Co z zakazem sprzedaży aut spalinowych po 2035 roku? Nowy komunikat
Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych mający wejść w życie 2035 roku mógł ostatnio wydawać się coraz mniej realną perspektywą. Wypowiedzi nowo wybranej szefowej Komisji Europejskiej jasno wskazują, że rezygnacja z unijnych planów jest mało prawdopodobna.
Spis treści:
Przed Eurowyborami część partii politycznych przekonywało, że po dojściu do władzy zmienią projekty przepisów dotyczących zakazu sprzedaży samochodów z napędem spalinowym po 2035 r. Przewodnicząca Komisji Europejskiej, Ursula von der Leyen, wyjaśniła, jaki jest plan.
Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych w 2035. Założenia projektu
W 2022 roku Unia Europejska zaproponowała, by od 2035 roku wprowadzić na jej terenie zakaz rejestrowania nowych samochodów spalinowych, emitujących dwutlenek węgla z rury wydechowej. W lutym 2023 roku z kolei regulacje prawne trafiły pod obrady Parlamentu Europejskiego. Swój sprzeciw w tej kwestii zgłosiły Niemcy, a bez nich przegłosowanie zakazu sprzedaży samochodów spalinowych było niemożliwe. Nasi zachodni sąsiedzi stwierdzili, że po 2035 roku powinna istnieć możliwość zasilania samochodów paliwami syntetycznymi. Niemcy szybko znaleźli poparcie wśród innych państw, m.in. Polski. W efekcie Komisja Europejska ma przygotować odpowiednią ścieżkę legislacyjną, która pozwoli na wyłączenie z zakazu rejestracji samochodów zasilanych e-paliwami.
Producenci nie chcą rezygnować z silników spalinowych
Pierwotnie wydawało się, że przepisy mają stanowić furtkę dla producentów supersamochodów (np. Ferrari) – ich klienci nie muszą przejmować się cenami paliw. Większość firm motoryzacyjnych deklarowała jeszcze rok temu, że paliwa syntetyczne nie wpłyną jednak na ich strategię. Skupiać się miały na rozwoju elektryków. Sytuacja uległa jednak zmianie. Rynek samochodów elektrycznych znalazł się w stagnacji, zainteresowanie autami na prąd nie jest tak wysokie, jak pierwotnie planowali producenci. Ponadto na Starym Kontynencie coraz śmielej poczynają sobie chińskie marki. W porównaniu z firmami z Europy oferują one elektryki w odczuwalnie niższych cenach.
W związku z tym "tradycyjni" europejscy producenci zaczęli zmieniać strategię. Prace nad silnikami spalinowymi zamierzają kontynuować Stellantis, Renault, Mercedes czy Volkswagen. Z obranej ścieżki nie schodzi także Toyota, która dość sceptycznie podchodzi do napędu elektrycznego. Japoński koncern ogłosił ostatnio, że razem z Subaru i Mazdą pracuje nad nową generacją napędów spalinowych.
Szansę na zmianę unijnej polityki klimatycznej producenci dostrzegali w ostatnich wyborach do Parlamentu Europejskiego. O możliwej zmianie strategii koncernu w związku z wynikami wyborów mówił w zeszłym roku dyrektor generalny koncernu Stellantis, Carlos Tavares. Mało tego, w zeszłym roku pojawiały się informacje, że zmianą w przepisach dotyczących zakazu chciała zająć się największa partia w poprzedniej kadencji Parlamentu Europejskiego - Europejska Partia Ludowa (należy do niej m.in. Ursula von der Leyen).
Co z samochodami spalinowymi po 2035 roku? Jest komentarz szefowej KE
Z obecnych deklaracji szefowej Komisji Europejskiej można jednak wysnuć wniosek, że były to bardziej informacje związane z kampanią wyborczą niż faktyczne plany. Ursula von der Leyen została ponownie wybrana przez Parlament Europejski na stanowisko przewodniczącej KE. Za jej wyborem głosowało 401 eurodeputowanych (wymagana liczba to 360). Na konferencji prasowej zorganizowanej po wyborach, szefowa Komisji Europejskiej zapowiedziała dziennikarzom, że cel Unii Europejskiej na rok 2035 zakładający wprowadzenie zakazu sprzedaży samochodów spalinowych pozostaje w mocy - informuje agencja Reuters. Ursula von der Leyen stwierdziła natomiast, że Unia będzie prowadzić zmianę w swojej polityce, by umożliwić stosowanie e-paliw, potwierdzając tym samym utrzymanie przyjętego wcześniej kierunku. Wyborcy biorący udział w czerwcowych Eurowyborach z nadzieją na zmianę kierunku Unii w kwestii przyszłości motoryzacji, będą rozczarowani.