Wyrok na stare auta. Szokująca skala braków w CEPiK-u. Zapłacą kierowcy
Aż 31,5 mln zarejestrowanych w Polsce samochodów wymagało uzupełnienia normy emisji spalin w CEPiK-u. Opracowany przez Ministerstwo Cyfryzacji algorytm automatycznie dopisał dane o emisji dla blisko 21 mln tzw. "rekordów aktualizowanych", czyli pojazdów, które rzeczywiście uczestniczą w ruchu drogowym. Oznacza to, że zaledwie 2 mln zarejestrowanych w naszym kraju samochodów pochwalić się może danymi pozyskanymi bezpośrednio od producentów. Dla kierowców nie są to, niestety, dobre informacje. Korekta błędnie przypisanej do naszego samochodu normy może nas sporo kosztować.
Przypomnijmy, że 29 września zakończył się proces uzupełniania w Centralnej Ewidencji Pojazdów norm emisji spalin. Brakujące normy zostały dopisane przez stworzony w Ministerstwie Cyfryzacji algorytm. To efekt obowiązujących od 21 sierpnia 2023 roku przepisów pozwalających na udostępnianie danych z CEP gminom, które chcą wprowadzić na swoim terenie Strefy Czystego Transportu.
Nowe przepisy w tym zakresie pozwolą montować na ich obszarach urządzenia do automatycznego rozpoznawania tablic rejestracyjnych, dzięki czemu kierowcy nie będą musieli naklejać na szybę nalepek. Akcja uzupełniania norm emisji spalin w CEPiK-u ma też inne - bardzo nieprzyjemne dla zmotoryzowanych - podłoże. Przypominamy, że w myśl założeń KPO w Polsce pojawić się mają nie tylko strefy czystego transportu (obowiązkowo w miastach powyżej 100 tys. z przekroczoną średnioroczną normą tlenków azotu), ale też dwa nowe podatki od samochodów.
Jak czytamy w Krajowym Planie Odbudowy, oba mechanizmy mają być "związane z emisjami" i działać na zasadzie "zanieczyszczający płaci". Chodzi o jednorazową opłatę rejestracyjną (naliczaną przy każdej rejestracji pojazdu) oraz podatek od posiadania samochodu (płacony co rok).
Szczegóły dotyczące sposobu ich naliczania nie zostały jeszcze ustalone. Z KPO dowiadujemy się jedynie, że teoretycznie opłata rejestracyjna (obejmująca około 3 mln aut rocznie) miałby obowiązywać w IV kwartale bieżącego roku. Termin wejścia w życie podatku rocznego (obejmujący około 23 mln samochodów) określono wstępnie na II kwartał 2026 roku.
Jak poinformowali Interię przedstawiciele Ministerstwa Cyfryzacji, w sumie dane dotyczące norm emisji spalin dopisano aż do 31 475 783 widniejących w CEPiK-u pojazdów. Aż w 10 592 939 przypadkach chodziło jednak o tzw. rekordy archiwalne, czyli tzw. "martwe dusze". Przypominamy, że pojęcie rekordu archiwalnego oznacza pojazdy, wciąż pozostają formalnie zarejestrowane (rekord aktywny), mają więcej niż 10 lat, i które od co najmniej 6 lat pozostają "martwe" (brak nowych danych o polisie OC, badaniu technicznym czy zmianie właściciela). Zostało przyjęte, że takie samochody fizycznie już nie istnieją.
Po ich odrzuceniu okaże się, że akcja uzupełniania CEPiK-u o normy emisji spalin objęła aż 20 882 844 aktualizowanych samochodów z - uwaga - blisko 22,9 mln ogółu rekordów aktywnych. Oznacza to, że przeszło 91 proc. samochodów, które rzeczywiście poruszają się po polskich drogach, nie miało wpisu o normie emisji spalin. Nie powinno jest jednak dużym zaskoczeniem, bowiem informacje o emisji spalin trafiały do państwowej bazy dopiero od 2018 roku.
Z pozyskanych przez nas danych wynika, że 2 091 168 z pojazdów zaliczonych do rekordów aktywnych otrzymało normę emisji Euro 0, co bardzo wymownie świadczy o poziomie zamożności polskich kierowców. Pamiętajmy jednak, że w tej grupie znalazło się całkiem sporo - utrzymywanych hobbystycznie - youngtimerów, które rzadko spotkać można w codziennym ruchu, w tym np. liczne produkty FSO czy FSM.
Wśród grupy rekordów aktywnych z automatycznie dopisanymi normami emisji spalin króluje Euro 4, czyli samochody z lat 2006 - 2010 roku, co zdaje się dobrze korespondować z rzeczywistym obrazem polskich ulic. Normę Euro 4 otrzymało "z automatu" 5 587 162 samochodów.
Szczegółowe dane dotyczące liczby dopisanych do CEPiK-u norm emisji spalin dla rekordów aktywnych:
- norma Euro 0 - 2 091 168 samochodów,
- norma Euro 1 - 596 519 samochodów,
- norma Euro 2 - 2 015 931 samochodów,
- norma Euro 3 - 4 808 527 samochodów,
- norma Euro 4 - 5 587 162 samochodów,
- norma Euro 5 - 3 980 740 samochodów,
- norma Euro 6 - 1 410 474 samochodów.
Już w zeszłym roku Ministerstwo Cyfryzacji informowało Interię, że by zminimalizować skalę błędów, algorytm uzupełniający normy emisji spalin w CEPiK-u brał pod uwagę "zespół danych określających pojazd". Ściślej, chodziło o:
- moc,
- pojemność,
- rok produkcji,
- markę,
- typ,
- wariant,
- wersję.
Z drugiej strony, w obszarze jednego rocznika i modelu spotkać można nawet trzy różne normy emisji spalin - aktualną (wynikającą z rocznika), poprzednią (dla samochodów z tzw. końcowej serii produkcyjnej), przyszłą (dla aut z nowszymi silnikami, które często spełniały wyższe normy niż wnikające z przepisów dla danego roku produkcji). Trzeba też wiedzieć, że algorytm zadziałał jednorazowo. Oznacza to, że raz przypisana norma nie może zostać automatycznie zmieniona. O jej korektę zadbać musi sam właściciel, składając stosowny wniosek w wydziale komunikacji.
Wgląd do przypisanych w CEPiK-u norm emisji spalin uzyskać można poprzez stronę historiapojazdu.gov.pl lub w aplikacji mObywatel. W drugim przypadku, jeśli po wybraniu konkretnego auta nie widzimy informacji o normie emisji spalin, konieczne będzie zainstalowanie najnowszej wersji państwowego narzędzia.
Wpisu do dowodu rejestracyjnego (i CEPiK-u) dokonuje "organ rejestrujący" na wniosek właściciela pojazdu. Niestety, nie da się uzyskać takiego wpisu bez wychodzenia z domu, czeka nas więc "wycieczka" do wydziału komunikacji. Sama wizyta w urzędzie to jednak tylko końcowy etap naszych starań. Najpierw uzyskać musimy jeden z dokumentów, na mocy których urzędnik będzie mógł dokonać wpisu. Chodzi o oświadczenie producenta pojazdu lub jego upoważnionego przedstawiciela lub dokumenty związanych z homologacją pojazdu.
W tym przypadku na nic zdadzą się zaświadczenia od diagnostów czy wyniki zawartości substancji szkodliwych w spalinach. Liczy się wyłącznie to, co w dokumentacji pojazdu zanotował producent. W jaki sposób je uzyskać takie dokumenty? Mówiąc o "uprawnionym przedstawicielu" ustawodawca ma na myśli importerów, czyli np. przedstawicieli (centralę) danej marki na nasz kraj. W niektórych przypadkach (np. gdy pojazd pochodzi z rynku polskiego) można skontaktować się bezpośrednio z dealerem, który go sprzedał.
Zdecydowana większość aut w naszym kraju pochodzi jednak z tzw. "prywatnego importu", a wówczas sprawa mocno się komplikuje. Polski importer musi każdorazowo konsultować dane z "centralą", więc zainteresowani muszą uzbroić się w cierpliwość i... przygotować na dodatkowe wydatki.
Wielu importerów uruchomiło adresy poczty elektronicznej, numery infolinii lub specjalne internetowe formularze, za pomocą których wystąpić możemy o wydanie stosownego zaświadczenia. W większości przypadków, oprócz uiszczenia opłaty. trzeba też będzie udowodnić, że jesteśmy właścicielem interesującego nas pojazdu. Ile kosztuje uzyskanie takiego dokumentu?
Koszty zależą od polityki konkretnych marek. Pozytywnym wyjątkiem jest np. Land Rover, którego przedstawicielstwo wystawia takie dokumenty bezpłatnie. W przypadku Volkswagen Group Polska zaświadczenie kosztuje 98,5 zł. W markach takich jak Renault i Dacia zapłacić trzeba 123 zł. Z drugiej strony nie brak i marek, których importerzy żądają za taki dokument zdecydowanie wyższych kwot. Przykładem może być Mercedes, gdzie według obowiązującego cennika, za wydanie duplikatu wyciągu ze świadectwa homologacji WE (certyfikat CoC) zapłacić trzeba aż 1100 zł.