Szef BMW nie ma wątpliwości. Zakaz samochodów spalinowych jest nierealny

Zakaz rejestracji samochodów spalinowych, który według obecnych założeń, ma wejść w życie w 2035 roku, jest coraz mocniej i bardziej otwarcie krytykowany. Ostatnio głos w tej sprawie zabrał dyrektor generalny BMW Oliver Zipse, który w mocnych słowach przyłączył się do grona krytyków.

Co dalej z zakazem rejestracji samochodów spalinowych?
Co dalej z zakazem rejestracji samochodów spalinowych?123RF/PICSEL

Rynek samochodów elektrycznych dotknął kryzys. Tylko w Niemczech tegoroczna sprzedaż samochodów bateryjnych jest o niemal 70 proc. mniejsza niż była w roku 2023. Co więcej, wielu Niemców, którzy skuszeni dopłatami, zdecydowali się na zakup takiego pojazdu, zamierza wrócić do aut spalinowych.

Zakaz rejestracji samochodów spalinowych do likwidacji

Zgodnie z planem w 2026 roku Unia Europejska zamierza dokonać rewizji rozporządzenia dotyczącego zakazu sprzedaży samochodów z silnikami spalinowymi. Jednak w państwach UE otwarcie podnoszą się głosy mówiące, że zakaz nie jest realny, a rewizji trzeba dokonać jak najszybciej. Z oficjalnym wnioskiem w sprawie przesunięcia rewizji na 2025 roku ma wystąpić minister transportu Włoch, zakaz otwarcie krytykowała premier tego kraju Giorgia Meloni, która nazwała go "autodestrukcyjnym". Włosi nie są sami, w podobnym tonie wypowiadają się m.in. przedstawiciele Polski.

Jednak zbyt powolny rozwój elektromobilności (nie tylko samochodów, ale również infrastruktury ładowania, czy sieci przesyłowych) nie jest jedynym argumentem za zniesieniem zakazu rejestracji samochodów spalinowych. Na zupełnie inny aspekt zwrócił uwagę dyrektor generalny BMW Olivier Zipse, który powiedział, że na europejskim zakazie najbardziej skorzystają... Chiny.

Dyrektor generalny BMW krytykuje zakaz rejestracji samochodów spalinowych

Podczas salonu samochodowego w Paryżu Zipse otwarcie przyznał, że zakaz rejestracji aut spalinowych stał się nierealny, ze względu na bardzo niską sprzedaż aut bateryjnych. Jednak zwrócił uwagę, że zniesienie zakazu pozwoli Europie zmniejszyć swoje uzależnienie od importowanych z Chin akumulatorów.

Olivier Zipse na salonie w Paryżu uznał zakaz rejestracji samochodów spalinowych za nierealnyGetty Images

Ponadto Zipse powiedział, że jeśli zakaz nie zostanie zniesiony to przemysł motoryzacyjny w Europie mocno na tym ucierpi. Zwrócił uwagę na rozległe łańcuchy dostaw, obejmujące małe i średnie przedsiębiorstwa, które produkują kluczowe komponenty do samochodów spalinowych - od tłoków po układy wydechowe.

Ta branża cierpi już dziś, bo producenci część mocy produkcyjnych przestawili na samochody elektryczne, bez których nie jest możliwe spełnianie coraz bardziej rygorystycznych norm emisji spalin.

Zakaz rejestracji samochodów spalinowych zagrozi europejskiemu przemysłowi motoryzacyjnemu. Przy dzisiejszych założeniach dojdzie do masowego "skurczenia się" całego przemysłu powiedział Olivier Zipse.
dyrektor generalny BMW Olivier Zipse

Co ciekawe, w przeciwieństwie do Włoch czy Polski, Niemcy czyli kraj stojący przemysłem motoryzacyjnym, są przeciwne jakimkolwiek zmianom w obowiązujących obecnie przepisów. Nie muszą mieć jednak głosu decydującego, przecież przegrały już głosowanie ws. ceł na samochody z Chin.

Dyrektywa CAFE. Samochody w styczniu podrożeją o 20 tys. zł

Zanim jednak dojdziemy do całkowitego zakazu rejestracji samochodów spalinowych, producenci muszą zmierzyć się z innym wyzwaniem. Już 1 stycznie 2025 roku w życie wchodzą nowe regulacje CAFE, które zmniejszają dopuszczalny średni poziom emisji CO2 na poziom nieosiągalny dla samochodów z silnikami spalinowymi.

Producenci staną zatem przed trudnym wyborem. Albo będą musieli przestawić swoją produkcję na samochody elektryczne, które od dłuższego czasu nie chcą się sprzedawać, albo będą musieli płacić wysokie kary, sięgające nawet 95 euro za każdy przekroczony gram emisji CO2. Toyota ostrzega, że z tego powodu w styczniu samochody mogą podrożeć nawet o 20 tys. zł.

Z raportu Bloomberg Intelligence wynika, że o ile BMW i Mercedes są w stanie zmieścić się w nowych normach (dla każdego producenta ustalane są indywidualnie), to ucierpią producenci samochodów tańszych, mniejszych i popularnych - Volkswagen, Renault czy Stellantis.  Innymi słowy, najwięcej podrożeją samochody tańsze.

Z apelem o przesunięcie terminu wprowadzenia nowych norm o 2 lata wystąpiło Europejskie Stowarzyszenie Producentów Samochodów (ACEA). Póki co, Komisja Europejska nie podjęła jednak żadnych działań w tym kierunku, a czasu zostało już naprawdę bardzo mało.

Coraz więcej wypadków z udziałem pieszych. Czy to efekt zmian w przepisach?Szczepan MroczekINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas