Tych mandatów nie trzeba płacić. Policjant wystawiał je po robocie

Zarobki w drogówce nie najgorsze, ale pewien policjant z Bytowa wpadł na pomysł, jak - po pracy - dorobić sobie do wypłaty. Prywatnym aparatem robił zdjęcia samochodów i podszywając się pod CANARD, wysyłał kierowcom podrabiane mandaty. Wpadł, bo jeden z nich wysłał do emerytowanego policjanta.

Nawet 10 lat pozbawienia wolności grozi policjantowi drogówki z Bytowa, który podszywając się pod Główny Inspektorat Transportu Drogowego, wysyłał do kierowców fałszywe mandaty wystawione rzekomo przez CANARD. 

Jak informuje lokalny serwis ibytom.pl, prokuratura Okręgowa w Słupsku postawiła mu właśnie zarzut z artykułu 231 paragraf 2 Kodeksu Karnego. Chodzi o nadużycie uprawnień przez funkcjonariusza publicznego w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej. 

Reklama

Tych mandatów nie trzeba płacić. Policjant wystawiał je po robocie

Śledztwo jest obecnie na wstępnym etapie, ale zarzuty usłyszały w sumie dwie osoby, w tym wspomniany policjant lokalnej drogówki. Z uwagi na dobro śledztwa prokuratura nie podaje do publicznej wiadomości szczegółów. Potwierdza jednak, że w przypadku policjanta chodzi o artykuł 231 paragraf 2 Kodeksu Karnego. 

Jak precyzuje Paweł Wnuk, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Słupsku, policjant pozyskiwać miał dane kierowców z policyjnego systemu informatycznego "pod pozorem nierzeczywistych kontroli drogowych dokumentowanych w notatniku służbowym".

Bytów: prawdziwy policjant wystawiał fałszywe mandaty. "Pan fotoradar"

Biznes mógł się udać, bo wystarczyło skupić się na przyjezdnych kierowcach, którzy z reguły nie znają lokalizacji lokalnych fotoradarów. Łatwo więc mogą uznać, że rzeczywiście naruszyli przepisy i zostali przyłapani na przekroczeniu prędkości przez fotoradar. Z nieoficjalnych informacji, do jakich dotarł serwis Ibytow.pl, "pan fotoradar", jak ochrzciły przedsiębiorczego policjanta lokalne media, wpadł przez przypadek. Jeden z lewych mandatów CANARD trafić miał bowiem do emerytowanego policjanta. Ten od razu zorientował się, że ma do czynienia z próbą wyłudzenia i zgłosił sprawę policji. A ta zainteresowała Biuro Spraw Wewnętrznych. 

Dalej było już z górki, bo wystarczyło sprawdzić, kto pozyskał z policyjnego systemu dane adresowe kierowcy. Podejrzenia padły na dwóch policjantów z drogówki, którzy wspólnie jeździli na patrole. Okazało się jednak, że służbowy partner przedsiębiorczego policjanta nie miał świadomości drugiego etatu swojego kolegi i tylko  w ramach przysługi udostępniał mu czasem swoje konto.

Z uwagi na dobro śledztwa prokuratura nie zdradza ile takich mandatów trafiło do kierowców. Lokalne media twierdzą, że przynajmniej w jednym przypadku "ukarany" kierowca przelał na konto policjanta żądaną kwotę. Ostatecznie nadgorliwy policjant, który wysyłał kierowcom fałszywe mandaty trafił do aresztu tymczasowego, a sprawą zajęła się Prokuratura Okręgowa w Słupsku. Na ten moment policjantowi grozi do 10 lat pozbawienia wolności.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: mandat z fotoradaru | mandaty | policja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy