Największy problem aut elektrycznych rozwiązany. 5 minut i jedziesz dalej

Nyobolt EV - brytyjski startup z siedzibą w Cambridge, który od 2019 roku pracuje nad technologią akumulatorów i ładowania pojazdów elektrycznych - pochwalił się niecodziennym osiągnięciem. Opracowana przez Brytyjczyków technologia pozwoliła naładować akumulator trakcyjny samochodu elektrycznego o pojemności 35 kWh do 80 proc. pojemności w zaledwie 4 minuty i 37 sekund bez szkody dla trwałości baterii.

Tyle wystarczy, by stworzony przez Nyobolt EV prototyp, demonstrator technologii, przejechał do 160 mil (248 km) według procedury testowej WLTP. Czyżby Brytyjczykom udało się właśnie rozwiązać jeden z największych problemów aut elektrycznych, czyli konieczność tracenia czasu przy ładowarkach?

Technologia stworzona Nyobolt EV bazuje na autorskich rozwiązaniach opracowanych na Uniwersytecie w Cambridge. W konstrukcji akumulatora wykorzystano "materiały anodowe nowej generacji z tlenku węgla i tlenku metalu", dzięki czemu sama budowa ogniw charakteryzuje się niską impedancją. Zdaniem Brytyjczyków przeprowadzone ostatnio testy potwierdziły, że autorską baterię akumulatorów, zamontowaną w prototypowym demonstratorze technologii, doładować można od 10 proc. do 80 proc. nominalnej pojemności w zaledwie 4 minuty i 37 sekund. 

Reklama

Koniec z czekaniem na ładowarkach? 500 Amperów w 4 minuty

Sama pojemność pakietu nie robi wielkiego wrażenia, bo akumulator ma raczej skromne 35 kWh pojemności, ale tempo pobierania energii śmiało określić można jako imponujące. Baterie ładowane są autorską ładowarką prądu stałego o mocy 350 kW, pracującą pod napięciem 800 Voltów. Fenomenalnie przedstawia się też krzywa ładowania, co oznacza, że czas utrzymywania wysokiej mocy jest długi.

Nyobolt EV deklaruje, że przez pierwsze cztery minuty baterie traktowane są prądem o natężeniu aż 500 Amperów. W efekcie już po takim czasie od podłączenia ładowarki zasięg prototypu wzrasta aż o 200 km. 

Największy problem elektryków rozwiązany? Bateria wytrzymuje ponad 4 tysiące cykli

Obecnie wielu producentów chwali się możliwością szybkiego uzupełniania zgromadzonej w bateriach energii dzięki wysokonapięciowym ładowarkom prądu stałego. Przykładowo Porsche Taycan Turbo z bateriami pracującymi pod napięciem 800 Voltów potrafi uzupełnić zmagazynowaną w bateriach energię elektryczną w zakresie od 10 do 80 proc. w 18 minut. Tyle wystarczy, by - korzystając z szybkiej ładowarki, wydłużyć zasięg o około 440 km (wg WLTP; pojemność akumulatora to aż 97 kWh). Nasze testy pokazały, że nie są to osiągi teoretyczne. W Niemczech, na ładowarce o mocy 350 kW, samochód przyjmował prąd o mocy 270 kW (takiej, jak deklarowana), dzięki czemu w 20 minut zasięg wzrósł z 11 do 220 km. Warto dodać, że zasięg na pełnej baterii, przy autostradowej jeździe wynosił 300 km.

W większości współczesnych samochodów elektrycznych takie systematyczne ładowanie prowadzi jednak do szybkiej degradacji baterii. Tymczasem, zdaniem Brytyjczyków, opracowany przez nich system ogranicza takie ryzyko do minimum. Nyobolt EV twierdzi, że w niezależnych testach stworzone przez firmę ogniwa o pojemności 24,5 Ah pomyślnie ukończyły już przeszło 4000 cykli DoD (głębokiego rozładowania) i ładowania szybką ładowarką. 

Ograniczona degradacja baterii w czasie ładowania to m.in. zasługa składu chemicznego ogniw i autorskiego systemu chłodzenia, które nie pozwalają bateriom na osiągnięcie temperatury powyżej 60 stopni Celsjusza.

Koniec problemów z ładowaniem elektryków? Jeszcze nie, ale...

Firma podkreśla, że już w 2025 roku mogłaby wyprodukować około tysiąca pakietów baterii przeznaczonych np. dla samochodów sportowych. Nyobolt deklaruje że może produkować do 2 tysięcy ogniw rocznie, które po komercyjnym debiucie, spełniać mają wszelkie wymogi stawiane akumulatorom przez UE. Warto dodać, że Nyobolt powstało w wyniku wieloletnich badań pracujących na Uniwersytecie w Cambridge profesora Clare Graya i dr Sai Shivareddy'ego  (CEO firmy), którzy przez wiele lat pracowali m.in. nad stworzeniem technologii superkondensatorów.

Brytyjczycy twierdzą że już obecnie prowadzą rozmowy z ośmioma partnerami zainteresowanymi komercyjnym pozyskaniem nowej technologii. Oprócz samochodów osobowych opracowane w Cambridge ogniwa mogłyby znaleźć zastosowanie m.in. w robotyce czy samochodowym transporcie ciężkim.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy