Wjechał w niego kombajn, ale odszkodowania nie dostał. Po dwóch latach wydarzył się "cud"

Przez dwa lata pan Piotr nie mógł uzyskać odszkodowania za wypadek spowodowany przez kierującego kombajnem, pomimo bezspornego stwierdzenia jego winy. Poszkodowany bezskutecznie krążył w kółko między ubezpieczycielem, a Ubezpieczeniowym Funduszem Gwarancyjnym. Nagle zdarzył się "cud" i sprawa się wyjaśniła, a odszkodowanie zostało wypłacone.

Kierowca kombajnu wjechał w samochód i zatrzymał się dopiero, gdy przewrócił się na bok
Kierowca kombajnu wjechał w samochód i zatrzymał się dopiero, gdy przewrócił się na bokInterwencja

Kierowca kombajnu wjechał w auto i nie zamierzał się zatrzymywać

We wrześniu minionego roku, reporterzy Interwencji przedstawili historię pana Piotra, który dwa lata wcześniej miał wypadek samochodowy. W Volkswagena Passata którym podróżował z rodziną, wjechał kombajn.

- Do wypadku doszło w lipcu 2020 roku. Wracałem samochodem wraz z żoną i starszym synem od brata, z Augustowa. I dwa kilometry od domu zobaczyłem, że z naprzeciwka jedzie kombajn - Bizon - opowiadał Piotr Stefański.

- Jechałem z przodu jako pasażer. Tata widział, że kierowca jedzie całą szosą, postanowił zjechać na pobocze. Niestety kombajnista na zakręcie nie zatrzymał się i przejechał po samochodzie - tłumaczył Jakub Stefański, syn pana Piotra.

- Zjechałem na pobocze już maksymalnie, bo z prawej strony miałem już rów i już bardziej nie mogłem zjechać. Na zdjęciach zresztą to widać, jak połowa samochodu stoi na poboczu. Uszkodzenia były dosyć mocne bo jak wiadomo - kombajn jest ciężki. Jak najechał, to wgniótł mnie jeszcze do asfaltu, bo pękła miska olejowa, zbiornik paliwa był nadpęknięty, szyba. Uszkodzenia były bardzo duże - mówił pan Piotr.

- Gdyby po nas przejechał to nie byłoby ze mnie nic. Szczęście, że się nic nie nam stało, bo jeżeli by się na nas przewrócił, to byśmy tu nie rozmawiali - dodawał mężczyzna.

- Kierowca kombajnu zatrzymał się dopiero jak się odbił od samochodu. Jechał prosto na nas, w ogóle nie próbował się zatrzymać. Zatrzymał się dopiero w momencie, kiedy się odbił od samochodu i się przewrócił - twierdził Jakub Stefański.

Walka o pieniądze po zderzeniu z kombajnem. "Interwencja" pomogła panu PiotrowiPolsat NewsPolsat News

Kierowca kombajnu nie miał ubezpieczenia OC

Zaraz po zdarzeniu okazało się, że kierowca kombajnu nie posiada ważnej polisy OC. Mężczyzna jednak bardzo szybko rozwiązał ten problem. Zadzwonił do agenta ubezpieczeń, który przez telefon zawarł z nim umowę.

Kiedy na miejsce przybyli policjanci, kombajnista polisę już miał, a oni potwierdzili bezspornie jego winę.

- W chwili wypadku nie posiadał ubezpieczenia, tylko gdzieś tam zadzwonił i po niecałej godzinie okazało się, że ubezpieczenie mu dosłali. Policja mi przekazała nr polisy, tej świeżo kupionej - tłumaczył pan Piotr.

Ubezpieczyciel nie chciał wypłacić odszkodowania, UFG też nie

Pan Piotr zwrócił się do ubezpieczyciela kombajnu. Rzeczoznawca wycenił szkodę na 42 tys. złotych, jednak ubezpieczyciel odmówił wypłaty tej kwoty. Argumentował, że polisa została zawarta już po wypadku.

- Dostałem decyzję, że odmawiają mi wypłaty odszkodowania ponieważ szkoda była o 18.05, a polisa była wykupiona o 18.50 - opowiadał pan Piotr.

Mężczyźnie nie pozostało więc nic innego jak zwrócenie się do Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Ten jednak niestety również odmówił wypłaty odszkodowania twierdząc, że przy zawieraniu umowy ubezpieczenia istotny jest dzień a nie godzina.

- Prosta sytuacja jest taka, kiedy mamy polisę. Mamy na polisie informację, od kiedy ta umowa obowiązuje. Data, godzina. Ale oczywiście to nie jest prosta sytuacja, bo tej polisy nie było w ręku, były oświadczenia różnych podmiotów. W tym sprawcy i multiagentki, która tę polisę wystawiała. Więc dlatego cały czas trwają te czynności zmierzające do ustalenia, kto tak naprawdę był za to odpowiedzialny - tłumaczył Damian Ziąber z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego.

Przez dwa lata nie dało się rozwiązać problemu. Nagle zdarzył się "cud"

Przepychanka między instytucjami trwał ponad dwa lata. Dopiero po emisji odcinka Interwencji na ten temat, okazało się, że sprawę można rozwiązać błyskawicznie.

- W dzień, w który był nagrywany ten materiał to ubezpieczalnia mi przysłała pismo, że szkoda mi się nie należy. Że mam uważnie przeczytać i nic mam nie żądać. I nagle po nagraniu materiału, nagle wszystko się udało wyjaśnić i uzyskać odszkodowanie - mówi pan Piotr.

- Warto zgłaszać takie sprawy! Nie bać, zgłaszać się - zawsze jest pomoc. Ja jestem bardzo, bardzo wdzięczny, bo podejrzewam, że jeszcze rok by minął i bym nie uzyskał nic - kończy pan Piotr.

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas