Nowy taryfikator mandatów. Jakie kary za przekroczenie prędkości? Dużo poprawek do ustawy!
800 zł, zamiast planowanych 1500 zapłacą kierowcy, którzy przekroczą prędkość o więcej niż 30 km/h. Nowe mandaty mają też zacząć obowiązywać później, niż to pierwotnie planowano. Nie oznacza to jednak, że autorzy krytykowanych powszechnie zmian w Prawie o ruchu drogowym spuszczają z tonu!
W środę, 20 października, w sejmie zebrała się podkomisja nadzwyczajna do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o zmianie ustawy - Prawo o ruchu drogowym oraz niektórych innych ustaw (druk nr 1504). Trwająca ponad trzy godziny "debata" rzuciła nowe światło na szykowaną kierowcom rewolucję dotyczącą wysokości mandatów. Słowa "debata" celowo używamy w cudzysłowie - spotkanie komisji miało bowiem bardzo interesujący przebieg.
Jeszcze przed rozpoczęciem posiedzenia PiS złożyło - uwaga - 25 poprawek do własnego (rządowego) projektu, co jednak nie przeszkodziło posłom w odrzuceniu złożonego przez posła Dobromira Sośnierza wniosku o przełożenie obrad. W efekcie zarówno posłowie, jak i licznie reprezentowana strona społeczna nie miała czasu, by dokładnie zapoznać się z treścią proponowanych zmian. Mówiąc wprost, posłowie nie widzieli przeszkód, by debatować o treści zmian, o których - w dużej mierze - nie mogli mieć nawet pojęcia!
W kategoriach skandalu śmiało można też traktować fakt, że tzw. "strona społeczna" nie miała możliwości swobody wypowiedzi. Umożliwiono jej wyłącznie odniesienie się do treści zgłoszonych przez PiS poprawek, z którymi wszyscy uczestnicy musieli się zapoznać w czasie samej debaty. W zarodku ucięto więc próbę jakiejkolwiek merytorycznej dyskusji o konsekwencjach proponowanych rozwiązań.
Ostatecznie, zgłoszone przez PiS poprawki uznać można jednak za korzystne dla kierowców. Wynika z nich bowiem, że autorzy projektu wycofują się z niektórych kontrowersyjnych pomysłów, chociaż planowane kary wciąż nazwać można drakońskimi.
Bez zmian pozostały zapisy mówiące o:
- mandacie w wysokości 1500 zł za nie ustąpienie pierwszeństwa pieszemu (3000 zł w warunkach "recydywy", gdy kierowca popełni identyczne wykroczenie w mniej niż dwa lata od pierwszego),
- mandacie w wysokości 1000 zł za kierowanie pojazdem bez uprawnień (2000 zł w warunkach "recydywy")
- mandacie w wysokości 1500 zł za spowodowanie kolizji skutkującej obrażeniami ciała
- mandacie w wysokości 2000 zł za wjeżdżanie na przejazd mimo opuszczających się lub opuszczonych zapór.
Pozostawiono również zapisy mówiące o maksymalnej wysokości mandatu nałożonej przez policjanta (do 5 tys. zł) lub w wyniku wyroku sądu (do 30 tys. zł). Posłowie nie zmienili też żadnych zapisów dotyczących planowanego taryfikatora punktowego. Oznacza, że za część wykroczeń - jak chociażby omijanie pojazdu, który zatrzymał się, by ustąpić pierwszeństwo pieszemu, kierowca będzie mógł zostać ukarany nawet 15 punktami karnymi.
Zgodnie ze zgłoszonymi poprawkami znowelizowana ustawa Prawo o ruchu drogowym miałaby obowiązywać od 1 stycznia 2022 roku, a nie - jak planowano do tej pory - 1 grudnia 2021.
Najprawdopodobniej zmieni się również wysokość kary za przekroczenie prędkości o ponad 30 km/h. Dotychczasowy projekt zakładał, że w takim przypadku kierowca ukarany zostanie mandatem w wysokości 1500 zł. Na posiedzeniu komisji ustalono jednak, że - ze względu na dużą rozbieżność między poszczególnymi progami mandatowymi - kara za takie wykroczenie wynosić powinna 800 zł.
Z kwestią mandatów wiąże się więcej niewiadomych. Posłowie ustalili, że nowy taryfikator mandatów uwzględniać musi progresję kar, np. co 10 km/h. Nie padły jednak żadne wiążące propozycje - tego ile wynosić będzie minimalny mandat za przekroczenie prędkości do 40 czy 50 km/h dowiemy się dopiero z nowego taryfikatora.
Ten, w specjalnym rozporządzeniu, określa Rada Ministrów.
Zrezygnowano natomiast z takich pomysłów, jak zniżka za opłacenie mandatu bezpośrednio na miejscu wykroczenia. Przypominamy, ze pierwotny projekt przewidywał bonifikatę w wysokości 10 proc. dla sprawców wykroczeń, którzy opłaciliby mandat bezpośrednio w radiowozie lub w terminie 7 dni od jego nałożenia.
Pierwotny pomysł miał wyjść od Ministerstwa Infrastruktury, które uzasadniało, że przy średnim mandacie w wysokości 165 zł (średnia wysokość mandatu w Polsce według danych Komendy Głównej Policji) około 16 zł, czyli właśnie 10 proc., stanowią koszty działań przedwindykacyjnych i windykacyjnych.
Na tę kwotę składają się koszty administracyjne (zakup papieru, toneru), koszty przesyłek pocztowych i koszty wynagrodzenia pracownika zajmującego się sprawą.
Posłowie zrezygnowali jednak z takiego pomysłu, mimo że w wielu krajach takie rozwiązania skutecznie motywują kierowców do terminowego opłacania kar.
Posłowie uściślili też - budzące ogromne wątpliwości - zapisy o grzywnach w wysokości do 30 tys. zł, jakie groziłyby np. za "tamowanie ruchu". Reprezentujący Ministerstwo Infrastruktury Rafał Weber stwierdził, że zapisy zostaną doprecyzowane w taki sposób, by jasno wskazywały, że dotyczą "tamowania ruchu pojazdem mechanicznym".
Nowe zapisy nie mogą pozostawiać złudzeń, co do tego, że intencją autorów jest karanie kierowców tamujących ruch, a nie walka np. z uczestnikami antyrządowych manifestacji.
Dyskutowany projekt, wraz z przyjętymi poprawkami, trafi wkrótce pod obrady Komisji Infrastruktury. Następnie będzie można skierować go pod obrady sejmu (trzecie czytanie) i głosowanie.
Paweł Rygas
***