Potrącił dziecko na przejściu i odjechał. Reakcja policji zaskakuje
Na polskich drogach nie brakuje niestety nieodpowiedzialnych kierowców i film pokazujący kolejnego z nich nie jest zaskoczeniem. Zaskoczeniem natomiast jest to, jak policja zareagowała na zgłoszenie o potrąceniu na przejściu dla pieszych.
Kierowca potrącił dziecko na hulajnodze i uciekł
Informacje na temat tego zdarzenia oraz nagranie z samochodowej kamerki otrzymaliśmy od jednego z naszych czytelników. Pan Adam ruszał właśnie na światłach, przecinał ulicę Dobrego Pasterza i wjeżdżał na ulicę Bohomolca w Krakowie. W tym momencie znajdujący się z jego prawej strony kierowca granatowego Lexusa RX ruszył, by skręcić w prawo na zielonej strzałce.
Nie zauważył, że właśnie wtedy nadjechał chłopiec na hulajnodze, który widząc zielone światło dla pieszych, chciał przejechać na drugą stronę ulicy Dobrego Pasterza. Został on potrącony przez Lexusa i upadł na asfalt. Kierowca japońskiego SUV-a, albo tego nie zauważył, albo całe zdarzenie zignorował. Skręcił w prawo i spokojnie pojechał dalej.
Nasz czytelnik pojechał za Lexusem i mruganiem świateł próbował zwrócić jego uwagę i skłonić do zatrzymania, a następnie powrotu na miejsce zdarzenia. Ponieważ kierowca nie reagował, pan Adam zawrócił, by sprawdzić jak czuje się potrącony chłopiec. Jednak na miejscu zdarzenia nie było już nikogo. Być może chłopcu nic poważnego się nie stało, ale mógł przecież być również w szoku.
Dlatego nasz czytelnik postanowił tak tego nie zostawiać i zgłosił sprawę na policję. Tu jednak napotkał na zaskakujące problemy. Skontaktował się z trzema pobliskimi komisariatami policji, informując o zdarzeniu oraz oferując przesłanie nagrania, na którym widać moment potrącenia oraz numery rejestracyjne sprawcy. Okazało się jednak, że ponieważ "nie było w tej sprawie zgłoszenia, więc sprawa nie jest pilna". A przecież pan Adam - jako świadek zdarzenia - właśnie chciał ją zgłosić. Poradzono mu także, żeby najlepiej "przyszedł po weekendzie" (zdarzenie miało miejsce w miniony piątek o godzinie 16:17).
Ostatecznie pan Adam przekazał nagranie mailem - na ogólną skrzynkę małopolskiej policji, w ramach akcji "Stop Agresji Drogowej". Policja oczywiście bez problemu powinna dotrzeć do sprawcy zdarzenia, mając numery rejestracyjne pojazdu, którym się poruszał. Mimo to dziwi opieszałość policji w przyjmowaniu zgłoszenia.
Jak doszło do potrącenia na Dobrego Pasterza w Krakowie?
Na koniec przeanalizujmy dokładnie całe zdarzenie. Tak jak już wspomnieliśmy, kierowca Lexusa RX skręcał w prawo na zielonej strzałce i potrącił chłopca, który chciał przejechać przez przejście dla pieszych na hulajnodze, korzystając z zielonego światła. Kierujący zaraz po zderzeniu zwolnił, jakby zorientował się, że coś się stało i wahał się co zrobić, ale potem kontynuował jazdę. Alternatywnie mógł zupełnie zignorować fakt, że kogoś potrącił, a zwolnił jedynie na widok autora nagrania, który miał przed nim pierwszeństwo. Autor nagrania sugeruje również, że kierowca mógł w ogóle się nie zorientować, że doszło do potrącenia.
Pochwalić należy natomiast czujność chłopca, który obserwował sytuację na drodze i zauważył, że Lexus rusza, a jego kierowca nie zamierza raczej się zatrzymać. Nie jechał szybko i zeskoczył z hulajnogi, próbując w ten sposób uniknąć potrącenia, ale niestety było na to za późno. Nie wiadomo natomiast, z jakiej hulajnogi korzystał. Prawdopodobnie ze zwykłej, wówczas według przepisów był pieszym, więc miał pełne prawo na hulajnodze przejechać przez przejście. Jeśli natomiast była to hulajnoga elektryczna, to chłopiec powinien był z niej zejść i ją przeprowadzić przez przejście, tak jak w obowiązku mają też rowerzyści. Ponadto aby korzystać z takiego urządzenia musi mieć przynajmniej 10 lat oraz posiadać kartę rowerową.
A co grozi kierowcy Lexusa za to zdarzenie? Wymuszenie pierwszeństwa na przejściu dla pieszych to mandat na 1500 zł oraz 15 punktów karnych. Zaś spowodowanie zagrożenia na drodze (czyli na przykład potrącenie kogoś, ale bez powodowania u niego obrażeń) to 1000 zł oraz 10 punktów karnych. Ponieważ jednak kierujący odjechał z miejsca zdarzenia, sprawa najpewniej będzie mieć swój finał w sądzie, który może ukarać go karą grzywny, aresztu lub nawet ograniczenia wolności. Sąd może również zatrzymać kierowcy prawo jazdy.