Kierowcy nie unikną 8600 zł kary? Mamy oficjalne stanowisko

Jak informowaliśmy, Rzecznik Praw Obywatelskich zwrócił się do ministra finansów z prośbą o zmianę przepisów dotyczących kar za brak ubezpieczenia OC. Chodziło o większe możliwości odwoływania się od decyzji o nałożeniu takiej kary oraz o zmniejszeniu ich wysokości. Obecnie kierowcy, który nie ma OC, grozi nawet 8600 zł grzywny. Sprawę skomentował dla nas Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny, który te kary nakłada.

Zdaniem UFG wysokość kar za brak OC jest zasadna
Zdaniem UFG wysokość kar za brak OC jest zasadnaM. LasykReporter

RPO interweniuje w sprawie kar za brak OC

RPO w swoim piśmie do ministra finansów wskazuje, że do jego biura wpływa wiele skarg kierowców, którzy mają problemy z karami za brak ubezpieczenia OC, nakładanymi na nich przez Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Najpoważniejszym problemem ma być przewlekłość postępowań odwoławczych (trwających nawet 9 miesięcy) oraz brak możliwości zaskarżenia decyzji UFG w sądzie administracyjnym.

Kierowcy skarżą się ponadto, że kary za brak OC są zbyt wysokie. Wyliczane są one na podstawie ustawowej pensji minimalnej i wynoszą:

  • brak OC do 3 dni - 1720 zł,
  • brak OC między 3 a 13 dni - 4300 zł,
  • brak OC powyżej 14 dni - 8600 zł.

RPO zwraca uwagę, że bardzo szybko kierowcom grozi maksymalna przewidziana prawem kara, która dla wielu jest zaporowo wysoka. Do rzecznika mają się zgłaszać osoby, które próbują się odwołać od nałożenia takiej kary lub wywalczyć jej pomniejszenie, ponieważ zwyczajnie nie stać ich na jej opłacenie. Niejednokrotnie też kara dotyczy braku OC na pojazd, którego wartość jest niższa od nałożonej grzywny. O sprawie pisaliśmy szerzej TUTAJ.

Zdaniem UFG kary za brak OC są uzasadnione

Ministerstwo nie odniosło się jeszcze do pisma Rzecznika Praw Obywatelskich, ale sprawę skomentował dla nas Ubezpieczeniowy Fundusz Gwarancyjny. Przypomnijmy, że ta instytucje kontroluje ciągłość ubezpieczenia OC i nakłada na kierowców kary za jego brak. Ale nie to jest najważniejszą rolą tej instytucji.

Jak wskazuje w swoim stanowisku UFG, ma on za zadanie przede wszystkim pomagać ofiarom zdarzeń powodowanych przez kierujących, których nie obejmuje ochrona ubezpieczenia od odpowiedzialności cywilnej. Jeśli kierowca bez OC spowoduje wypadek, to osoby w nim poszkodowane nie muszą na drodze cywilnej dochodzić latami swoich praw (jak to miało miejsce przed powołaniem UFG). Otrzymują one odszkodowanie właśnie z funduszu (takie jakby zadziałało ubezpieczenie OC), a to UFG bierze potem na siebie dochodzenie zwrotu odszkodowania od sprawcy zdarzenia.

Fundusz podkreśla też, że od początku swojej działalności wypłacił poszkodowanym w wypadkach spowodowanych przez nieubezpieczonych sprawców ponad 2 mln zł. Od kilku ostatnich lat co roku wypłaca około 100 mln zł z tytułu odszkodowań oraz świadczeń.

To zatem w interesie społecznym - tysięcy poszkodowanych i ich rodzin - leży dochodzenie opłat za niewykonanie ustawowego obowiązku. Te pieniądze wypłacamy w imieniu nieubezpieczonych sprawców, bo należą się ofiarom i ich rodzinom.
wskazują przedstawiciele UFG w komentarzu dla Interii

Kierowcy bez OC mają do oddania miliony złotych

Na ile skutecznie udaje się UFG egzekwować pieniądze od nieubezpieczonych sprawców? Jak podaje fundusz, według danych na koniec 2023 roku, byli oni mu winni niemal 360 mln zł. Średni koszt szkody spowodowanej przez nieubezpieczonych kierowców to obecnie 20 tys. zł, co już dla wielu osób jest kwotą, jakiej nie są w stanie szybko oddać. Natomiast w przypadku, gdy ktoś został ranny lub zginął w wypadku, odszkodowania są nieporównywalnie większe. Zeszłoroczny "rekordzista" ma do oddania 2,3 mln zł. Można raczej bezpiecznie założyć, że do końca życia nie zwróci on nawet istotnej części tej kwoty, którą UFG już przecież wypłacił.

Jednocześnie fundusz przypomina, że średni koszt polisy to obecnie około 600 zł. Kwota drobna, biorąc pod uwagę wysokość regresów z jakimi po wypadkach zwraca się do kierowców UFG. Ponadto ubezpieczenie OC przedłuża się co roku automatycznie, więc trudno mówić o zapominalskich kierowcach. Nie następuje to tylko w sytuacji, kiedy kierowca nie opłacił całości poprzedniej składki lub nie ubezpieczył nowo kupionego, używanego pojazdu.

To oczywiście oznacza, że trudno z poziomu posiadacza pojazdu wyprzeć ten temat i tłumaczyć się brakiem świadomości obowiązku ubezpieczenia pojazdu. Tym bardziej, że ustawowy obowiązek posiadania ważnego OC nie jest niczym nowym, bo obowiązuje od dziesięcioleci.
zauważa UFG

Można więc z tego stanowiska UFG wnioskować, że jest on przeciwny zmniejszeniu wysokości kary za brak OC, która ma działać przede wszystkim prewencyjnie. Z drugiej zaś strony jej wysokość pomaga w finansowaniu odszkodowań, jakie fundusz wypłaca za nieodpowiedzialnych kierowców. Warto też przy okazji przypomnieć, że działalność funduszu w głównej mierze jest finansowana ze składek ubezpieczycieli. Innymi słowy, to wszyscy kierowcy płacą w swoich corocznych składkach również na to, żeby UFG miało z czego wypłacać odszkodowania ofiarom zdarzeń powodowanych przez kierujących samochodami bez OC.

UFG nie odniósł się natomiast do zarzutów odnośnie rozpatrywania miesiącami odwołań od nałożonej kary. Można zrozumieć, że fundusz nie uważa trudnej sytuacji materialnej za dostateczny powód, by karę anulować lub zmniejszyć (wszak kierowca bez OC może przez jeden błąd na drodze popaść w długi do końca życia), ale trudno dyskutować z tym, że postępowanie odwoławcze powinno trwać krócej.

„Stop drogówka”: Zajechał kobiecie drogę wjeżdżając na chodnikCzwórkaCzwórka
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas