Krzysztof Stanowski łamie przepisy. I zamierza tak robić dalej

W jednej z warszawskich galerii przyłapane zostało auto spalinowe parkujące na tzw. zielonej kopercie. Jak się okazało, jego właścicielem jest Krzysztof Stanowski. Dziennikarz wytłumaczył się faktem, że auto jest hybrydą, ale przyznał, że nie było podłączone do ładowarki. Co ciekawe, zapewnił również, że nadal będzie tak robił.

Krzysztof Stanowski parkuje na miejscu dla elektryków. Nie ładuje i nie żałuje

W mediach społecznościowych opublikowano zdjęcia SUV-a zaparkowanego na tzw. zielonej kopercie, czyli na miejscu do ładowania samochodu elektrycznego. Z postu można wywnioskować, że  samochód należy do Krzysztofa Stanowskiego.

Właściciel Kanału Zero szybko odniósł się do zarzutów. Dziennikarz przyznał się do tego, że to jego auto stało na zielonej kopercie. Stanowski stwierdził, że jego auto "to akurat hybryda" (dziennikarz nie precyzuje, ale w kontekście późniejszej wypowiedzi można zakładać, że chodziło mu o hybrydę typu plug-in, którą można ładować z gniazdka), więc mógł pozostawić auto w tym miejscu, by naładować akumulator trakcyjny. Potwierdził jednak, że w dniu zrobienia fotografii nie podłączał auta do ładowania. "Jak podjeżdżam do Galerii Mokotów w godzinach, gdy jest mały ruch (to zdjęcie pewnie zrobiłeś koło 14:15) i gdy jest masa wolnych "zielonych" miejsc, no i tylko po to, by załatwić coś szybkiego na parterze przy tym wejściu to tam parkuję" - napisał Stanowski.

Reklama

Dziennikarz dodał, że zamierza tak robić nadal.

Stacje ładowania na parkingach sklepów i galerii. Trzeba patrzeć na znaki

Wiele sieci rozwija infrastrukturę ładowania na swoich parkingach. Warto jednak zaznaczyć, że na miejscach parkingowych przy ładowarkach mogą parkować jedynie auta zasilane prądem. W grudniu 2021 roku w Prawie o ruchu drogowym pojawiły się zapisy pozwalające karać kierowców traktujących ładowarki jako miejsca parkingowe. Miejsce do ładowania powinno być oznakowane znakami pionowymi D-18, D-18a czy D-18b z tabliczkami "EV" lub "Miejsce przeznaczone wyłącznie dla pojazdów elektrycznych", a także znakami poziomymi P-18 i P-20 (popularne "koperty") z umieszczonymi na nich napisami "EV" lub "EE".

Czy służby mogą interweniować na parkingu galerii?

Wielu kierowców jest przekonanych, że skoro parking przed supermarketem czy centrum handlowym jest terenem prywatnym, za parkowanie poza wyznaczonymi do tego miejscami nie grożą im żadne konsekwencje. Trzeba jednak pamiętać, że właśnie z tego względu przy wjeździe na takie parkingi ustawiany jest znak D-52 "strefa ruchu". Jego obecność oznacza, że chociaż mamy do czynienia z terenem prywatnym jego zarządca akceptuje wszelkie zapisy wynikające z kodeksu drogowego i upoważnia stosowne służby do ich egzekwowania. W skrócie oznacza to, że również na parkingu przy galerii możemy dostać od straży miejskiej czy policji mandat.

Kierowcy samochodów elektrycznych, którzy widzą, że na zielonej kopercie stoją auta spalinowe, często w takich sytuacjach dzwonią po policję. Dyżurny oczywiście nie może odmówić przyjęcia takiego zgłoszenia, ale sami funkcjonariusze zaznaczają, że zgłaszanie policji tego typu wykroczeń nie jest dobrym pomysłem. Do zajmowania się takimi sprawami powołano bowiem straż miejską.

Jaki mandat za parkowanie na miejscu do ładowania? Kierowcy elektryków też muszą się pilnować

Jeśli kierowca samochodu spalinowego nie zastosuje się do oznakowania i mimo wszystko zostawi swoje auto w takim miejscu, może być pewny mandatu. W tym przypadku policjant, a zdecydowanie częściej strażnik miejski ma dużą dowolność w sięganiu po bloczek mandatowy. Mandat nakładany może być na zasadach ogólnych wynikających z Kodeksu wykroczeń. Oznacza to, że zignorowanie znaku D-18, przynajmniej w teorii, może zakończyć się mandatem w wysokości nawet 3 tys. zł. Ponadto konto kierowcy obciążane jest jednym punktem karnym.

Służby mogą również skorzystać z art. 92 par 1 Kodeksu wykroczeń. Stanowi on, że:

Wykroczenie z reguły traktowane jest na równi z "niestosowaniem się do znaku D-18 - parking" lub D-18a "parking - miejsce zastrzeżone", za co zgodnie z taryfikatorem grozi mandat w wysokości 100 zł i 1 punkt karny. Jeśli jednak kierowca auta spalinowego odmówi przyjęcia mandatu, sprawa trafi do sądu. Tam właściciel auta może otrzymać grzywnę wynoszącą nawet 5 tys. zł.

Warto jednak zaznaczyć, że takie kary mogą grozić również kierowcom aut elektrycznych. Przepisy wskazują, że miejsca dla samochodów na prąd przeznaczone są "na czas ładowania" W teorii więc kara należy się także kierowcy elektryka, czy hybrydy plug-in, który blokuje stanowisko po zakończeniu procesu ładowania.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Stanowski | samochody elektryczne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy