oparł na sondażu przeprowadzonym wśród 76 256 użytkowników.

Okazało się, że najwięcej powodów do zadowolenia lub, mówiąc inaczej, najmniej do zmartwienia, mają nabywcy aut luksusowej, należącej do Hyundaia i u nas mało znanej marki Genesis (63 problemy na 100 pojazdów). Wyprzedziła ona Kię (70), od pięciu już lat będącej liderem rankingu Initial Quality Study wśród marek popularnych, przeznaczonych dla masowej klienteli. Na najniższym stopniu podium znalazł się Hyundai "właściwy" (71). Miejsce czwarte zajął Ford (83), a piąte Lincoln (84).

Pierwsza z marek japońskich, Nissan, figuruje na pozycji ósmej (86 usterek na 100 samochodów). Lexus jest dziewiąty (90), Toyota, u nas dzięki bardzo sprawnemu i konsekwentnemu marketingowi wręcz idealizowana, zamyka czołową dziesiątkę (90). Mazda jest 14. (94), Honda - 17. (98), Subaru - 27.

A co z "niemcami"? Nieciekawie, przynajmniej w USA. Spośród marek samochodowych naszych zachodnich sąsiadów najwyżej uplasował się Mercedes (miejsce 15 ze wskaźnikiem 94 problemów na 100 fabrycznie nowych aut). Porsche jest szesnaste (96), BMW - 21. (102), Audi - 23. (106), a Volkswagen 28. (113).

Dopiero na piątej od końca pozycji zostało sklasyfikowane Volvo (114), które wyprzedziło Alfę Romeo (118), Mitsubishi (121) i Jaguara (123). Stawkę zamyka Land Rover (miejsce 33.; wskaźnik 130).

Pewnym pocieszeniem dla bossów niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego może być fakt, że modelem, do którego nabywcy w USA mają najmniej krytycznych uwag podczas pierwszych 90 dni użytkowania, jest Porsche 911 (58 problemów na 100 aut). W tej klasyfikacji sytuacja jest zresztą bardziej "zdemokratyzowana", bowiem wśród najlepiej i najsolidniej wykonanych modeli w poszczególnych segmentach widnieją m.in. BMW 2 i X4, Mini Cooper, Kia Rio i Sportage, Mercedes CLS, Hyundai Santa Fe, Lexus RX, Ford Ranger (wymieniamy tylko auta znane w Europie).

W sumie z przeprowadzonego przez J.D. Power badania wyłania się jednak niewesoły obraz. Przecież kupując w salonie samochód prosto z fabryki spodziewamy się, że przynajmniej do końca okresu gwarancji nie będzie on sprawiał żadnych kłopotów. Jak widać, są to często oczekiwania zdecydowanie na wyrost. Wyniki Initial Quality Study pokazują skalę rozczarowań, na jakie są narażeni nabywcy pachnących nowością pojazdów. Wszak nawet w przypadku liderów z Korei z różnego rodzaju usterkami boryka się 6-7 na każdych 10 użytkowników aut. Średnia dla całego rynku to 93 problemy na 100 samochodów. Do powszechnych należą wady powłoki lakierniczej, nadmiernie hałasujące zawieszenia, nie chcące zapalić silniki, czy uporczywie świecące się kontrolki "check engine".       



 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama