Wizyta Bidena w Polsce. Prezydent USA będzie jeździł po Warszawie tzw. Bestią
Amerykański prezydencki Cadillac One – określany mianem „Bestii” – w piątek i sobotę ponownie zawita na ulice Warszawy. Chociaż jego szczegółowe dane techniczne i specyfikacja są pilnie strzeżoną tajemnicą, wrażenie robią nawet szczątkowe informacje na ich temat. Oto, co powszechnie wiadomo o tym niezwykłym pojeździe.
- Limuzyna amerykańskiego prezydenta, zwana także "Bestią", bez wątpienia zasługuje na to miano.
- Choć z zewnątrz samochód przypomina współczesne modele Cadillaca, tak naprawdę bazuje na ramie podłogowej amerykańskiego pickupa, a właściwie półciężarówki - Chevroleta Kodiak.
- Powód jest prosty. Mniejsza platforma nie byłoby w stanie unieść takiej masy.
Pojazd może się pochwalić długością przekraczającą 5 metrów, a także wagą wynoszącą od 8 do nawet 10 ton. Tak gigantyczne wartości są wynikiem zastosowania blisko 20-centymetrowego pancerza pokrywającego korpus samochodu oraz podwozia wzmocnionego płytami przeciwwybuchowymi. Grube na ponad 12 centymetrów szyby, są rzekomo w stanie powstrzymać kulę kalibru .44 magnum.
Gadżety, jakich nie powstydziłby się agent 007
To jednak nie wszystko. Limuzyna jest wyposażona w całą gamę gadżetów, przypominających samochody z filmów o Jamesie Bondzie. Nieoficjalne źródła twierdzą, że posiada m.in. zdalnie aktywowane wyrzutnie zasłon dymnych, a także klamki do drzwi, które mogą porazić prądem. Wnętrze pojazdu można w każdej chwili całkowicie uszczelnić, co ma zapewnić ochronę na wypadek ataku chemicznego.
Prezydencka "Bestia" posiada własne źródło zasilania, zapas wody pitnej, a wzmocnione kewlarem opony są w stanie umożliwić jazdę nawet po całkowitym przebiciu. Do dziś nie wiadomo na ile potwierdzonym jest fakt, że pojazd może pozostawić za sobą wielką plamę oleju, która utrudni agresorom ewentualny pościg.
Także przebywający wewnątrz agenci Secret Service mają do dyspozycji niemały arsenał. Uwzględnia on strzelby, pistolety maszynowe, granaty hukowe, gazowe oraz komplet noktowizorów. Co ciekawe, na pokładzie bestii znajduje się także zapas krwi prezydenta USA na wypadek sytuacji kryzysowej. W ślad za limuzyną podąża obstawa, w tym niezbędny personel oraz prywatny lekarz głowy państwa.
Ze względu na grube, pancerne poszycie, do wnętrza pojazdu nie docierają niemal żadne dźwięki. Wszystkie odgłosy otoczenia są przekazywane do kabiny poprzez mikrofony i system głośników. Prezydent ma także do dyspozycji zaawansowany system łączności satelitarnej, który pozwala na komunikację nawet w przypadku braki odcięcia sygnału telefonicznego.
Uważasz, że twoje auto dużo pali?
Cadillac One prezydenta USA jest napędzany dieselem V8 Duramax o pojemności 6,6 l produkcji GM. Silnik został poddany tuningowi, jednak producent nie podaje, jaką dysponuje mocą. Wiadomo, że model fabryczny rozwija 445 koni mechanicznych mocy i aż 1221 Nm momentu obrotowego.
Według nieoficjalnych źródeł "Bestia" przyspiesza od 0 do 100 km/h w 15 sekund. Spalanie? Cóż. To wynosi od 30 do nawet 60 litrów paliwa na 100 km.
Na sam koniec pozostawiliśmy kwestie ceny. Według internetowych źródeł, koszt zakupu jednego egzemplarza wynosi 1,5 miliona dolarów. Biorąc pod uwagę, że amerykański rząd dysponuje kilkoma, a może nawet kilkunastoma takimi limuzynami, wydana kwota może robić wrażenie. Nie ma się co jednak dziwić. Mają one wozić głowę "najwspanialszego kraju świata".
***