KTM zaciska pasa i zatrzymuje produkcję. Ludzie drżą o miejsca pracy
KTM znowu zatrzymuje produkcję w Mattighofen. Oficjalnie winne są braki komponentów, ale prawdziwe problemy sięgają znacznie głębiej – chaos finansowy, kłopoty z dostawcami i brak gotówki stawiają przyszłość firmy pod dużym znakiem zapytania. Pracownicy boją się o swoje miejsca pracy, a inwestorzy czekają na rozwój wydarzeń.

Spis treści:
KTM zatrzymuje produkcję w Mattighofen
Kolejna zła wiadomość dla fanów marki i pracowników - KTM ponownie zatrzymał produkcję w swojej głównej fabryce w austriackim Mattighofen. Powód oficjalny to brak komponentów, ale nieoficjalnie mówi się o finansowym chaosie, który rozlewa się coraz szerzej. Sześć tygodni po wznowieniu pracy taśmy znów stanęły, a 4100 zatrudnionych ludzi zastanawia się, co będzie dalej.
Jeszcze niedawno wydawało się, że KTM powoli wychodzi na prostą - w marcu wznowiono montaż motocykli, chociaż na mocno ograniczoną skalę. Firma, która w 2023 roku dostarczyła ponad 380 tysięcy maszyn (w tym marek Husqvarna i GASGAS), teraz szuka sposobów na przeżycie kolejnych miesięcy. Plan wyprodukowania 230 tysięcy motocykli w 2025 roku już teraz wygląda jak marzenie ściętej głowy.
Łańcuch dostaw KTM w krytycznym stanie
Główna przyczyna przestoju to problemy z dostawami. Terminy realizacji zamówień na części przekraczają 20 tygodni, a w niektórych przypadkach dochodzą nawet do roku. Brakuje podstawowych komponentów - bez nich nawet najlepiej zorganizowana linia montażowa nie ruszy. Co gorsza, zaufanie dostawców do KTM jest na tak niskim poziomie, że coraz częściej żądają oni płatności z góry.
Nowy CEO KTM, Hubert Trunkenpolz (Neumeister), nie owija w bawełnę: pieniędzy zwyczajnie brakuje. Od lutego firma desperacko szuka dodatkowego finansowania. Bajaj Auto - jeden z głównych akcjonariuszy - wsparł KTM kwotą 150 milionów euro, ale to tylko kropla w morzu potrzeb. Do stabilnego funkcjonowania firma potrzebuje co najmniej 600 milionów euro świeżej gotówki.
Cięcia kosztów w KTM zamiast zwolnień
W obliczu narastających problemów KTM zdecydował się na ruch ratujący miejsca pracy - przynajmniej na razie. Od 1 maja wszyscy pracownicy w Mattighofen przechodzą na skrócony tydzień pracy, ograniczony do 30 godzin. To oznacza realne cięcia wynagrodzeń, ale pozwala uniknąć masowych zwolnień. Plan obowiązuje do końca lipca, ale wielu w firmie obawia się, że to tylko odroczenie nieuniknionego.
Jeśli do 23 maja KTM nie przedstawi wierzycielom realnego planu spłaty zadłużenia - w wysokości przynajmniej 30 proc. z 1,8 miliarda euro - sytuacja może wymknąć się spod kontroli. Na ten moment nie ma żadnych wiążących decyzji ze strony potencjalnych inwestorów, a kolejne wstrzymania produkcji wydają się niemal pewne.