Niemiecki producent części znika z rynku. Chociaż zamówień nie brakuje

Kryzys w branży motoryzacyjnej pogłębia się. Wniosek o ogłoszenie upadłości zgłosiła kolejna firma zajmująca się dostarczaniem części do samochodów.

Kolejny niemiecki producent części złożył wniosek o upadłość./zdjęcie ilustracyjne/
Kolejny niemiecki producent części złożył wniosek o upadłość./zdjęcie ilustracyjne/Krisztian Bocsi/Bloomberg via Getty Images 

Webo złożyło wniosek o upadłość. Co teraz?

Webo GmbH, firma z siedzibą w landzie Badenia-Wirtembergia, złożyła wniosek o ogłoszenie upadłości. Teraz sąd powołał tymczasowego zarządcę masy upadłościowej - poinformowała redakcja Schwabische Zeitung. Teraz wraz z zarządem analizowane mają być dalsze kroki, m.in. czy możliwe jest utrzymanie części stanowisk. Niemiecki producent części do samochodów i rowerów miał problem z zachowaniem płynności finansowej mimo długiej listy zamówień - informuje portal merkur.de.

Firma Webo była na rynku 16 lat. Problemy zaczęły się 4 lata temu

Firma Webo została założona w 2008 roku. Początkowo zatrudniała pięciu pracowników. W 2017 roku przedsiębiorstwo zatrudniało już około 100 osób. Rok później firma świętowała nie tylko 10-lecie, ale również najwyższą sprzedaż w swojej historii - jej przychód wyniósł 17,5 mln euro. Firma Webo obsługuje klientów z 40 krajów. Zdobyła również 10 nagród, w tym Niemiecką Nagrodę Założyciela w 2011 roku (nagroda przyznawana wyróżniającym się przedsiębiorstwom w Niemczech, jej zadaniem jest promowanie pozytywnej atmosfery wokół start-upów i zachęcanie ludzi do samozatrudnienia). Problemy zaczęły się w 2020 roku. Wówczas ogólnoświatowa sytuacja doprowadziła najgorszego wyniku w historii firmy. Kierownictwo zdecydowało się wówczas na rozwinięcie działalności poza motoryzacyjnej. Jak się jednak okazało, nie przyniosło to oczekiwanych rezultatów.

Kryzys w Europie. W 4 lata zniknęło 86 tys. miejsc pracy

Kryzys na rynku motoryzacyjnym wiąże się z bardzo dużymi problemami dla europejskich producentów. W szczególny sposób widać, jak dotyka on firmy z Niemiec, czyli najpotężniejszej gospodarki Starego Kontynentu. Przykładem może być tu koncern Volkswagen. Koncern prowadzi restrykcyjny program oszczędnościowy, który zakłada m.in. możliwość zamknięcia niektórych fabryk znajdujących się w Niemczech (byłoby to wydarzenie bez precedensu w blisko 90-letniej historii firmy). Thomas Schaefer, dyrektor generalny niemieckiej marki, w niedawnej rozmowie z gazetą "Welt am Sonntag" stwierdził, że nie da się uniknąć zamykania zakładów i zwalniania pracowników. Wiąże się to oczywiście ze sprzeciwem związków zawodowych i strajkami.

Z problemami borykają się również producenci części samochodowych. I tak np. Bosch zapowiedział redukcję na całym świecie o ponad 12 tys. miejsc pracy, z czego ok. 7 tys. w samych Niemczech. Z kolei ZF Friedrichshafen zamierza zwolnić do 2028 roku między 11 tys. i 14 tys. stanowisk na całym świecie. Cięcia planuje również Continental - o 7150 miejsc na całym świecie, z czego ok. 3 tys. w Europie. W sumie najwięksi dostawcy na Starym Kontynencie zapowiedzieli w tym roku redukcję zatrudnienia na całym świecie o blisko 50 tys. osób, z czego co najmniej 10 tys. stanowisk dotyczy samych Niemiec. Z wyliczeń Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Części Motoryzacyjnych wynika, że od 2020 roku na Starym Kontynencie zniknęło aż 86 tys. miejsc pracy w branży motoryzacyjnej.

Volkswagen Tayron w Polsce. Ma 7 miejsc, 850 l bagażnika i mocnego dieslaMaciej OlesiukINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas