Skoda Enyaq po modernizacji. Najważniejszego nie zobaczymy gołym okiem
Skoda Enyaq, elektryczny SUV czeskiego producenta, po trzech latach od premiery doczekała się modernizacji. Auto z pewnością nie zwróci na siebie uwagi zmianami stylistycznymi, ponieważ te są kosmetyczne. Znacznie więcej zmieniło się natomiast w miejscach niedostępnych dla naszego wzroku.
Obecna na rynku od 2020 roku Skoda Enyaq, na rok modelowy 2024 doczekała się modernizacji. Jeśli chodzi o kwestie stylistyczne, Czesi zdecydowali się na dosłownie kosmetyczne zmiany. W efekcie pozbyli się z nazwy Enyaqa członu "iV", który ma teraz oznaczać samochody z napędem hybrydowym typu plug-in. Kolejną zmianę dostrzeżemy na klapie bagażnika. Z napisu "Skoda" zniknął karon znajdujący się nad literą "S". Tzw. "Hacek" został teraz wkomponowany w literę. Producent zaznacza, że zarówno napis, jak i logo, są teraz zgodne z nową identyfikacją korporacyjną.
Zmiany widoczne gołym okiem, jak już wspomniałem, ograniczają się właściwie do minimum i w sumie to dobrze - moim zdaniem Enyaq wciąż prezentuje się bardzo dobrze i żadne wymuszone poprawki nie są mu potrzebne.
Oprócz delikatnych zmian na zewnątrz Czesi wprowadzili poprawki również w kabinie. Dzięki nowemu oprogramowaniu MIB 4.0 system multimediów otrzymał nowy interfejs z bardziej intuicyjną strukturą menu. Kierowcy mogą dostosowywać "przyciski szybkiego dostępu" do własnych potrzeb i tworzyć skróty najczęściej używanych przez siebie funkcji. Nawigacja została przeprojektowana i otrzymała nową grafikę. Nowa szata graficzna pojawiła się również na ekranie wskaźników oraz na wyświetlaczu head-up.
Nowe oprogramowanie wprowadza również ulepszenia, jeśli chodzi o działanie cyfrowego asystenta nazywanego przez Skodę Laura. Ma on teraz lepiej rozpoznawać głos użytkownika. Nowością jest także funkcja Walk Away Locking czyli automatycznego zamykania auta, kiedy kierowca, mając ze sobą kluczyki, odejdzie od auta na odpowiednią odległość.
Po raz pierwszy Skoda Enyaq (i w ogóle elektryczny model czeskiego producenta) oferowany jest w luksusowej odmianie L&K. O tym, że mamy do czynienia z tą wersją mają przypominać m.in. lusterka w kolorze Platinum Grey czy srebrne relingi dachowe (niedostępne w odmianie Coupe). Oprócz tego znajdziemy tutaj ramy okienne z chromowanym wykończeniem. Chromowaną ramkę ma również "grill". Wersja wyróżnia się również 20-calowymi felgami ze stopów letnich Asterion (opcjonalnie można zdecydować się na 21-calowe felgi Aquarius). Nie zabraknie również emblematów "Laurin&Klement" na przednich nadkolach. Wewnątrz możemy liczyć na beżową lub czarną skórzaną tapicerkę i beżowe lub czarne listwy ozdobne. Na wyposażeniu tej odmiany znajdują się m.in. elektrycznie regulowane przednie fotele z pamięcią ustawień, podgrzewane tylne siedzenia z tyłu (skrajne miejsca), podgrzewana kierownica czy elektrycznie sterowana klapa bagażnika. Odmiana wyposażeniowa oferowana jest wyłącznie z wersjami napędowymi 85 i 85x.
