Przewoźnicy domagają się rządowego wsparcia. Chodzi o pojazdy na CNG i LNG
Oprac.: Maciej Flis-Flisiński
Przedstawiciele branży transportowej domagają się rządowego wsparcia w sprawie eksploatacji pojazdów napędzanych CNG i LNG. Jest to podyktowane gwałtownym wzrostem cen gazu oraz paliw.
Przewoźnicy podkreślali na posiedzeniu sejmowej podkomisji stałej ds. transportu drogowego, drogownictwa, bezpieczeństwa ruchu drogowego i poczty, że kupowali ciężarówki napędzane LNG, by m.in. spełnić oczekiwania klientów, wymagających np. redukowania śladu węglowego. Pojazdy takie są z jednej strony dwa razy droższe, ale np. w Niemczech mogą liczyć na mniejsze opłaty za przejazd autostradami. Jednak na skutek wzrostu rynkowych cen gazu, koszty eksploatacji takich pojazdów gwałtownie wzrosły. Z danych przewoźników i ministerstwa klimatu wynika, że obecnie w Polsce jest niemal 1200 ciężarówek na LNG.
Prezes firmy transportowej Epo-Trans Logistic Piotr Ozimek, który w swojej flocie 350 ciężarówek ma 80 napędzanych LNG podkreślał, że na początku koszty eksploatacji tych pojazdów stanowiły 59 proc. kosztów ciężarówek na olej napędowy, a dziś - na skutek 4-krotnego wzrostu cen gazu - to już 340 proc. - Dwa lata temu cena netto LNG była na poziomie 2,43 zł, a dziś 8,04 zł. Do każdego przejechanego kilometra dokładamy 56 groszy w porównaniu do pojazdu na olej napędowy - mówił Ozimek. Dlatego, jego zdaniem, przewoźnicy albo powinni dostać 1 zł rekompensaty za każdy kilometr, przejechany przez pojazd na LNG, albo dostać dla nich obniżenie kosztów przejazdów po polskich drogach. - Bo dziś jest to tyle samo, niezależnie od napędu - zaznaczył.
Piotr Rutkowski Przewodniczący Rady Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska (TLP)m którego firma eksploatuje 70 pojazdów na LNG również wskazywał, że w wyniku gwałtownego wzrostu cen transport tymi pojazdami stał się całkowicie nieopłacalny. W jego ocenie do każdego ciągnika na skroplony gaz trzeba dopłacać 2 tys. euro miesięcznie, żeby zrekompensować koszt eksploatacji. - Mniejsi przewoźnicy, firmy kreatywne i innowacyjne, którzy kupili znacznie więcej takich pojazdów już zaczynają tracić płynność finansową - mówił Rutkowski.Zaznaczył, że pomoc państwa powinna być czasowa, bo czas wysokich cen na pewno przeminie.
Z kolei wiceprezes Polskiej Platformy LNG i BioLNG Jacek Nowakowski ocenił, że najnowsza wersja ustawy o elektromobilności daje możliwość dopłat bezpośrednich do pojazdów na LNG. Przypomniał też, że źródłem dopłat mogły by być środki po zlikwidowanym Funduszu Niskoemisyjnego Transportu. Jego budżet FNT był określany na niemal 7 mld zł, te środki zostały przekazane do NFOŚ, dysponuje nimi BOŚ - przypomniał. Zdaniem Nowakowskiego, bardzo szybko można by skopiować dopłaty do pojazdów elektrycznych kategorii N1 do kategorii N3 - ciężarowych zasilanych paliwami alternatywnymi. Zauważył też, że Polska jest wyjątkiem, jeśli chodzi o konieczność corocznych badań zbiorników ciśnieniowych, co każdorazowo kosztuje 2 tys. zł. Nowakowski wskazał też, że można by zawiesić opłatę paliwową, dziś wynoszą ok. 20 groszy na kg LNG i ją zawiesić.
Wiceminister klimatu Ireneusz Zyska przypomniał, że prognozuje się, iż wprowadzana przez rząd czasowa obniżka VAT na gaz ziemny do 8 proc. wpłynie również na spadek cen CNG i LNG na stacjach. Zyska zastrzegł, że w czasie wewnątrzrządowych dyskusji nie zdobyły konsensusu pomysły, takie jak czasowe zwolnienie z opłat drogowych pojazdów na gaz, czy czasowe zwolnienie gazu do celów transportowych z opłaty paliwowej.
Odnosząc się do pomysłu dopłat do zakupu pojazdów na LNG przypomniał, że KE zezwala jedynie na dopłacanie do pojazdów zeroemisyjnych. Nie można więc tego wprowadzić od razu, bo wymagałoby to notyfikacji pomocy publicznej - zaznaczył, podkreślając jednak, że pomysł jest dobry, a rząd od dłuższego czasu ma takie plany.
Zdaniem Zyski, można zastanowić się na pomoc publiczną w ramach kontraktu różnicowego, czyli pokrycia różnicy ceny między olejem napędowym a CNG/LNG, ale to wymagałoby wielomiesięcznych prac. Natomiast za dobry uznał zgłoszony na posiedzeniu pomysł, by powołać międzyresortowy zespół.
Dyrektor departamentu transportu drogowego w Ministerstwie Infrastruktury Bogdan Oleksiak ze strony ministerstwa infrastruktury zadeklarował chęć pomocy i wzięcia udziału w takim zespole. Kwestia badania zbiorników jest do rozwiązania, a w sprawie opłat również jesteśmy gotowi do dyskusji - zadeklarował.
***