Nie będzie cen minimalnych na chińskie samochody. Co to oznacza?

Zostało coraz mniej czasu na rozwiązanie problemu karnych ceł na samochody z Chin. Komisja Europejska odrzuciła ostatnie chińskie propozycje dotyczące cen minimalnych na wyprodukowane w Państwie Środka auta, które eksportowane do Europy.

Komisja Europejska poinformowała, że otrzymała od chińskich producentów propozycję stosowania cen minimalnych, co miałoby pozwolić uniknąć nakładania karnych ceł. Komisja nie podała szczegółów, ale ogłosiła, że wszystkie propozycje zostały odrzucone.

Nie będzie cen minimalnych na chińskie samochody

Rzecznik Komisji powiedział, że oferty nie wyeliminowałyby szkodliwych skutków subsydiowania produkcji samochodów elektrycznych przez chiński rząd i nie spełniały kryteriów Światowej Organizacji Handlu (WTO). W tej sytuacji być może ostatnią szansą na uniknięcie ceł jest przyszłotygodniowa wizyta w Europie chińskiego ministra handlu, który 19 września będzie rozmawiał z komisarzem ds. handlu EU, Valdisem Dombrovwskisem. 

Reklama

Przypomnijmy, Komisja Europejska po przeprowadzeniu dochodzenia w Chinach uznała, że tamtejsi producenci samochodów elektrycznych, korzystają z rządowych subsydiów, co zaburza konkurencję. Z tego powodu wprowadzono tymczasowe cła w wysokości do 35,3 proc. Są to cła karne, liczone oprócz standardowego cła w wysokości 10 proc, którym obciążone są samochody z Chin sprzedawane w Europie.

Czy będą karne cła na auta z Chin? Głosowanie coraz bliżej

Cła są obecnie naliczane, ale nie są egzekwowane. Zmieni się to, jeśli cła staną się ostateczne. Głosowanie w tej sprawie odbędzie się przed końcem października. Cła nie wejdą w życie, jeśli przeciw zagłosuje przynajmniej 15 z 27 państw - członków UE, reprezentujących 65 proc. populacji.

Co jednak ciekawe, nie wszystkie państwa europejskie są przychylne karnym cłom, obawiając się wojny celnej, a więc podobnej odpowiedzi ze strony Państwa Środka. Przeciw opowiadają się m.in. Niemcy, które są największym producentem samochodów w Europie oraz Hiszpania. Głosy sprzeciwu płyną również ze strony m.in. francuskich i włoskich firm produkujących samochody. 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama