Wyrok TSUE może usunąć z dróg miliony diesli. Niemiecki minister interweniuje

Afera spalinowa, zwana często dieselgate, odcisnęła spore piętno na branży motoryzacyjnej, ale stała się impulsem do wyraźnej poprawy czystości spalin w silnikach wysokoprężnych. Teraz jednak samochody napędzane takimi jednostkami mogą znów znaleźć się na cenzurowanym za sprawą postępowania przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej, którego wyrok może sprawić, że dziesiątki milionów diesli będą musiały zniknąć z dróg krajów członkowskich.

Obecnie przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej toczy się postępowanie, dotyczące interpretacji przepisów regulujących zasady badania samochodowej emisji spalin, co na pierwszy rzut oka nie brzmi groźnie. Jak jednak ostrzega niemiecki minister transportu Volker Wissing z FDP, dyskutowane jest wsteczne wprowadzenie dodatkowych wymogów dla pojazdów spełniających normy emisji Euro 5 oraz Euro 6. Chodzi o to, aby ich wyniki podczas testów emisji, osiągane w warunkach laboratoryjnych, były powtarzalne w realnym ruchu drogowym.

Co różni cykl pomiarowy NEDC i WLTP?

Dlaczego jest to poważny problemem? To wymaga odpowiedniego wprowadzenia. Do września 2017 roku nowe samochodu osobowe oferowane na rynkach Unii Europejskiej, miały badane spaliny zgodnie z cyklem pomiarowym NEDC. Budził on wiele kontrowersji, ponieważ trwał bardzo krótko i dawał producentom spore pole do tego, aby projektować swoje samochody tak, aby mało spalały podczas procedury testowej, co niekoniecznie przekładało się na oszczędności podczas realnego użytkowania.

Reklama

Producent wycofuje z rynku pięć modeli. Przez nowe normy zostanie tylko z jednym autem

Dlatego też procedura NEDC została zastąpiona przez WLTP, która jest wyraźnie dłuższa i lepiej odpowiada realnym warunkom drogowym. Ponadto od września 2017 wprowadzono także procedurę RDE, czyli pomiar emisji spalin w normalnych warunkach drogowych, który samochody również muszą zaliczyć, aby otrzymać homologację. Ponieważ jednak realne warunki mogą dalece różnić się od laboratoryjnych, dopuszczalne normy emisji są odpowiednio podwyższone, aby kompensować wpływ niezależnych czynników zewnętrznych.

Producenci samochodów, aby spełnić nowe wymogi, musieli odpowiednio dostosować swoje modele oraz napędzające je silniki. Mimo tego zużycie paliwa uzyskane w nowym cyklu pomiarowym zauważalnie wzrosło, a wraz z nim emisja szkodliwych substancji. Dość powiedzieć, że zostało to wzięte pod uwagę przez samą Komisję Europejską i dlatego odgórny limit emisji CO2 dla całych gam modelowych poszczególnych producentów został zwiększony z 95 g CO2/km do 120 g CO2/km, aby urealnić wymogi do nowych standardów.

Decyzja TSUE może wyeliminować miliony diesli z dróg

Propozycja zmiany, która jest obecnie dyskutowana przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej, zakłada, że samochody z silnikami Diesla, spełniające normę Euro 5 oraz Euro 6, które badane były jeszcze zgodnie z normą NEDC, będą musiały niejako wstecznie zaliczyć także procedurę RDE, czyli pomiaru emisji w warunkach drogowych. To zaś realne zagrożenie dla milionów samochodów.

Jak wyjaśnia minister Wissing w swoim liście do Ursuli von der Leyen, pojazdy te nie były projektowane z myślą o spełnianiu norm emisji według procedury RDE i zwyczajnie nie mają szans jej zaliczyć. Co więcej, dostosowanie samochodów do nowych wymogów jest zwyczajnie niewykonalne.

Dodajmy, że niekorzystna decyzja Trybunału Sprawiedliwości miałaby wpływ na wszystkie kraje członkowskie UE, więc dotknęłaby dziesiątki milionów samochodów. Dotyczyłoby to wszystkich aut z silnikami wysokoprężnymi wyprodukowanych od września 2009 roku (moment wprowadzenia normy Euro 5) do września 2017 roku (wprowadzenie normy Euro 6d-temp).

Los diesli w Europie nie jest jeszcze przesądzony

Obecnie na list wysłany przez ministra Volkera Wissinga odpowiedział tylko Europejski Sekretarz ds. Rynku Wewnętrznego i Usług Thierry Breton. Uspokaja on, że Komisja Europejska nie planuje wstecznie zmieniać przepisów i wstecznie narzucać nowych norm, które miałyby spełnić pojazdy, zgodne ze wszystkimi wymogami obowiązującymi w momencie ich pierwszej sprzedaży.

Taka odpowiedź jasno pokazuje, że włodarze unii (przynajmniej niektórzy) rozumieją, jak ogromnym problemem i niesprawiedliwością byłoby wsteczne zmienianie przepisów oraz norm. Niemniej wspomniane postępowanie dotyczące nowej interpretacji przepisów regulujących normy pomiarów emisji spalin, nadal się toczy, zaś Ursula von der Layen nie odpowiedziała jeszcze na pismo niemieckiego ministra.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: normy emisji spalin
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy