Policja zarekwirowała auto pijanego kierowcy w czwartek. W piątek już oddała
Jak już informowaliśmy, w 14 marca policja w Krotoszynie zatrzymała kierowcę, który miał ponad 3 promile alkoholu w organizmie. Zgodnie z przepisami o konfiskacie, powinien on obligatoryjnie stracić swoje Volvo. Tymczasem policja auto już... oddała.
14 marca weszły w życie, przygotowane jeszcze przez poprzedni, rząd przepisy o konfiskacie samochodów. Jeszcze zanim zaczęły obowiązywać, nowy rząd zapowiedział, że przepisy będzie chciał zmienić - przepadek samochodu ma być możliwy, ale nie obligatoryjny (obowiązkowy).
Ponadto wiceminister sprawiedliwości Arkadiusz Myrcha w jednym z wywiadów powiedział, że ustawa będzie martwa, bowiem... brak do nich przepisów wykonawczych, które m.in. określają co dzieje się z samochodami do czasu wydania wyroku przez sąd. Dokładnie: gdzie zatrzymane samochody mają być przechowywane i kto ma za to płacić.
Słowa te prostował później minister sprawiedliwości Adam Bodnar, który powiedział, że przepisy obowiązują i nie są martwe. A to oznacza, kierowca ma obligatoryjnie tracić samochód gdy:
- prowadził samochód, mając w organizmie powyżej 1,5 promila alkoholu,
- spowodował wypadek, mając powyżej 1,0 promila alkoholu,
- jeździł pod wpływem alkoholu (powyżej 0,5 promila) w warunkach tzw. recydywy, czyli w okresie krótszym niż 24 miesiące od popełnienia identycznego przestępstwa.
Jednym z pierwszych kierowców, którzy "załapali" się na nowe prawo, był w czwartek mężczyzna prowadzący Volvo V40 w Krotoszynie. Ponieważ miał 3,2 promila alkoholu w organizmie, odholowano jego auto na parking strzeżony. Jednak już dzień później samochodu tam nie było.
- Po konsultacjach z prokuraturą samochód został wydany osobie godnej zaufania zgodnie z artykułem 228 Kodeksu postępowania karnego - powiedział rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak. - Decyzja została podjęta, by parkowanie samochodu do czasu zakończenia procedury przepadku nie generowało kosztów Skarbu Państwa. Osoba, której ten samochód został przekazany, została zobowiązana do utrzymania tego samochodu w należytym stanie i przedstawienia go na każde żądanie czy to policji, prokuratury lub sądu. Sam kierowca oczywiście nie może korzystać z tego auta w żaden możliwy sposób.
Wygląda więc na to, że samochody pijanych kierowców będą swego rodzaju kukułczym jajem. Policjanci oczywiście nie będą ich oddawać zatrzymanym kierowcom, którzy już nie mają prawa jazdy, ale bardzo chętnie przekażą je rodzinie czy znajomym.
Jednocześnie to nie znaczy, że nowe prawo w ogóle nie działa. Gdy sprawa w końcu trafi do sądu, a sąd wyda wyrok (w prostych sprawach to kwestia miesięcy, w skomplikowanych, gdy dojdzie do poważnego wypadku, proces może trwać lata), samochód będzie ostatecznie konfiskowany. Oczywiście o ile obecny rząd nie wprowadzi zapowiadanych zmian.