Skarb po dziadku. Drożeje szybciej niż mieszkania
Wiele osób szuka dziś możliwości ulokowania swoich oszczędności w inwestycjach, które stanowiłyby ucieczkę przed galopującą inflacją. Nie każdy może sobie pozwolić na zakup mieszkania. Okazuje się jednak, że dobrą alternatywą może być inna nieruchomość - garaż.
- W szybkim tempie rosną właśnie ceny garaży
- Ile kosztuje garaż?
- Jakie są koszyty utrzymania?
- Ile zarobić można na jego wynajęciu?
Wydawać by się mogło, że posiadanie własnego garażu nieopodal miejskiego blokowiska to moda, która odeszła do lamusa dobrych dziesięć lat temu. Rzeczywiście ceny garaży - oczywiście za wyjątkiem tych stawianych przez deweloperów w ramach nowych inwestycji mieszkaniowych - w ostatnich lat utrzymywały się na stosunkowo niskim poziomie. Spadek "po dziadku" nie był z reguły warty więcej niż 15-20 tys. zł. Stare "po-peerelowskie" garaże często traktowane były przez właścicieli w kategoriach problemu. Opłaty za wynajem były bardzo skromne, a utrzymanie samego garażu generowało koszty. Cyklicznie trzeba przecież opłacać podatek od nieruchomości i wykonywać remonty.
Ostatnio dużo się jednak zmieniło. Wiele miast zaczęło wprowadzać w życie założenia polityki transportowej mającej na celu "zachęcenie" kierowców do częstszego korzystania z komunikacji publicznej. Te przejawiają się nie tylko w zwężeniach ulic ("uspokojenie ruchu"), ale też likwidacji miejsc parkingowych. W perspektywie kolejnych tego typu działań możliwość zaparowania na noc swojego samochodu nawet kilkaset metrów od domu zaczyna mieć fundamentalne znaczenie.
Kolejną przesłanką wpływającą na rosnące ceny garaży jest trwająca właśnie transformacja motoryzacji i ostry zwrot w kierunku samochodów elektrycznych. Mieszkańcy osiedli z wielkiej płyty, powstających w czasach, gdy nikt nie myślał jeszcze o parkingach podziemnych, staną wkrótce przed kolejnym wyzwaniem. Problemem będzie nie tylko znalezienie miejsca parkingowego, ale też prozaiczne naładowanie pojazdu.
Tym, którzy z różnych przyczyn nie zdecydują się na rezygnację z własnych czterech kółek, pozostanie jedynie możliwość korzystania z ładowarek publicznych. Niestety - obecnie "szybkie ładowanie" oznacza co najmniej godzinny postój przy tego typu urządzeniu, więc jego maksymalna wydajność oscyluje w okolicach 20 aut na dobę.
Co więcej - nawet gdyby producentom udało się uzyskać technologiczny przełom, który pozwoli na drastyczne skrócenie czasu ładowania, trzeba pamiętać, że średni wiek samochodu w Polsce oscyluje w okolicach 15 lat. Elektryki będą wiec opanowywać nasze ulice stopniowo i "stosownie do wieku". Oznacza to, że pierwsza większa fala tych pojazdów pojawi się na naszych ulicach za kilka lat i - w zdecydowanej większości - będą to auta o znacznym stopniu degradacji baterii. Plus jest taki, że ładowanie będzie trwało stosunkowo krótko. Minus? Energie uzupełniać trzeba będzie często np. podpinając auto na noc do "domowej" wtyczki. Albo garażowej...
Wygląda na to, że Polacy dostrzegli już zalety posiadania własnego garażu. Ceny rosną ostatnio w ekspresowym tempie. Przykładowo - jeszcze dwa lata temu za stary garaż w średniej wielkości mieście zapłacić trzeba było między 20 a 30 tys. zł w zależności od lokalizacji i udogodnień, jak chociażby przyłącze energetyczne czy kanał. Obecnie, jeśli nieruchomość nie znajduje się na obrzeżu miasta lecz w sąsiedztwie osiedli mieszkaniowych, ceny transakcyjne oscylują w przedziale 40-50 tys. zł. Śmiało można więc zaryzykować twierdzenie, że w perspektywie dwóch ostatnich lat garaże "wolnostojące" zyskiwały na wartości w szybszym tempie, niż drożały nowe samochody.
W przeciwieństwie do inwestycji w mieszkanie garaż okazuje się stosunkowo tani w utrzymaniu. Roczny podatek od nieruchomości za przeciętny "peerelowski" garaż o powierzchni 16 m3 to - w zależności od gminy - wydatek rzędu 150-200 zł. Do tego doliczyć trzeba jeszcze opłatę za energię elektryczną (o ile garaż ma prąd i własny licznik), która - w zależności od taryfy - oscylować może w przedziale od około 30 do 50 zł miesięcznie. Na tym właściwie opłaty stałe się kończą. Cyklicznie trzeba jednak inwestować chociażby w remont dachu (papa) czy drobne naprawy (np. bramy wjazdowej).
Ceny jak zwykle zależą od lokalizacji, ale rozważając ewentualną inwestycję śmiało przyjąć można, że miesięczna kwota waha się w granicach 300-400 zł plus ewentualne rachunki za energię.
Pomagajmy Ukrainie - ty też możesz pomóc
***