Pijani kierowcy masowo tracą auta, lecz eksperci wątpią czy to sukces
Wprowadzone 14 marca przepisy pozwalające na konfiskowanie pojazdów pijanych kierowców, nadal budzą pewne wątpliwości. Przede wszystkim brak jest przepisów wykonawczych, więc nadal nie do końca wiadomo, jak cały proces powinien wyglądać. Mimo to policja nie próżnuje i zaledwie w trzy dni zatrzymała 60 samochodów, którymi jechali pijani kierowcy.
Jak poinformowała Komenda Główna Policji, tylko w dniach 16-18 marca policja skonfiskowała 60 samochodów, które prowadzili pijani kierowcy. Liczba ta robi wrażenie, ale warto przypomnieć, że w 2023 roku policja zatrzymała 92 951 kierujących prowadzących pod wpływem alkoholu, co średnio daje 255 osób dziennie. Pamiętajmy jednak, że w Polsce karana jest jazda mając ponad 0,2 promila alkoholu, natomiast konfiskata następuje gdy kierujący ma 1,5 promila (lub 1 promil jeśli kierowca spowodował wypadek).
Na tym informacje dotyczące konfiskaty samochodów pijanym kierowcom się kończą. Tymczasem pisaliśmy już o przypadku, w którym policjanci zatrzymali pojazd za jazdę po alkoholu, a dzień później go oddali, aby "nie generować kosztów dla Skarbu Państwa" związanych z jego przechowywaniem. Samochód nie trafił oczywiście do pijanego kierowcy, tylko "osoby godnej zaufania". Z pojazd należy utrzymywać w należytym stanie i przedstawiać go na każde żądanie policji, prokuratury lub sądu.
Policja zarekwirowała auto pijanego kierowcy w czwartek. W piątek już oddała
Ile z tych 60 zatrzymanych samochodów zostało przekazanych "osobom godnym zaufania"? Polska Agencja Prasowa zwróciła się z takim pytaniem do Komendy Głównej Policji oraz Prokuratury Krajowej, ale nie uzyskała odpowiedzi.
Wiele wątpliwości dotyczących przepisów o konfiskacie pojazdów pijanym kierowcom, ma Marek Konkolewski - były policjant i ekspert w zakresie ruchu drogowego. Stwierdził on w rozmowie z PAP między innymi, że nowe przepisy budzą dużo zastrzeżeń, ponieważ nie są do końca spójne ani precyzyjne. Jego zadaniem powinny jednak działać prewencyjnie, ponieważ ich wprowadzenie było szeroko komentowane i omawiane w mediach.
Konkolewski uważa, że najnowsze dane na temat liczby zatrzymanych samochodów to sukces policji w walce z pijanymi kierowcami. Podkreśla jednak, że o faktycznej skuteczności przepisów przekonamy się dopiero za kilka miesięcy, kiedy zaczną zapadać prawomocne wyroki, a pojazdy będą konfiskowane.
Według Konkolewskiego dzięki nowym przepisom policja, prokuratura i sądy zyskały bardzo ważny instrument prawny w walce z nietrzeźwymi kierowcami na drogach. Przyznał jednak, że na razie brakuje jeszcze przepisów wykonawczych. "Konfiskata powinna być indywidulanie orzekana przez sąd po rozpoznaniu każdego przypadku" - powiedział.
Ostrzegł też, że "prawo, które nie jest skuteczne, jest antyprawem". Odniósł się w ten sposób do informacji z pierwszych dni obowiązywania nowego przepisu, że w Krotoszynie w Wielkopolsce skonfiskowany samochód oddano "osobie godnej zaufania". Taką możliwość dopuszcza Kodeks postępowania karnego i wiele wskazuje na to, że obecnie policja często będzie korzystała z takiej możliwości.
Wątpliwości co do obecnego brzmienia przepisów ma zresztą samo Ministerstwo Sprawiedliwości. Przypomnijmy, że minister Arkadiusz Myrcha stwierdził jakiś czas temu na antenie Radia Zet, że prawo dotyczące konfiskaty pojazdów pijanym kierowcom, może okazać się martwe, między innymi z uwagi na brak precyzyjnych przepisów wykonawczych. Jak stwierdził minister:
Zapytaliśmy więc Ministerstwo Sprawiedliwości, czy można w najbliższym czasie spodziewać się wprowadzenia nowelizacji i o trzymaliśmy informację, że nowy projekt regulacji w tym zakresie zakończył już etap konsultacji międzyresortowych. Jak wyjaśnili w piśmie do naszej redakcji przedstawiciele Ministerstwa Sprawiedliwości:
Może więc okazać się, że zamiast uściślenia przepisów dotyczących konfiskaty pojazdów pijanym kierowcom oraz pojawienia się przepisów wykonawczych, nastąpi wycofanie się z takiego rodzaju kary, na rzecz innych.
Jakby zastrzeżeń do nowych przepisów było mało, poważne wątpliwości budzi kwestia równości wobec prawa. Jak wyjaśnia w rozmowie z PAP adwokat Karolina Pilawska: "Przykładowo, mamy dwóch sprawców o takim samym stężeniu alkoholu we krwi. Jeden prowadził auto o wartości 50 tys. złotych, a drugi o wartości 250 tys. złotych. Drugi kierowca zostanie ukarany bardziej dolegliwie, ponieważ straci samochód o pięć razy wyższej wartości, mimo że nie ma to żadnego uzasadnienia prawnego i stanowi oczywiste naruszenie zasady równości obywateli wobec prawa".
Adwokat zaznaczyła, że "sankcje przewidziane za określone przestępstwa - zgodnie z dyrektywami wymiaru kary - powinny być proporcjonalne do popełnionego czynu". Jak wskazała, zastrzeżenia mogą się pojawić przy współwłasności pojazdu, dotyczyć spadku wartości auta od jego zatrzymania do wydania przez sąd prawomocnego wyroku, wyceny pojazdu, która ma być dokonywana przez sąd, a także kosztu przetrzymywania auta na parkingu policyjnym".
Warto także przypomnieć, że o ile pijany kierowca, który prowadził nie swój samochód, miałby płacić grzywnę równą wartości pojazdu, o tyle z takiej sankcji zwolnieni są kierowcy zawodowi. Zamiast tego muszą oni zapłacić nawiązkę na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej w kwocie przynajmniej 5 tys. zł. Co prawda maksymalna nawiązka to 100 tys. zł, więc w teorii może być bardzo wysoka. Taki zapis ma chronić na przykład kierowców ciężarówek wartych setki tysięcy złotych, którzy nie mieliby możliwości spłacenia tak wysokiej kwoty. Tylko czym taki kierowca różni się od osoby, która pożycza drogi samochód od znajomego, albo wynajmuje go na kilka dni z wypożyczalni? Dla kogoś takiego wartość prowadzonego pojazdu też może być astronomiczna, ale ustawodawca odpowiada, że właśnie na tym polega nowe prawo. Aby pijany, świadom jak ogromna kara mu grozi, nie wsiadał za kierownicę. Tylko dlaczego ta świadomość nie ma towarzyszyć też kierowcom zawodowym?