Hiszpański gigant może przestać produkować auta. Niepewna przyszłość Seata
Podczas dorocznej konferencji prasowej prezes Seata zdradził szczegóły dotyczące przyszłości tej marki i jej młodszej siostry – Cupry. Przed jedną z nich stoi trudne wyzwanie.
Spis treści:
Przyszłość stworzonej w 2018 r. marki Cupra rysuje się w jasnych barwach. W ubiegłym roku stanowiła 1/3 sprzedaży Seat S.A., a odpowiadała za 40 proc. obrotu, w tym roku ma przebić 50 proc.
Czy marka Cupra przyjęła się na rynku?
Od chwili wejścia Cupry na rynek sprzedało się przeszło 300 tysięcy jej aut, a w pierwszych dwóch miesiącach tego roku - już przeszło 73 tysiące. Hiszpanie rok temu zapowiedzieli wprowadzenie trzech kolejnych - elektrycznych modeli marki. W przyszłym roku zobaczymy Terramara i Tavascana, a w 2025 r. - miejski model o roboczej nazwie UrbanRebel. Ten ostatni będzie bliźniakiem pokazanego kilka dni temu Volkswagena ID. 2all, który również będzie zjeżdżał z taśmy produkcyjnej fabryki w hiszpańskim Martorell.
Nowe modele Seata - o tym się nie mówi
Podczas konferencji prasowej prezes Wayne Griffiths zapewniał, że obie marki rozwijają się równolegle. O ile jednak szeroko opowiadał o planach i trzech nowych modelach Cupry, na temat Seata konkretów padło niewiele. Wiadomo, że póki co firma skoncentruje się na rozwijaniu napędów hybrydowych i "wysokowydajnych napędów spalinowych". Budowa elektrycznych Seatów stoi pod znakiem zapytania. Co będzie po 2035, gdy w salonach będą sprzedawane wyłącznie zeroemisyjny pojazdy - to się jeszcze okaże, trwają analizy i rozważania na temat możliwych scenariuszy. Najbardziej prawdopodobny jest ten, że Seat stanie się "dostawcą rozwiązań mobilnych". To enigmatyczne określenie trzeba wiązać z miejską marką Seat MÓ odpowiedzialną za elektryczne pojazdy miejskie, w tym skutery i motocykle, dostępne w formie subskrypcji, sharingu itp.
Euro 7 to koniec dla małych samochodów: Ibizy i Arony
Najtańsze modele Seata nie mają szans w starciu z wymogami nowej normy emisji spalin. Hiszpanie zwracają uwagę na pięć powodów, dla których Unia powinna zrewidować plany wprowadzenia normy, która powinna zacząć obowiązywać już za dwa lata. Chodzi o:
- marginalną poprawę w redukcji emisji spalin w porównaniu z obecnym Euro 6
- konieczność zwiększania inwestycji w celu sprostania wymogom Euro 7, co obetnie nakłady na rozwój elektromobilności
- brak koncentracji na zmniejszeniu emisji pochodzącej ze starszych aut, które stanowią zdecydowaną większość
- konieczność podniesienia ceny każdego modelu o przynajmniej 2 tysiące euro, co w konsekwencji oznacza
- koniec produkcji małych samochodów, obecnie będących na szczytach rankingów sprzedaży w Europie
W szczególnie czułej na zmiany ceny kategorii małych i z założenia niedrogich samochodów, tak znaczna podwyżka mogłaby zdecydować o tym, że klienci przestaliby je kupować. Ibiza i Arona, wybierane często na pierwsze samochody przez młodych ludzi, zniknęłyby z salonów.
Zakończenie produkcji dwóch ważnych modeli w gamie marki w połączeniu z rosnącą popularnością atrakcyjnie stylizowanych aut marki Cupra mogłaby postawić pod znakiem zapytania sens istnienia marki Seat jako producenta samochodów.
Czy tak się stanie - dowiemy się w najbliższych latach, gdy zostaną podjęte ostateczne decyzje dotyczące normy Euro 7 i unijnego podejścia do kwestii zeroemisyjności nowych samochodów po 2035 r.
***