Kierowcy z Polski postrachem zachodnich dróg - poznaliśmy wstydliwe dane
W ubiegłym roku wzrosła liczba kolizji i wypadków spowodowanych zagranicą przez kierowców aut zarejestrowanych w Polsce. Co niepokojące zauważalnie wzrosła też liczba zdarzeń, w których kierowcy nie mieli wykupionego obowiązkowego ubezpieczenia OC pojazdów mechanicznych. W których krajach samochody na polskich numerach rejestracyjnych sprawiają władzom najwięcej problemów?
Zniesienie obostrzeń związanych z koronawirusem spowodowało, że polscy kierowcy tłumnie ruszyli na zagraniczne drogi. Efektem jest niestety większa liczba wypadków i kolizji spowodowanych przez naszych rodaków.
W 2022 roku kierujący samochodami na polskich tablicach rejestracyjnych zagranicą spowodowali aż 63 tys. wypadków i kolizji. To o ponad 3 tys. zdarzeń (wzrost o 5 proc.) więcej niż w roku 2021. Średnio każdego dnia dochodzi do 173 tego rodzaju zdarzeń.
Niewielkim pocieszeniem może być jednak fakt, że liczba zdarzeń drogowych spowodowanych przez kierujących pojazdami z Polski jest wciąż zauważalnie niższa niż w latach 2017 - 2020, co świadczyć może o większej ostrożności. Dla porównania w rekordowym roku 2018 kierowcy aut z Polski spowodowali zagranicą aż 75,2 tys. szkód "komunikacyjnych".
Zgodnie z wieloletnią tradycją, najwięcej kolizji i wypadków spowodowanych zagranicą przez kierujących pojazdami z Polski odnotowano w ubiegłym roku na terytorium Niemiec. Ze statystyk Polskiego Biura Ubezpieczycieli Komunikacyjnych wynika, że zdarzenia zanotowane w Niemczech odpowiadają aż za - uwaga - 48,6 proc. ogółu. W dużej mierze wynika to zarówno z długości polskiej granicy zachodniej, jak i wielkości oraz tranzytowego położenia samych Niemiec. Dla porównania, w pierwszej piątce krajów, na drogach których polscy kierowcy sieją największe spustoszenie, nie znajdziemy np. Czech czy Słowacji.
Co ciekawe, drugie miejsce w statystyce - z udziałem 9,5 proc. ogółu zdarzeń - zajmują Włochy. W pierwszej piątce znajdziemy też kolejno:
- Francję (7,8 proc. ogółu),
- Holandię (6,0 proc.),
- Belgię (4,4 proc.).
Niestety na przestrzeni ostatnich lat systematycznie rośnie też liczba zdarzeń spowodowanych na zagranicznych drogach przez kierowców pojazdów z Polski, które nie miały wykupionego obowiązkowego ubezpieczenia OC. Liczba takich zdarzeń na przestrzeni ostatnich pięciu lat prezentuje się następująco:
- rok 2018 - 493 zdarzenia,
- rok 2019 - 585 zdarzeń,
- rok 2020 - 653 zdarzenia,
- rok 2021 - 694 zdarzenia,
- rok 2022 - 805 zdarzeń.
Niewielkim pocieszeniem może być fakt, że w ubiegłym roku PBUK wydatkowało w z tego tytułu kwotę blisko 17,7 mln zł, czyli o pół mln zł mniej (18,3 mln zł) niż w roku 2021. Średnia wartość takiej szkody wynosiła więc około 22 tys. zł. W tym miejscu warto przypomnieć, że podobnie jak w przypadku Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego, który zajmuje się obsługą szkód wyrządzonych przez kierowców bez OC na terytorium Polski, po likwidacji takiej szkody PBUK każdorazowo występuje do sprawcy z tzw. "regresem".
Oznacza to, że ostatecznie kierowca, który prowadził pojazd bez obowiązkowego ubezpieczenia OC i spowodował szkodę zagranicą, zmuszony jest pokryć wszelkie związane z nią koszty z własnej kieszeni. Pamiętajmy, że zwłaszcza w przypadku szkód "osobowych" kwoty iść mogą w miliony złotych, co wiąże się np. z koniecznością zapewnienia ofierze specjalistycznej opieki medycznej, wieloletniej rehabilitacji czy renty.
Statystyki PBUK traktować trzeba jednak z pewną ostrożnością. Nie mówią one bowiem o narodowości sprawcy, a jedynie o kraju zarejestrowania prowadzonego przez niego pojazdu.
Nie można więc wykluczyć, że większa liczba takich zdarzeń, po części może być efektem migracji na zachód obywateli Ukrainy. Przypominamy, że tylko w drugim kwartale 2022 roku, gdy władze Ukrainy zdecydowały o czasowym zniesieniu obostrzeń w imporcie pojazdów, na wschód trafić mogło z Polski ponad 100 tys. samochodów używanych. Nie jest tajemnicą, że duża część z nich do dziś porusza się po Ukrainie na polskich numerach rejestracyjnych.
Polska była też pierwszym "zachodnim" krajem dla tysięcy uchodźców wojennych i zarobkowych, którzy - aktualnie - przebywają na terenie Unii Europejskiej. Wśród nich znajduje się też spora grupa osób, dla której pierwszy kontakt z "zachodnią motoryzacją" stanowiły właśnie kupione w Polsce samochody używane.