Nadchodzi era tanich samochodów. Volkswagen projektuje auto jak Chińczycy
Volkswagen od kilku już lat zapowiada wprowadzenie taniego samochodu elektrycznego, który przekona masy do przejścia na elektromobilność. Do tej pory się to nieudało, ale Niemcy zapowiedzieli już powstanie niedrogiego elektryka, a teraz mówią o aucie jeszcze tańszym, którego projektowanie w pewnym stopniu przypomina sposób działania chińskich producentów.

W skrócie
- Volkswagen intensywnie pracuje nad przystępnymi cenowo samochodami elektrycznymi, prezentując modele ID.2 oraz planując jeszcze tańszy model ID.1.
- Wprowadzenie nowej platformy MEB Plus i baterii LFP ma pozwolić na obniżenie kosztów produkcji oraz zbliżenie cen elektryków do aut spalinowych.
- Firma skraca czas projektowania nowych pojazdów, inspirując się efektywnością chińskich producentów i wdrażając szeroko sztuczną inteligencję.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Samochody elektryczne nadal są droższe od spalinowych
Dekady temu Volkswagen zmotoryzował masy za sprawą Garbusa, a później zaproponował im Golfa, a więc samochód zaprojektowany według do dziś obowiązujących założeń, takich jak silnik umieszczony z przodu, napęd na przód i nadwozie typu hatchback. Kolejną taką rewolucją miał być elektryczny ID.3 - pierwszy przedstawiciel nowej linii modelowej, który miał spopularyzować elektromobilność, między innymi dzięki cenie porównywalnej do ceny Golfa z silnikiem Diesla.
Niestety od rynkowego debiutu ID.3 minęło już 5 lat, model nadal jest nieczęstym widokiem na drogach, a wszyscy producenci musieli mocno zrewidować swoje prognozy co do rozwoju i popularyzacji elektromobilności. Ponadto najtańszy ID.3 kosztuje dziś niemal 160 tys. zł, podczas gdy za Golfa TDI zapłacimy 123 tys. zł. Nadal więc nie udało się zrównać cen modelu elektrycznego i spalinowego.
Nowa platforma dla aut elektrycznych od Volkswagena
Niemcy od kilku lat pracują jednak intensywnie nad zupełnie nowym i przystępnym cenowo elektrykiem, czyli ID.2. Zapowiadający go prototyp pokazano w 2023 roku, a produkcyjną wersję mieliśmy zobaczyć jeszcze w tym roku, ale najpewniej będzie to dopiero rok przyszły. Samochód ten należeć będzie do segmentu B, a jego cena ma wynosić 25 tys. euro, czyli około 106 tys. zł. Dla porównania spalinowe Polo kosztuje obecnie 97 tys. zł, więc są to już wartości mocno do siebie zbliżone.
Teraz Volkswagen zdradził trochę więcej informacji na temat technologii, z której korzystać będzie ID.2. Producent opracowuje nową platformę do aut elektrycznych MEB Plus, mającą być wyraźnie tańszą od obecnie stosowanej MEB. Najważniejsza różnica między nimi to zastosowanie nowych baterii litowo-żelazowo-fosforanowych (LFP), których zaletą jest nie tylko niższa cena. Volkswagen zapewnia, że pozwolą one na osiągnięcie zasięgów rzędu 700 km i umożliwią szybkie ładowanie z mocami rzędu 175-200 kW.

Ponadto producent uprościł samą konstrukcję akumulatora. W nowych bateriach poszczególne ogniwa układane są w modułach, które następnie umieszcza się w pakietach. Pozwala to na zmniejszeni ilości potrzebnego okablowania, co przekłada się na większą gęstość baterii i jej niższą cenę. Warto podkreślić, że samo tylko okablowanie odpowiada za 10-20 proc. ceny całego akumulatora.
Volkswagen ID.1 jest projektowany niczym chiński samochód
Nowa platforma MEB Plus docelowo trafi do wielu modeli Grupy Volkswagena w tym do samochodów Skody oraz Cupry. Na niej także powstanie najtańszy elektryk niemieckiej marki, czyli ID.1, którego cena ma startować od 20 tys. euro, czyli około 85 tys. zł, a jego premierę zapowiedziano na 2027 rok.
Volkswagen zapowiedział go prezentując prototyp ID. Every1, którego nazwa jasno wskazuje, że ma być to model z rodziny ID "dla każdego". Jednym ze sposobów ograniczania kosztów jest właśnie opisana wcześniej nowa platforma i nowy rodzaj baterii, ale niemiecki producent stosuje także inne zabiegi. Choćby taki, że ID.1 projektowany jest podobnie do chińskiego samochodu.

Chodzi konkretnie o wyraźnie przyspieszony rozwój modelu. Producenci z Państwa Środka mają wyraźnie krótsze cykle projektowania od europejskich, dzięki czemu częściej oferują nowe generacje swoich aut, a do tego ograniczają koszty całego procesu. Volkswagen zapowiedział już, że w ramach szukania oszczędności musi skrócić czas potrzebny na opracowanie kolejnych modelu i ID.1 ma być pierwszym, który wykorzysta taką filozofię w praktyce.
Jak wyjaśnia Thomas Kamala, główny inżynier odpowiedzialny za nowego niemieckiego elektryka, standardowy czas potrzebny na opracowanie modelu w przypadku Volkswagena to 50 miesięcy. Teraz jednak zostanie on skrócony do 36 miesięcy, co wymaga zastosowania zupełnie nowego podejścia i przygotowania nowych procesów projektowania pojazdu. Jak wyjaśnia Kamala:
Musimy odejść od starej mentalności, że opracowywanie narzędzi to tylko sposób na wydawanie pieniędzy. One tworzą także nową wartość – na przykład poprzez spójne przechowywanie danych i spójne dane rozwojowe oraz środowisko, w którym nasze zespoły mogą pracować w sposób naprawdę elastyczny.
Nie bez znaczenia jest także fakt, że ID.1 jest projektowane niemal wyłącznie przez centralę w Wolfsburgu. Takie odejście od koordynowania pracy kilku rozsianych po świecie zespołów, usprawnia proces podejmowania decyzji. To o tyle istotne, że poszczególne elementy nowego modelu rozwijane są równolegle, więc członkowie wszystkich zespołów mogą na bieżąco wymieniać się informacjami i wzajemnie inspirować.
Jednocześnie Kamala przyznaje, że chińscy konkurenci są w tym jeszcze lepsi i w ich przypadku cały cykl projektowy trwa jedynie 24 miesiące. Volkswagen ma jednak nadzieje przyspieszyć swoje procesy, dzięki szerokiemu zastosowaniu sztucznej inteligencji.