Nowy kryzys w motoryzacji. Chodzi o wiązki przewodów
Kryzys półprzewodnikowy od wielu miesięcy wpływa na produkcję samochodów. Wygląda jednak na to, że zostanie on przyćmiony przez kryzys "przewodowy", który już mocno uderzył w europejskich producentów.
Problem został wywołany oczywiście przez Władimira Putina i jego napaść na Ukrainę. Kraj ten stał się bowiem prawdziwym potentatem w produkcji wiązek przewodów samochodowych.
Fabryki na Ukrainie, w których powstawały wiązki do samochodów miał szereg producentów. Ich nazwy (Leoni, Fujijura, Nexans, Sumitomo, Aptiv, Prettl, SEBN, Yazaki, Forschner, Kromberg & Schubert) niewiele mówią nawet fanom motoryzacji. Ale to właśnie te firmy, m.in. produkują kable montowane w samochodach. A trzeba sobie zdawać sprawę, że w nowoczesnym, nasyconym elektroniką samochodzie, łączna długość przewodów sięga pięciu kilometrów.
Po rosyjskiej agresji wszystkie zakłady wstrzymały pracę. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Porsche zawiesiło już produkcję w Lipsku, problemy pojawiły się w zakładach Skody w Czechach czy Volkswagena w Niemczech. Produkcję w niemieckich zakładach wstrzymuje BMW. O zaplanowanym od 10 marca przestoju poinformowały również polskie zespoły Volkswagena.
Analitycy szacują, że wiązki przewodów stały się najważniejszym produktem eksportowym Ukrainy związanym z branżą motoryzacyjną. Około 7 procent całego importu wiązek do Unii Europejskiej pochodzi właśnie z Ukrainy.
Oczywiście przemysł już pracuje nad zreorganizowaniem produkcji wiązek przewodów i ustanowieniem nowych łańcuchów dostaw. Jednak zanim sytuacja wróci do normy, minie trochę czasu, optymistyczne prognozy mówią, że przynajmniej kilka tygodni.
***