Najważniejsze zmiany dotyczą jednak napędów. Wersja z baterią o pojemności 62 kWh (oferująca napęd na tył 179 KM i 396 km zasięgu) pozostała bez zmian. Zmieniła się natomiast oferta, jeśli chodzi o auta z akumulatorem o pojemności 82 kWh. W roku modelowym 2024 pojawią się nowe warianty - 85 i 85x. Zastąpią one odmiany 80 i 80x (w obu wersjach nadwozia, czyli klasycznym SUV-ie oraz Coupe). Czesi zajęli się również optymalizacją zużycia energii, co przyczyniło się do wzrostu zasięgu.
W przypadku Enyaqa 85 moc silnika (umieszczonego przy tylnej osi) wzrosła z 204 KM (względem wersji 80) do 286 KM, a maksymalny moment obrotowy z 310 do 545 Nm. W SUV-ie, w zależności od wersji wyposażenia, możemy liczyć na zasięg wynoszący od 549 do 561 km. W wariancie Coupe natomiast ma to być od 554 do 570 km. Niezależnie od nadwozia i wyposażenia samochód z napędem na tył na rozpędzenie się od 0 do 100 km/h potrzebuje 6,7 sekundy.
W wersji z napędem na cztery koła (85x), a więc mającej dwa silniki, moc również wynosi 286 KM. Enyaq SUV oferuje od 524 do 535 km zasięgu. W odmianie Coupe to od 528 do 542 km. W obu wariantów, by osiągnąć prędkość 100 km/h potrzeba 6,6 sekundy.
Zmiany nie ominęły również najbardziej usportowionej wersji Enyaqa, czyli RS (z napędem na cztery koła). W tym przypadku moc wzrosła z 299 KM do 340 KM. W zależności od nadwozia samochód ma posiadać od 540 do 547 km zasięgu, a by rozpędzić się do 100 km/h potrzebuje 5,5 sekundy. We wszystkich nowych odmianach napędowych prędkość maksymalna została podniesiona ze 160 km/h do 180 km/h.
Po jeździe odmianą RS mogę stwierdzić, że zmiany wprowadzone przez Czechów to kawał dobrej roboty. Mapy są bardziej czytelne i działają prawidłowo, pozytywnie trzeba też ocenić system multimediów. Nawet osoba nie do końca obeznana z nowoczesnymi technologiami szybko nauczy się przynajmniej podstaw obsługi systemu. Docenić też należy przyjemniejszą dla oka szatę graficzną. Uważam jednak, że przy modernizacji Czesi mogli również powiększyć stosunkowo niewielki wyświetlacz znajdujący się przed kierowcą.
Jeśli chodzi o same wrażenia z jazdy, kuracja wzmacniająca bez wątpienia wyszła elektrycznej Skodzie na dobre. Samochód jest zdecydowanie bardziej żwawy. Kierowcy powinni jednak pamiętać, by dość oszczędnie gospodarować pedałem przyspieszenia, by nie narazić się na mandat.
Nasza testowa trasa prowadziła z Monachium do Austrii. Podczas jazdy po górskich drogach Enyaq prowadził się jak przyklejony do drogi, co jest zasługą umieszczonej w podłodze baterii, znacznie obniżającej środek ciężkości, ale także napędu na wszystkie koła. Delikatnym minusem jest jednak dość miękko pracująca kierownica. Oczywiście mówimy o SUV-ie, którego środowiskiem naturalnym będą przede wszystkim miasta i przedmieścia. Niemniej jednak w usportowionej odmianie spodziewałem się, że ta będzie stawiać nieco większy opór. Nie można natomiast mieć żadnych zastrzeżeń do tego, jak to auto wybiera nierówności. Mimo 20-calowych felg trzeba naprawdę się postarać, by odczuć podróż nierówną drogą.
