Kto wygrał więcej w amerykańskich wyborach? Trump czy Musk?

Przed wyborami prezydenckimi w USA Elon Musk postawił na właściwiego konia i wygrał. Właściciel Tesli, serwisu X oraz SpaceX nie tylko wydał setki milionów dolarów na wsparcie Donalda Trumpa, ale również osobiście pojawiał się na wiecach obecnego prezydenta-elekta. Dlaczego kontrowersyjny biznesmen to robił i jaki miał w tym cel?

Elon Musk tryumfuje. Zwycięstwo Trumpa to dla niego czysty zysk i to nie tylko finansowy
Elon Musk tryumfuje. Zwycięstwo Trumpa to dla niego czysty zysk i to nie tylko finansowyAFP

Donald Trump będzie 47. prezydentem Stanów Zjednoczonych. Kontrowersyjny kandydat republikanów zdecydowanie pokonał Kamalę Harris, wygrywając we wszystkich wahających się stanach, czego zupełnie nie przewidywały przedwyborcze sondaże.

Musk zainwestował w Trumpa i wygrał

Zapewne spory wpływ na taki stan rzeczy miał najbogatszy człowiek w USA, właściciel firmy SpaceX, serwisu X, czyli dawnego Twittera oraz Tesli, który zdecydowanie wsparł Trumpa. Analitycy szacują, że Musk przekazał na rzeczy komitetu wyborczego Trumpa America PAC nawet 180 mln dolarów. Sam Trump, który jednak często mija się z prawdą, miał mówić, że była to kwota rzędu 500 mln dolarów.

Elon Musk traktował wybory jak igrzyska i uznał, że głosy można kupić, niczym na festynie. Wspierany przez niego America PAC w wahających się stanach płacił 47 dolarów wyborcom, którzy skłonili inne osoby do pójścia na wybory i podpisania specjalnej petycji. W tych samych stanach Musk zorganizował loterię, w której codziennie do wygrania był milion dolarów. By wziąć w niej udział również należało podpisać przygotowaną przez niego petycję dotyczącą m.in. wolności słowa i prawa do posiadania broni.

Na wiecach Trumpa miliarder osobiście opowiadał, że gdy kandydat republikanów przegra, to więcej wyborów nie będzie i zniesiona zostanie wolność słowa (Musk rozumie ją dość specyficznie - jako walkę z dezinformacją). W serwisie X również zaangażował się w kampanię, przy czym była ona raczej niewyszukana. Polegała na rozsyłaniu memów skierowanych przeciw Harris i przekazywaniu dalej nieprawdziwych informacji. Dziennikarze policzyli, że tylko w trzech tygodniach października Musk na swoim koncie opublikował 28 fałszywych informacji, które dotarły do 540 mln ludzi. Żadna nie otrzymała notatki Communuty Note, wyjaśniającej dezinformację.

Jak doniósł przed wyborami Wall Street Journal, Elon Musk od wybuchu wojny na Ukrainie pozostaje w kontaktach z władzami Rosji. To może budzić niepokójAFP

Wieczór wyborczy Musk spędził w posiadłości Trumpa na Florydzie. To stamtąd opublikował krótkiego, ale wiele mówiąca twitta: "Gem, set, mecz".

Jak Trump spłaci się Muskowi?

Oczywiście Donald Trump bardzo docenił wsparcie miliardera. Już przed wyborami obiecał mu stanowisko szefa nowego ministerstwa ds. "wydajności rządu". Resort ma nazywać się Department Of Government Efficiency. To w skrócie DOGE, czyli nazwa jednej z kryptowalut, ulubionych przez Muska. Po wygranych przez Trumpa wyborach jej kurs wzrósł jednego dnia o 30 proc.

Jak policzyli dziennikarze, podczas powyborczego przemówienia Trump nie tylko nazwał Muska gwiazdą i supergeniuszem, ale wymienił jego nazwisko 11 razy. To tylko początek, nowy prezydent USA niewątpliwie będzie musiał spłacić zaciągnięty wobec Muska dług, jeszcze w inny sposób.

Na pewno liczą na to inwestorzy. Kurs akcji Tesli po wyborach wzrósł z 251 do 288 dolarów. Można sobie wyobrazić, jak wpłynęło to majątek Muska. Na pewno wszystkie poczynione w wybory inwestycje już mu się zwróciły. A to nie koniec, tylko początek prezydentury Trumpa.

Kurs akcji wystrzelił, chociaż paradoksalnie, Donald Trump nie należy do zwolenników samochodów elektrycznych. Jeszcze w lipcu nazywał je oszustwem i zapowiadał zakończenie rządowych programów wsparcia. Po tym, gdy Musk stanął po jego stronie, zmienił narrację. - Czy jestem za samochodami elektrycznymi? Muszę być, bo Elon mocno mnie poparł - mówił półżartem.

Muskowi może wcale nie chodzić tylko o pieniądze

Na co może więc jeszcze liczyć Musk? Zapewne na rządowe wsparcie kosmicznych przedsięwzięć SpaceX, na rządowe kontrakty i zablokowanie zagranicznej konkurencji dla elektrycznych samochodów Tesli. A co dalej, to czas pokaże. Kto wie, czy takie mocne wejście w kampanię Trumpa dla Muska nie jest tylko pierwszym krokiem w poważną politykę. Już za cztery lata w USA odbędą się przecież kolejne wybory prezydenckie, w których Donald Trump, zgodnie z obowiązującą 22. poprawką do konstytucji, nie będzie mógł już wziąć udziału.

A to może budzić obawy, wobec ujawnionych przez Wall Street Journal kontaktów Muska z Kremlem, które nasiliły się po rosyjskiej napaści na Ukrainę.

Co dalej z Izerą? Wiceprezes EMP w studiu Interii interiaINTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas