Ford Explorer całkowicie zrywa z tradycją. Na szczęście robi to dobrze
Nowy Ford Explorer zerwał ze swoim dotychczasowym rodowodem i podążył drogą elektrycznej transformacji. Z ponad 5-metrowego SUV-a wyposażonego w silnik V6, przemienił się w bezemisyjnego i kompaktowego crossovera. Czy w ten sposób zatracił swoje legendarne „ja”? Odpowiedzi na to pytanie szukaliśmy podczas pierwszych jazd testowych w Słowenii.
Ford Explorer to prawdziwa legenda motoryzacji. Pojazd, który zadebiutował w 1990 roku, jako następca modelu Bronco, szybko odniósł sukces na amerykańskim rynku, stając się synonimem wolności, przestronności i rodzinnych podróży. Czasy się jednak zmieniają, a rynek motoryzacyjny ewoluuje. W nowym ekologicznym świecie nie ma już miejsca na przesadnie duże konstrukcje i pojemne silniki, a kolejne marki przeprowadzają ofensywę elektrycznych modeli. Drogą tą podąża także Ford, który po sześciu spalinowych generacjach Explorera, zdecydował się zaprezentować jego elektryczną wersję. Czy nowość producenta zasługuje na swoje miano?
Już pierwszy rzut oka na elektrycznego Explorera pozwala stwierdzić, że oto mamy do czynienia z nieco odrębną wizją tego modelu. Przede wszystkim pojazd został zaprojektowany i w całości wyprodukowany w Europie, a tym samym inżynierowie starali się stworzyć samochód dopasowany do rynku Starego Kontynentu. Nowy Explorer jest zatem dużo mniejszy od swojego starszego brata i mierzy niespełna 4,5 m długości, 1,6 m wysokości i nieco ponad 1,8 m szerokości. Chociaż bez wątpienia trudno go nazwać małym samochodem, przy swoim spalinowym poprzedniku prezentuje się niczym miniaturka albo resorak. Porównanie to jest o tyle trafne, że stylistycznie tworzy on projekt nad wyraz spójny z pozostałą gamą Forda.
Wysoki, niemal pionowy przód, kształt tylnych reflektorów, szerokie tylne słupki, duże nadkola i felgi w rozmiarach od 19 do 21 cali, z łatwością pozwalają dostrzec tu ducha poprzednika. Jednocześnie model prezentuje się nowocześnie i "lifestylowo", a przy tym nie stara się przyciągać uwagi zbędnymi dekoracjami w postaci np. święcącej osłony chłodnicy. Jeśli mielibyśmy oceniać cały projekt pod kątem stylistyki, bez wątpienia okazuje się on udany. Nie jest to zresztą tylko nasze zdanie, czego dowodem mogą być liczne spojrzenia, które elektryczny Explorer przyciągał w trakcie jazdy.
Równie pozytywnym zaskoczeniem okazuje się wnętrze nowego Forda. Podobnie jak w innych modelach producenta, także w elektrycznym Explorerze wszystkim sterujemy za pomocą centralnego ekranu. Ten ma aż 15 cali, a dzięki dobremu umiejscowieniu, pozwala na stosunkowo wygodne i intuicyjne sterowanie poszczególnymi funkcjami samochodu. Przełączniki klimatyzacji są zawsze wyświetlane w jego dolnej części, zaś samo menu okazuje się dobrze skonfigurowane. Jedynie na co moglibyśmy ponarzekać to brak skrótu do odpowiedniego profilu jazdy. W tym przypadku każda zmiana wymaga od nas interakcji z ekranem. Sam system pracuje jednak szybko i sprawnie, a do tego jest w pełni kompatybilny z urządzeniami mobilnymi poprzez Android Auto i Apple CarPlay.
Sporym plusem jest fakt, że wspomniany ekran jest ruchomy - wystarczy pociągnąć srebrną dźwignię znajdującą się pod nim, żeby zmienić kąt jego ustawienia - aż do zupełnie pionowego. W ten sposób otrzymujemy dostęp do obszernego schowka pod wyświetlaczem. Jednocześnie będąc przy schowkach należy podkreślić, że nowy crossover Forda ma ich prawdziwe zatrzęsienie. Sama konsola środkowa ma ich co najmniej kilka, a w za sprawą wyjmowanych elementów, można je łatwo konfigurować pod własne wymagania. Przed podłokietnikiem umieszczono uchwyty na napoje, które także można wyciągnąć i np. umieścić na kolejnej dużej półce znajdującej się pod konsolą. W kokpicie znalazło się także miejsce dla dwóch wydzielonych szufladek na telefony komórkowe, a kieszenie w drzwiach bocznych zmieszczą zarówno małą, jak i dużą butelkę wody. Jednym słowem praktyczności odmówić Fordowi nie można.
Także stylistyka samego wnętrza jest ładna i nowoczesna. Spłaszczona po obu stronach kierownica dobrze leży w dłoniach, a jej wieniec został obszyty przyjemnym w dotyku skóropodobnym materiałem. Już w standardowej wersji wyposażenia jest podgrzewana, podobnie zresztą jak zaskakująco wygodne fotele, które dodatkowo posiadają funkcję prostego masażu odcinka lędźwiowego. Jedynym mankamentem, do którego można się przyczepić, to nierówna jakość wykorzystanych materiałów. Niektóre plastiki są twarde, a dekory poprowadzone wzdłuż deski sprawiają wrażenie nazbyt delikatnych. Miejscami kuleje także spasowanie poszczególnych elementów, jednak by to dostrzec trzeba naprawdę wnikliwie się wpatrywać.
Bez wątpienia największą zaletą elektrycznego Explorera jest jego przestronność. W samochodzie wygospodarowano mnóstwo miejsca w obu rzędach siedzeń i nawet osoba mierząca 190 cm wzrostu nie będzie mieć problemu z wygodną podróżą. Ba - przedni fotel pasażera można cofnąć niemal do granicy siedziska tylnej kanapy, co daje naprawdę gigantyczną przestrzeń na nogi. Także pojemność bagażnika okazuje się wystarczająca. Przy niezłożonych tylnych siedzeniach wynosi 450 litrów, co pozwala pomieścić np. dwie podróżne walizki i dwa plecaki. W przestrzeni bagażowej nie brakuje także dodatkowych wnęk na mniejsze przedmioty i haczyków na siatki z zakupami.
Elektryczny Ford Explorer zbudowany został na platformie MEB pochodzącej od Volkswagena. Pojazd oferowany jest w trzech wariantach napędowych, z czego najsłabsza wersja wyposażona w akumulator o pojemności 52 kWh i mocy 170 KM trafi na rynek w późniejszym terminie. Na ten moment klienci mogą wybierać między wariantem z napędem na tylną oś i baterią o pojemności 77 kWh (286 KM, 545 Nm), oraz wersją z napędem na obie osie i baterią o pojemności 79 kWh (340 KM, 545 Nm). Pełne dane techniczne dostępnych jednostek sprawdzicie poniżej.
Zastosowanie płyty podłogowej z Volkswagena ID.4 nie oznacza jednak, że Explorer jeździ tak samo jak jego niemiecki konkurent. Dzięki modułowej konstrukcji platformy, inżynierowie z Forda mogli popracować nad własnymi ustawieniami zawieszenia i popracować nad całkowicie odmiennym zestrojeniem układu jezdnego. Dzięki temu elektryczny Explorer prowadzi się nad wyraz lekko, a jednocześnie stabilnie i pewnie, nawet przy dynamicznej jeździe.
Pierwsze chwile z elektrycznym crossoverem udowodniły nam, że sprawdza się on zarówno na trasach ekspresowych, jak i na krętych górskich drogach. Nawet przy szybszej jeździe układ kierowniczy sprawnie reagował na polecenia, a samochód zachowywał wystarczającą sztywność w zakrętach. Po włączeniu trybu jazdy "Sport" Explorer usztywnia działanie kierownicy, a rekuperacja nabiera bardziej wyraźnego charakteru. Dzięki temu możemy prowadzić samochodu przy zaledwie minimalnym wykorzystaniu hamulca. Jednocześnie kompaktowe rozmiary Forda nie utrudniają przejazdu wąskimi uliczkami np. w ruchliwych miastach, a zawieszenie w udany sposób wybiera wszelkie nierówności i ogranicza drgania dochodzące do kabiny.
W trakcie pierwszych jazd testowych mieliśmy okazję wypróbować mocniejszy wariant z baterią o pojemności 79 kWh i napędem na wszystkie koła. W momencie naładowania akumulatora do ok 93 proc. komputer pokładowy wskazywał na zasięg wynoszący ok 420 km. Owszem - w rzeczywistości możliwości samochodu są mniejsze, niż wynika to z danych WLTP, jednak w porównaniu do niektórych konkurencyjnych modeli różnica ta nie jest diametralna. Przy spokojnej jeździe po drogach pozamiejskich nasz testowy model zużywał średnio 16 kWh/100 km. W momencie jazdy autostradowej przy ograniczeniu prędkości do 130 km/h zużycie odpowiednio wzrastało do 23 kWh/100 km. Nie przeszkodziło to jednak w pokonaniu blisko 220 km trasy z Lublany do Triestu i z powrotem, przy jednoczesnym zachowaniu ponad 50 proc. baterii. Oczywiście spora w tym zasługa sprawnie działającemu systemu rekuperacji i samej trasy, która uwzględniała sporo podjazdów i zjazdów.
Do 2026 roku Ford chce sprzedawać w Europie ponad 600 tys. samochodów elektrycznych, a do 2030 roku mieć pełną gamę osobowych elektryków. Bezemisyjny Explorer jest dobrym przykładem na to, że plan ten może się udać. Jest to samochód szalenie praktyczny, pojemny, a przy tym dopracowany technologicznie. Bez wątpienia także potrafi przykuć uwagę swoim oryginalnym i "lifestylowym" wyglądem. Czy jednak w pełni zasługuje na swoją legendarną nazwę? W tym przypadku rynek zweryfikuje.
Zwłaszcza, że tanio nie jest. W przypadku odmiany z akumulatorem 77 kWh cena startuje od 218 270 zł za wersję Explorer. Wariant Premium to koszt 235 270 zł. Explorer z napędem na cztery koła w podstawowej wersji wyposażenia kosztuje 243 270 zł. Cena odmiany Premium to 260 270 zł.