A jak Enyaq zniósł starcie z zimą? Wiadomo, jak jest z zasięgiem aut elektrycznych, kiedy temperatura spada poniżej 0 stopni. Trzeba jednak przyznać, że czeski SUV poradził sobie tutaj całkiem nieźle i bez wątpienia nie należy obawiać się dłuższych podróży tym autem nawet w niesprzyjających dla elektryków warunkach. Najlepszym przykładem jest na to droga powrotna z Austrii do Monachium, którą odbyliśmy w znaczącej mierze po autostradach. Naładowane do 83 proc. pojemności akumulatora auto pozwoliło nam przejechać liczącą ponad 180 km trasę na jednym ładowaniu. Po dotarciu na miejsce samochód wciąż dysponował zasięgiem na poziomie prawie 100 km. Warto tutaj dodać, że temperatura była dość niska (w momencie naszego wyjazdu wynosiła -8 stopni Celsjusza), w związku z czym nie odmówiłem sobie korzystania z ogrzewania.
Oczywiście dłuższe podróże, szczególnie zimą, nie obędą się bez konieczności zatrzymania na uzupełnienie energii. Tu jednak warto wspomnieć o jeszcze jednej nowości, która pojawia się w Enyaqach z napędem na cztery koła. Producent zoptymalizował akumulatory, by te były bardziej wydajne pod kątem ładowania i zapewniały krótszy czas uzupełniania energii na stacjach szybkiego ładowania o mocy do 175 kW. W efekcie naładowanie samochodu z poziomu 10 proc. do 80 proc. ma zajmować 28 minut, co, jak zaznacza producent, zmniejsza czas ładowania o osiem minut. Wersja z napędem na tył może niezmiennie ładować się z mocą 135 kW.
To jednak nie wszystko. Enyaq po modernizacji został również wyposażony w funkcję wstępnego podgrzewania akumulatora, co oczywiście pozwala na zoptymalizowanie prędkości ładowania. Cały proces można rozpocząć ręcznie, poprzez włączenie odpowiedniej funkcji na wyświetlaczu, albo automatycznie w drodze do stacji ładowania, w oparciu o dane nawigacji (jako nasz cel zaznaczamy stację ładowania) i temperaturę akumulatora.
Zgodnie z cennikiem udostępnionym przez Skodę na rok modelowy 2024 ceny Enyaqa 85 startują od 237 100 zł (cena po wprowadzeniu obniżki). Tyle właśnie zapłacimy za "zwykłą" wersję z wyposażeniem standardowym i z napędem na tył. Znajdziemy tutaj m.in.:
- 13-calowy ekran multimediów
- nawigację
- kamerę cofania,
- czujniki parkowania z przodu i z tyłu
- indukcyjną ładowarkę
- podgrzewane przednie fotele
- system monitorowania martwego pola
- automatyczną klimatyzację trzystrefową
Oczywiście w specyfikacji standardowej auto w "zwykłym" nadwoziu dostępne jest również w wariancie z mniejszym akumulatorem. Zgodnie z cenami promocyjnymi musimy za nie zapłacić 209 850 złotych. Najdroższy w zestawieniu jest natomiast Enyaq Coupe z napędem na cztery koła i w odmianie wyposażeniowej Laurin & Klement. Tutaj, oprócz wyposażenia z wersji standardowej, możemy liczyć również na elektrycznie regulowane fotele kierowcy i pasażera z pamięcią ustawień, fotel kierowcy z funkcją masażu, oświetlenie Full LED z reflektorami Matrix, wyświetlacz head-up, podgrzewaną przednią szybę czy podgrzewane zewnętrzne miejsca tylnej kanapy. Koszt takiego auta to obecnie 290 tys. złotych. Testowana przeze mnie odmiana RS z kolei wyposażona (ponad to, co oferuje standardowa odmiana) jest w:
- 20-calowe koła
- Elektronicznie otwieraną klapę bagażnika
- Podświetlany grill
- Trójramienną kierownicę
Za taką odmianę (w "zwykłej" wersji nadwoziowej) trzeba zapłacić 282 250 złotych.
Na rynku Skoda Enyaq może walczyć z takimi elektrycznymi SUV-ami jak Ford Mustang Mach-E czy Nissan Ariya. W przypadku Mustanga Mach-E mamy większy wybór, jeśli chodzi o wersje napędowe. Możemy zdecydować się na odmianę z napędem na tył (269 KM lub 294 KM), albo wariant z napędem na cztery koła (269 KM, 351 KM lub 487 KM). W zależności od wybranej wersji zasięg (według danych WLTP) waha się 440 km do 600 km. W najtańszej specyfikacji za elektryczny model Forda musimy zapłacić co najmniej 269 550 (cennik na rok modelowy 2023). Wówczas otrzymujemy auto z napędem na tył, mocą 269 KM i zasięgiem 440 km. Samochód wyposażony jest w reflektory i tylne światła w technologii LED, 18-calowe koła, 15,5-calowy ekran multimediów z nawigacją, bezprzewodową łączność z telefonem (Apple CarPlay i Android Auto), system kamer 360 stopni, podgrzewane przednie fotele i kierownicę czy dwustrefową klimatyzację automatyczną. W topowej wersji Mustang Mach-E to już koszt minimum 390 850 zł. W zamian klient dostaje samochód z napędem na cztery koła, mocą 487 KM i zasięgiem 490 km. Wyposażenie obejmuje m.in. 20-calowe felgi, elektrycznie otwieraną klapę bagażnika, panoramiczny dach, dodatkowy tryb jazdy torowej czy fotele kubełkowe ze zintegrowanymi zagłówkami.
Nissan Ariya oferowany jest z kolei w czterech wariantach napędowych. W ofercie znajdują się dwie odmiany z napędem na przód - o mocy 214 lub 238 KM. W zależności od wersji wyposażenia zasięg pierwszej z nich waha się od 398 do 404 km (według WLTP, w cyklu mieszanym), a drugiej od 525 do 536 km. Klienci mogą jednak zdecydować się także na wersję z napędem na cztery koła. Tu też mamy dwa warianty - o mocy 306 KM lub 394 KM. W pierwszej z nich zasięg może wynosić od 509 km do 515 km (zależy od wersji). Druga dostępna jest tylko w jednej odmianie wyposażeniowej, a deklarowany przez producenta zasięg to 499 km. Zgodnie z obecnym cennikiem promocyjnym (egzemplarze z roku produkcji 2023) ceny elektrycznego Nissana startują od 209 900 zł. Wówczas otrzymujemy samochód w najsłabszej odmianie napędowej z wyposażeniem obejmującym m.in. dwustrefową klimatyzację automatyczną, dwa zintegrowane, 12,3-calowe ekrany, możliwość bezprzewodowego połączenia z telefonem za pomocą Apple CarPlay, 19-calowe felgi, kamerę cofania, czujniki parkowania z przodu i z tyłu czy przednie reflektory Full LED. Za najwyższą odmianę wyposażeniową, z najmocniejszą wersją napędową trzeba zapłacić co najmniej 279 900 zł. Tutaj, względem standardowej odmiany możemy liczyć m.in. na wentylowane przednie fotele, podgrzewane skrajne fotele z tyłu, elektrycznie regulowane fotele kierowcy i pasażera, elektrycznie regulowaną kolumnę kierownicy, 20-calowe felgi, elektrycznie otwieraną klapę bagażnika.
Bez wątpienia Skoda Enyaq na tle swoich konkurentów stanowi ciekawą ofertę, przede wszystkim ze względu na stosunek ceny do wyposażenia. Co prawda nie oferuje ona tak mocnych odmian napędowych, jak konkurenci, ale punktuje, jeśli chodzi o zasięg. Ponadto za najsłabszą wersję z napędem na cztery koła w najniższej możliwej specyfikacji za Skodę Enyaq zapłacimy znacznie mniej niż za Forda. Ponadto w porównaniu zarówno z analogiczną ofertą Forda jak i Nissana otrzymujemy mocniejsze auto. Oprócz tego czeski elektryk przyciąga do siebie przestronnym wnętrzem i świetnym wyglądem, w obu wersjach nadwozia.