Samochody elektryczne

Co z autami spalinowymi po 2035 roku? "To niezgodne z prawem UE"

Najnowsza opinia prawna sporządzona na zlecenie niemieckiego stowarzyszenia „Uniti” na nowo rozbudziła dyskusję dotyczącą zakazu rejestracji samochodów spalinowych w Europie. Jak się bowiem okazuje, założenia kontrowersyjnych przepisów mogą w znaczący sposób naruszać prawo samej Unii Europejskiej. Ich wprowadzenie mogłoby z kolei skutkować lawiną pozwów i naraziłoby budżety państw członkowskich na wielomiliardowe odszkodowania.

W marcu ubiegłego roku Rada Unii Europejskiej podjęła decyzję, zgodnie z którą w 2035 roku na Starym Kontynencie zostanie wprowadzony zakaz sprzedaży i rejestracji nowych aut napędzanych silnikami spalinowymi. Oznaczałoby to, że za niespełna 11 lat na drogach wspólnoty nie będą mogły wyjechać nowe pojazdy napędzane benzynową bezołowiową i olejem napędowym. Czy jednak kwestia ta jest już przesądzona? Jak się okazuje, stopniowe wycofanie sprzedaży nowych samochodów z silnikiem spalinowym może nie pójść po myśli europejskich urzędników.

Reklama

Zakaz rejestracji aut spalinowych. Szykuje się przełom?

Kontrowersyjny pomysł Brukseli już od pewnego czasu wzbudza duży sprzeciw wśród części obywateli. O ponowne przemyślenie nadchodzących przepisów apelują także producenci samochodowi, a nawet niektórzy europejscy politycy. Prawdziwym przełomem w sprawie może się jednak okazać najnowsza opinia sporządzona na zlecenie niemieckiego stowarzyszenia przedsiębiorstw energetycznych "Uniti". Nie tylko wzbudza ona wątpliwości co do legalności planowanego przez UE zakazu, ale też jasno sugeruje, że idące wraz z nim regulacje są całkowicie niezgodne z prawem Unii Europejskiej.

Raport prawny przygotowany przez profesora Martina Kmenta z Instytutu Prawa Ochrony Środowiska Uniwersytetu w Augsburgu, nie pozostawia suchej nitki na planach Unii Europejskiej. Głównym punktem krytyki zawartym w raporcie jest metodologia pomiarów badających emisję dwutlenku węgla z układu wydechowego samochodu. Zdaniem uczonego rozwiązanie to jest najzwyczajniej przestarzałe i nie bierze pod uwagę wielu innych aspektów - m.in. zużycia dwutlenku węgla w całym cyklu życia pojazdu.

Krytyka wspomnianej metody pomiaru znajduje poparcie także w branży motoryzacyjnej. Podczas niedawnej konferencji prasowej podobny apel wystosował Luca de Meo - dyrektor generalny Grupy Renault. Co więcej, z raportu wynika, że na przestarzałej metodzie pomiarów emisji dwutlenku węgla tracą nie tylko producenci samochodów spalinowych, ale też producenci paliw alternatywnych.

Zakaz rejestracji aut spalinowych niezgodny z prawem

To jednak nie wszystko. W ocenie profesora Kmenta, takie podejście do badania skutkuje naruszeniem wielu unijnych praw - m.in. prawa wolności gospodarczej, równości wobec przepisów oraz ochrony środowiska. Ponadto kary nakładane na producentów przez Unię Europejską - jeśli ich samochody nie spełniają celów dotyczących emisji CO2 - nie mają najmniejszych podstaw prawnych. Jak zauważa profesor:

Raport sporządzony na zlecenie "Uniti" wywołał burzę. Do sprawy odnieśli się m.in. niemieccy politycy, którzy zapowiedzieli dalszą walkę o zmianę przepisów odnoszących się do zakazu rejestracji samochodów spalinowych w Europie. Eksperci ostrzegają, że wprowadzenie ich w obecnej formie mogłoby skutkować lawiną pozwów, a to naraziłoby budżet UE na wielomiliardowe odszkodowania.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama